Refleksje

„Idealni” chrześcijanie mnie męczą czy Ciebie też?

kot zmęczony

Niestety wiesz, o kim mowa.  Zawsze, kiedy z nimi rozmawiasz, ich życie nie mogłoby być piękniejsze. Mają idealne dzieci. Mają idealną pracę. Kiedy pieką ciasteczka czekoladowe, za każdym razem wychodzą im idealne.

Każdy duchowy włosek mają perfekcyjnie zaczesany. Ponadto Bóg wylewa na nich tyle błogosławieństw, że wpływają do każdego zakątka i każdej szczelinki w ich życiu. Na co dzień równie dużo dowiadujesz się z ich kont na Facebooku i innych platformach.

Jeśli twoje chrześcijańskie życie nie idzie równie gładko, cóż – albo grzeszysz, albo masz w sobie za mało wiary. Tak, naprawdę kiedyś usłyszałem coś takiego od pewnego faceta.

Przykro mi, ale ci „idealni” chrześcijanie okropnie mnie męczą z pewnego prostego powodu – to wszystko to tylko pozory.

Mam cię!

Kiedy nasze córki chodziły do szkoły, moja żona na co dzień użerała się z jedną z perfekcyjnych matek-chrześcijanek. Kobieta wciąż opowiadała mojej żonie, jak nienaganne były jej dzieci, coś w stylu „tak musiał zachowywać się Jezus, kiedy dorastał”.

Moja żona czuła się wtedy dużo gorsza. Jako rodzice często mierzyliśmy się z dramatami i trudnościami. Aż pewnego dnia stało się.

Kobieta nagrywała się mojej żonie na pocztę głosową. Mówiła swoim zwyczajnym, cukierkowym, wysokim głosikiem. Nagle jednak jej dzieci zrobiły czy powiedziały coś w tle, a ona błyskawicznie przeszła w tryb syreny obrony cywilnej.

W kolejnej minucie słychać było szczerość. Jej dzieci nie były idealne, a ona im to powiedziała. Nagle okazało się, że ich życie wcale nie było tak perfekcyjne, jak twierdziła.

Potem zauważyła, że wciąż nagrywa się na pocztę głosową mojej żony.

Powrócił cukierkowy, wysoki głosik. Zaśmiała się z zakłopotaniem i przyznała, że nie był to idealny dzień. Mam cię!

W rzeczywistości…

Jezus powiedział po prostu, że „Każdy dzień ma dość swoich zmartwień” (Mt 6:34). To się tyczy wszystkich, także mnie i ciebie jako wierzących. Spróbuj odszukać w Starym lub Nowym Testamencie choć jedną osobę, która miała w życiu lekko. Jeśli odważysz się podjąć to śledztwo, zobaczysz coś zupełnie przeciwnego: Boży ludzie wiedli życia przypominające bycie we wnętrzu automatu do gry we flippera.

Tak to zostało zaplanowane.

Jeśli doświadczasz w życiu trudności i nie jest perfekcyjnie, to dlatego, że „to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (Jk 1:3-4). Paweł mówi to samo: „chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś – nadzieję. A nadzieja zawieść nie może” (Rz 5:3-5).

Udawanie, że wszystko w życiu układa się nam idealnie i ukrywanie trudności nie pomaga nikomu, łącznie z nami samymi. Za to właściwe dzielenie się swoimi problemami z innymi w ciele Chrystusa pomaga wszystkim. Pamiętajmy, że wspólne noszenie ciężarów jest biblijne (Gal 6:2).

Odświeżająca rozmowa

Niedawno miałem szczęście zjeść obiad z facetem, który przechodził przez takie same przygnębiające bitwy, jak ja. Zapytałem, jak się czuł, idąc przez burzę, co myślał wtedy o Bogu i jak to wpłynęło na jego życie modlitewne wtedy i obecnie.

Nie hamował się.

Nie poprzestał na rozmawianiu o trudnościach z przeszłości i złości, którą wtedy czuł. Mówił też, że do tej pory ma z tym pewien problem. Jestem w takiej samej sytuacji.

Przyznał, że czuł się sfrustrowany modlitwą. Można to było porównać do proroka Habakuka ze Starego Testamentu: „Dokądże, Panie, wzywać Cię będę – a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: Krzywda [mi się dzieje]! – a Ty nie pomagasz?” (Hab 1:2).

Ale choć obaj doświadczyliśmy w życiu poważnych prób i właściwie nadal z nich wyrastamy, zaznaliśmy też rzeczywistości bycia „zachowanym dla Jezusa Chrystusa” (Jud 1:1) i zakotwiczenia w wierze. To doświadczenie było milion razy lepsze niż wysłuchiwanie, jak kolejny chrześcijanin udaje, że ma idealne życie.

Czy jesteś jednym z tych wierzących, którzy czują wstyd przed przyznaniem, że twoje dni nie są pełne czekolady i waty cukrowej? Mam dwie rady. Po pierwsze, zdejmij maskę – nikogo nie oszukasz.

Po drugie, spójrz na swoje trudności z innej strony. Zrozum, że kształtują się w obraz Jezusa. Przyznanie się przed sobą i przed innymi, że doświadcza się trudności, to jeden z najlepszych leków dla duszy, jakie kiedykolwiek zażyjesz.

Autor: Robin Schumacher

Źródło: The Christian Post

Inne
Jak być przyjaznym wobec ludzi o innych poglądach politycznych

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button