Strefy buforowe klinik aborcyjnych to zła wiadomość dla wolności słowa i dla kobiet
Zakaz modlitwy przed klinikami aborcyjnymi
W czasie, gdy imperium Truss chyli się ku upadkowi, jedna szczególnie niszcząca propozycja legislacyjna przetrwała chaos i będzie poddana dalszej debacie parlamentarnej w Izbie Lordów. Słabo przemyślany dokument przyniesie szkodę kobietom w kryzysie w całym kraju.
Dokument o nazwie Klauzula 9 do Ustawy Porządku Publicznego ma zakazywać wolontariuszom organizacji charytatywnych proponowania pomocy kobietom w ciąży, które chciałyby zatrzymać swoje dziecko, gdyby tylko otrzymały niewielkie wsparcie.
Ale na tym nie koniec.
Projekt legislacyjny wyraźnie nakłada karę do dwóch lat więzienia na każdego, kto „doradza”, „przekonuje”, „zajmuje przestrzeń”, „informuje”, „wywiera wpływ” lub nawet „inaczej wyraża opinię” w przestrzeni publicznej wokół placówek aborcyjnych.
Próg przestępstwa za samą rozmowę na publicznej ulicy wywołuje nieme zdumienie. Co się stanie z matką, albo pracownicą społeczną, która będzie próbowała pomóc swojej zdezorientowanej, nastoletniej córce w jednej z takich publicznych przestrzeni?
Argumentacją stojącą za tym projektem prawnym jest rzekoma potrzeba zakazu „nękania” przed placówkami aborcyjnymi. Jest jasne, że jako chrześcijanie wszyscy musimy przeciwstawiać się nękaniu kobiet – nie tylko przed placówkami aborcyjnymi, ale wszędzie. Faktycznie, możemy być wdzięczni, że nękanie już jest nielegalne.
Co zatem wywołuje taki zapis?
Wysiłki w kierunku zakazu „doradzania”, „informowania” i „wywierania wpływu” będą miały znacznie dalszy zasięg, niż wyeliminowanie nękania. Doprowadzą do delegalizacji organizacji charytatywnych takich jak Good Council Network, oferującym praktyczne i finansowe wsparcie kobietom, które stojąc w obliczu aborcji, chciałyby utrzymać ciążę – gdyby tylko ktoś im pomógł.
Te kobiety mają znaczenie. Prawie jedna na pięć kobiet, które wykonują aborcję w Wielkiej Brytanii, robi to pod presją, wbrew własnej woli. Mogą je zmuszać członkowie rodziny, przeciwnie nastawieni rodzice, może okoliczności socjoekonomiczne, lęk przed utratą pracy, rosnące ceny utrzymania mieszkania i opieka nad dzieckiem, co w sumie daje kobiecie poczucie nieprzygotowania.
W 2022 roku żadna kobieta nie powinna mieć poczucia, że aborcja to jej jedyna opcja.
Naszym zadaniem jako Kościoła jest służyć najbardziej bezbronnym członkom społeczeństwa. Wiemy, że każde życie jest warte, by o nie walczyć, a w ciąży życie obojga ma znaczenie. To więcej, niż slogan. Pro-life jest na całe życie. Zaoferowanie dachu nad głową, wsparcia finansowego, przyjaźni i praktycznego wyposażenia dla dziecka to obszar, na którym zaczynamy przekładać nasze ideały w praktykę.
Wiele kobiet zaświadczyło na korzyść organizacji charytatywnych, które się tym zajmują. Alina Dulgheriu została porzucona, sama i bez pracy, gdy znalazła się w kryzysie ciążowym. Myślała, że aborcja jest jej „jedyną realistyczną opcją”, aż dostała ulotkę informującą, że jest pomoc, jeśli tylko wybierze życie. I tak zrobiła. Rozkwitła jako matka, otrzymując zachętę i wzmocnienie, i sama zaczęła udzielać się jako wolontariuszka, podając pomocną rękę kobietom, które znalazły się w takiej samej sytuacji, jak ona.
Klauzula 9 ma zakazać dostępu do tego typu wsparcia kobietom takim jak Alina. To nie żadne „wybieram”. To raczej „nie mam żadnego wyboru”.
Rzeczywiście, zakaz choćby „zajmowania przestrzeni”, a właśnie to ma spowodować zapis ustawy, może wysłać niewinne osoby do więzienia jedynie za samą wiarę w to, w co wierzą, gdy nawet niczego nie zrobią, ani nie powiedzą.
(…)
Autor: Lois McLatchie
Źródło: Christian Today