Świadectwo: Powrót życia
Nawróciłam się do Boga jesienią 1999 i przez pierwszy rok byłam bardzo gorliwą chrześcijanką. Chrztu wiary udzielił mi wiosną 2000 pastor Centrum Chrześcijańskiego „Nowe Życie” w Gdańsku. Uroczystość tą wspominam jako jedną z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Obecni podczas chrztu opowiadali, że gdy zbliżała się moja kolej zanurzenia w wodzie wręcz wbiegłam do jeziora chlapiąc przy okazji wszystkich wokół.
Moja miłość do Pana okazała się jakimś kiepskim zauroczeniem, bo już po roku zaczęły się ciężkie próby, których niestety nie przetrwałam. Ciężka choroba na jaką zapadłam 6 lat wcześniej wciąż nie ustępowała. Gdy w moim życiu zaczęły dziać się sytuacje z tych ?nie po mojej myśli?, zaczęłam wątpić w Bożą opiekę nade mną. Boże sprawy stały się dla mnie ponownie obojętnie i znów żyłam byle-jakim życiem. Podczas kolejnych 5 lat wegetowałam sobie z dala od Boga. Przestałam czytać Pismo Święte, nie interesowały mnie nabożeństwa oraz kontakty z wierzącymi, wróciłam do narkotyków i innych smutków, które były następstwem ich brania .
Podczas tych lat zdarzały się okresy kiedy się modliłam i błagałam Boga o łaskę dla mnie.
Niestety siedmiu koleżków dopadło mnie ?na dobre? i trudno było wrócić do pierwotnego stanu rzeczy. Na szczęście Bóg jest dobry oraz wierny i w swej miłości przygarnął swoją owieczkę z powrotem do siebie.
Jak większość Polaków pochodzę z katolickiej rodziny. W moim domu jest ciepła atmosfera, kwitnie miłość i troska o siebie nawzajem. Bardzo kocham moich rodziców i wdzięczna im jestem za ich wytrwałość i cierpliwość do mnie, bo odkąd pamiętam zawsze byłam najbardziej problemowym dzieckiem. Ponieważ zawsze miałam mnóstwo zainteresowań nie związanych z profilem mojej klasy, z ocenami nie było kolorowo. Aby (jak mi się wtedy wydawało) poprawić wydajność nauczania, zaczęłam faszerować się amfetaminą. Trwało to przez lata licealne. Według mojego mniemania zażywanie amfetaminy miało mi również „pomóc” w schudnięciu, gdyż jako 16-latka doszłam do wniosku, że jestem za gruba i potrzebuję bezzwłocznie stracić na wadze. Na początku moja dieta wyglądała niegroźnie lecz po pewnym czasie przerodziła się w zaburzenie odżywiania (a raczej nieodżywiania) i chorobę. Niewtajemniczonym wyjaśnię, że anoreksja polega na ograniczeniu przyjmowania posiłków do zera i zwiększeniu aktywności w celu przyspieszenia przemiany materii.
Doprowadziłam się do fatalnego stanu;
przy wzroście 171 cm ważyłam 47 kg i wyglądałam jak kuzynka naszej szkapy. Moi rodzice patrząc na mnie płakali i robili co mogli abym zaczęła jeść. Gdy wciskali we mnie jedzenie było tylko gorzej, a choroba trwała nadal zmieniając tylko objawy i nazwę na bulimia. Próbowałam pomóc sobie sama; w książkach medycznych szukałam wskazówek jak się wyleczyć.
Kiedy nie było postępów zaczęłam się modlić. Moja modlitwa polegała głównie na zadawaniu Bogu pytań typu „dlaczego”. By nie martwić rodziców kłamałam ich, że jest dobrze. Niestety dalekie to było od prawdy. Byłam tak nieszczęśliwa i z powodu niedożywienia wykończona psychicznie oraz fizycznie, że wołałam do Boga by zabrał mnie z tej ziemi. Pamiętam momenty jak w rozpaczy waliłam głową w ścianę prawie do utraty przytomności. Nie chciałam żyć. Marzyłam o tym, aby zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Zdawałam sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie mi pomóc.
Wtedy postanowiłam dowiedzieć się kim tak naprawdę jest Bóg i czemu mi to wszystko robi. Zaczęłam szukać żywej relacji z Nim. Głęboko w sercu zawsze wierzyłam, że Bóg istnieje, a im więcej mi się psuło, tym głośniej do Niego wołałam. Pomyślałam, że jeśli On mnie nie uratuję i nie wyciągnie z choroby oraz uzależnienia, to będzie to już koniec. Najpierw latałam 2 razy dziennie do kościoła (na modlitwę poranną i mszę wieczorną). Po pewnym czasie zauważyłam że nic się nie zmienia w moim życiu i pomyślałam, że tam Boga nie ma.
Pamiętam jak idąc kiedyś ulicą zauważyłam na słupie plakat z „niewinnym” napisem: „Medytacja ścieżką do Boga”. Zanim się obejrzałam, byłam już wśród przemiłych i wciąż uśmiechniętych osób, które mówiły o Bogu i zbawieniu. Hasła ich brzmiały pięknie i zachęcająco. Nie zdawałam sobie sprawy że to nie byli chrześcijanie, tylko new age?owcy praktykujący medytację transcendentalną, wierzący w reinkarnację i inne bzdury. Zabawiłam wśród nich przez około pół roku, aż do pamiętnego wyjazdu do Bratysławy, gdzie odbywała się międzynarodowa konferencja uczniów ?naszego? wówczas guru. Podczas zbiorowej kilkugodzinnej medytacji doznałam takiego wewnętrznego strachu i niepokoju, że chciałam stamtąd jak najszybciej zwiewać. To była moja ostatnia medytacja transcendentalna.
Dzięki Bogu niedługo potem spotkałam chrześcijan,
którzy zwiastowali mi Ewangelię; opowiedzieli że Chrystus umarł za moje grzechy i jedyne co mam zrobić, to uwierzyć w to całym sercem, wyznać Bogu grzechy, przeprosić Go za nie i w modlitwie wypowiedzianej moimi słowami zaprosić Pana Jezusa do mojego serca. Jaka ulgą było dowiedzieć się, że modlitwa to nic więcej, jak rozmowa z Bogiem własnymi słowami! Do tej pory uczona byłam że modlitwa polega na powtarzaniu jakiś formułek czy litanii. Aby dotrzeć do mnie z Dobrą Nowiną, Bóg posłał chłopaka, którego poznałam jako 13-letnia dziewczyna w mojej pierwszej podróży pociągiem. Mieszkał on na drugim końcu Polski i przez wiele lat korespondowaliśmy ze sobą. Potem nasz kontakt urwał się na kilka lat i w momencie jak opuściłam „gościnne” progi new age’owców, Bóg sprawił że spotkałam mojego dawnego kolegę od listów.
Chłopak ten opowiadał mi jak oddał w modlitwie swoje życie Jezusowi, na co ja zapytałam, czy też mogłabym się nawrócić. Bóg tak przygotował moje serce, że oddać Jezusowi życie było czymś, czego pragnęłam wtedy najbardziej na świecie! Po pewnym czasie zrozumiałam, że sprawiam mojemu Panu, Jezusowi Chrystusowi wielką przykrość, ponieważ w mojej szufladzie są jeszcze narkotyki. Wtedy bez zastanowienia otworzyłam okno i wysypałam je. Odczułam wielką ulgę i zarazem radość.
Choroba związana z odżywianiem była u mnie tak zaawansowana, że mogłam liczyć tylko na Boży cud. Wiele się naczytałam o kobietach, które chorowały od wielu lat i odbyły kilkanaście leczeń a choroba nadal wracała. Bóg uleczył mnie po 10 latach od momentu, jak zapadłam na chorobę. Mógł to zrobić jedynie On!
Dopiero teraz zaczynam poznawać na nowo Biblię i gdyby nie mój bunt i żal do Boga wtedy, kilka lat temu, byłabym gdzieś w zupełnie innym miejscu, a tak to sama jeszcze czasem mleka potrzebuje? Mimo iż uważam że straciłam tamte lata, to z perspektywy czasu wdzięczna jestem Bogu za wszystko, co działo się i dzieje w moim życiu. Dzięki smutkom, chorobie i zapuchniętych od łez oczach doświadczyłam prawdziwej Bożej miłości. To wszystko mnie nauczyło i wciąż uczy, że jedynie w Bogu możemy pokładać nadzieję, że On jest wierny, taki sami i nigdy nas nie zawiedzie.
Cieszę się, że mogłam powierzyć Bogu całe moje życie.
On dba o mnie i nie pozwala, by spadł mi włos z głowy. Odkąd ponownie jestem blisko Boga, odzyskałam motywację do życia. Niedziela to mój ulubiony dzień, kiedy mogę spotykać się z innymi chrześcijanami podczas nabożeństw, po to aby wielbić Pana Jezusa całym sercem i słuchać biblijnego nauczania, co jest fundamentem mojego życia. Jak cudownie że mam możliwość tak bliskich relacji z Bogiem i że mogłam poznać, że chrześcijaństwo nie mam nic wspólnego z zaliczaniem mszy co niedziela i wysłuchiwaniu m.in. co się dzieje w polityce. Jak wspaniale wiedzieć, że Bóg się o mnie troszczy i jest po mojej stronie. Dziękuję Mu że dał mi zrozumieć, iż w Chrystusie nie ma już układania spraw po swojej myśli i że zawierzając Mu życie, dostajemy to, co dla nas najlepsze! Wdzięczna jestem wszystkim siostrom i braciom w Chrystusie którzy przez kilka lat wytrwale modlili się o mój powrót do Boga. Nie ma większego szczęścia niż dar wiary, który niesie ze sobą nadzieję i miłość.
chrzescijanka malpa yahoo kropka pl
Ktos z forum katolickiego odeslal mnie do internetu zebym poczytala swiadectwa. Twoje jest juz ktores z kolei i tak jakbym czytala jakies opowiadania czy nowele. Kim jest siedmiu kolezkow?
W kazdym razie masz szczescie ze sie w pore ocknelas.
witam, pozdrawiam i współczuję, z całym szacunkiem – oprócz modlitwy polecam dobrą psychoterapię – bulimia i anoreksja jest chorobą, której korzenie tkwią głęboko w psychice i także wczesnych latach rozwoju – są psychologowie wyspecjalizowani w pracy z osobami z bulimią i anoreksją, można znaleźć je przez internet. Wierzę, że takie wsparcie tez będzie bardzo pomocne.
Pozdrawiam serdecznie
Ryszard
Ja też mam bulimie modlę się ale narazie nic się nie zmienia :(
Bardzo dobre, w sensie wiary i powrotu do Boga, świadectwo bardzo, ale to bardzo sie cieszę że żyjesz z Bogiem. Normalnie chwała Mu za to, że jedynie On ma do nas tyle cierpliwośći. Zapraszam na mój blog i do posłuchania piosenek i wpisaniu sie do księgi gości, a także skomentowaniu jakichkolwiek postów. z Bogiem i jeszcze raz głęboko i z radościa pozdrawiam :)
Witaj Stanislawie, nie posiadam komunikatora gg, ale jesli jestes zainteresowany rozmowa na temat mojego swiadectwa, to prosze napisz do mnie email. Pozdrawiam
witam mam na imie Stanisław i chciałbym porozmawiać na temat twojego świadectwa podaje swoje gg 7703790
Dziekuje Wam Piotrze, Martomagdaleno i Niebieska1906 za Wasze komentarze i cieple slowa na temat mojego swiadectwa. Pan z Wami.
Kochana Siostro jak to dobrze że jsteś i możesz świadczyć o Naszym Panu Jezusie Chrystusie o jego cierpliwości i ogromnej miłości do nas On powiedział że nic nie może nas oddielić od miłości jego i że to co rozpoczął to dokończy te obietnice przyjęłam i czekam cierpliwie na powrót mojego syna do Pana i wiem że to nastąpi bo nawet Pan objawił mi konkretną sytuacje jak syn będzie składał świadectwo przed dużym zgromadzeniem wiernych {jak na jakiejś konferencji} Wiele błogosławieństw dla Ciebie ma Nasz Kochany Ojciec -rozwijaj się kwiatuszku
Alicja
Cieszę się razem z Tobą. Chwała naszemu Panu Bogu i Jezusowi Chrystusowi że ma tyle miłości i cierpliwości do nas.
Chwała Panu naszemu Jezusowi za Jego moc w twoim życiu.
1.Piotra rdz.1 wer.9
Pozdrawiam. Z Bogiem. Piotr