Wiara w chaosie świąt Bożego Narodzenia

Co roku o tej porze widzę, jak rodzice i opiekunowie – włącznie ze mną – dają się porwać temu, co zaczęłam nazywać „grudniowym tornadem”. Trzeba skombinować stroje do jasełek, pójść na koncerty kolęd, zgłosić się do pomocy na szkolnych kiermaszach i sprostać wciąż rosnącej liście tradycji, które – jak nam się wydaje – powinniśmy pielęgnować. Do tego dochodzi presja, jaką wiele chrześcijańskich rodzin odczuwa, by Boże Narodzenie miało duchowe znaczenie. Nic dziwnego, że grudzień potrafi być bardziej wyczerpujący niż radosny.
Martwimy się, czy wszystko „dobrze” zrobimy, próbujemy pogodzić oczekiwania rodziny, szkoły i mediów społecznościowych, jednocześnie starając się stawiać Jezusa w centrum życia naszych dzieci. Ale to, czego się nauczyłam – często na własnej skórze – to że rodziny, którym udaje się najbardziej podtrzymać żywą wiarę w czasie Bożego Narodzenia, wcale nie są tymi, które robią najwięcej. To te, które odkryły, co naprawdę jest ważne dla nich samych.
Ciężar współczesnych oczekiwań związanych ze świętami Bożego Narodzenia
Tradycyjnie okres Bożego Narodzenia trwał od samego święta do Święta Trzech Króli. Dziś wydaje się, że uroczystości rozciągają się na cały grudzień: kalendarze adwentowe wszelkiego rodzaju, „pop-upy”, dni świątecznych swetrów, kolacje i niekończący się strumień świątecznych treści. Choć wydłużenie świętowania może być czymś pięknym, potrafi też zaburzyć drobne, codzienne rytmy, które pomagają naszym rodzinom trwać w więzi z Bogiem.
W domu znaleźliśmy wiele małych sposobów na utrzymywanie kontaktu z Bogiem w ciągu dnia – rozmowy z Nim czy zadawanie Mu pytań przy zasypianiu, przy śniadaniu czy w samochodzie. Nauczyłam się chronić te drobne rutyny nawet w świątecznym zamieszaniu. One wcale nie muszą mieć adwentowej tematyki, by były znaczące. Właściwie zachowanie tego, co zwykłe, może być bardziej ugruntowujące niż dokładanie kolejnej bożonarodzeniowej aktywności. Nasza relacja z Bogiem to stały element, który podtrzymuje nas przez cały rok, także w grudniu.
Wybór tego, co faktycznie sprawdza się w przypadku Twojej rodziny
Świątecznych materiałów i pomocy jest pod dostatkiem, ale dla mnie prawdziwym wyzwaniem jest ich przefiltrowanie tak, by rzeczywiście pasowały do naszej rodziny. Świat Instagrama zamienił tradycje w coś w rodzaju sportu wyczynowego, ale ja chciałabym zaproponować prostszą definicję: tradycja to po prostu coś, co robicie, co sprawia wam radość i co postanawiacie powtarzać.
Zamiast przewijać propozycje w internecie, teraz pytamy nasze dzieci, co tak naprawdę pamiętają i cenią z poprzednich świąt. Wyjście od tego, co one lubią robić i co lubiły robić wcześniej – a nie od tego, co internet twierdzi, że powinny lubić – okazało się dla naszej rodziny zaskakująco uwalniające.
Kiedy Boże Narodzenie nie jest wyjątkowe
Myślę, że bardzo ważne jest też, by powiedzieć to wprost: to w porządku, jeśli Boże Narodzenie jest dla nas trudne. Nie musimy udawać, że jest tylko radością, skoro często pojawiają się naprawdę bolesne doświadczenia. Problemy finansowe, napięcia w relacjach, żałoba, rozłąka – dotykają wielu rodzin, a święta potrafią te zmagania spotęgować. Siedzieliśmy z rodzicami i opiekunami w żałobie, osobami w trakcie rozstania, martwiącymi się o pieniądze albo po prostu przygniecionymi całą sytuacją. Bóg nie oczekuje od nas świątecznego przedstawienia. Zaprasza do szczerości. Kiedy dajemy dzieciom taki przykład, przyznając, że bywa nam trudno, stresująco czy smutno, pokazujemy im, że wiara jest prawdziwa także wtedy, gdy życie jest pełne trudności. A to dar, jaki możemy im przekazać.
Inwestowanie we własną relację z Bogiem
Cokolwiek pomaga ci zbliżyć się do Boga – modlitwa, uwielbienie, czytanie Biblii – postaraj się tego nie zaniedbać nawet w czasie świątecznego zabiegania. Wiem, jak łatwo te rzeczy wypadają z planu, gdy biegamy między szkolnymi przedstawieniami a rodzinnymi spotkaniami.
Ale zauważyłam coś takiego: jednym z najskuteczniejszych sposobów prowadzenia dzieci w wierze jest to, że widzą u dorosłych nieidealną, czasem chaotyczną, ale prawdziwą relację z Bogiem na co dzień. Małe rzeczy mają znaczenie. Włączanie muzyki uwielbienia, pozostawienie Biblii na wierzchu po lekturze, mówienie do Boga na głos o czymś, za co jesteś wdzięczny lub o co się martwisz – takie momenty przekazują wiarę w sposób, w jaki czasem nie potrafią tego zrobić zaplanowane zajęcia.
Poza grudniem
W świeckim świecie Boże Narodzenie kończy się gwałtownie w drugi dzień świąt. Chrześcijańska opowieść jest inna. Narodziny Jezusa nie są końcem historii. Przyszedł jako dobra nowina o wielkiej radości, która będzie udziałem całego ludu, a zdumiewający fakt, że to uczynił, przemienia nasze codzienne życie.
Sezon mija, tradycje się zmieniają, dzieci rosną, ale Boża miłość i Jego zamiar pozostają. To jest to, co liczy się najbardziej – i co możemy zabrać ze sobą w styczeń i dalej.
Autor: Anna Hawken
Źródło: Christian Today

