Muzyka

Niesamowity rok dla zespołu We The Kingdom

Holy Water

We The Kingdom

Wielopokoleniowy zespół rodzinny We The Kingdom zakończył wspaniały dla siebie rok w naprawdę spektakularny sposób, w zeszłym miesiącu otrzymali bowiem pierwsze w swojej historii nominacje do nagrody Grammy. Ich piosenkę „Holy Water”, która przez osiem tygodni królowała na listach przebojów, nominowano w kategorii „Najlepszej Współczesnej Piosenki Chrześcijańskiej”. Ponadto debiutancka płyta grupy, „Holy Water”, pretenduje do miana „Najlepszego Współczesnego Chrześcijańskiego Albumu”. Podczas tegorocznej premiery „Holy Water” znalazło się też na 1. miejscu rankingu Billboard’s Top Christian Albums. W skład powitanej z entuzjazmem płyty weszły dwa bardzo docenione utwory – nominowana do Grammy piosenka „Holy Water” i utwór „God So Loved”, czyli drugi z singli znajdujących się na radiowych listach przebojów. W rozmowie z TCB zespół, który ma już na koncie nagrodę Dove, opowiada o swoim niezwykłym roku, wpływie ich muzyki i świątecznej współpracy z Chrisem Tomlinem.

Gratulujemy wspaniałego roku 2020! Czy moglibyście opowiedzieć, co oznaczało dla was wydanie „Holy Water”?

Andrew Bergthold: To było coś niesamowicie szczególnego. Od zawsze chciałem być częścią zespołu uwielbieniowego o nazwie We The Kingdom, myślałem o tym już pewnie od ośmiu czy dziewięciu lat. Dorastałem w Kansas. Bóg w pewnym sensie włożył w moje serce tę nazwę zespołu jakieś dziewięć lat temu i wtedy próbowałem założyć grupę właśnie w Kansas. Mimo to nie wyszło to zbyt dobrze. Byłem więc trochę zawiedziony. Naprawdę czułem, że miałem być częścią zespołu. Później przeprowadziłem się do Nashville i tam poznałem rodzinę Cash. Minęło parę lat, aż dwa lata temu Bóg złożył to wszystko w całość. To było dla mnie coś surrealnego, ogromne świadectwo dobroci i wierności. Wydanie płyty było więc jak podsumowanie tego, co działo się we mnie przez ostatnie dziewięć lat. To po prostu coś niezwykle szczególnego.

Jaką wiadomość chcielibyście przekazać słuchaczom tego albumu?

Scott Cash: Powiedziałbym słuchaczom – „twoja historia jest cenna, piękna i warta uwagi”. Warto odkryć każdy rozdział swojej opowieści i spojrzeć na ból, złamane serce, piękno, magię i kreatywność. Dobrze też zwrócić uwagę na to, jak Bóg wplata w nasze historie nić swojej miłości pomimo chaotycznych okoliczności. Właśnie tym jest dla nas ta płyta, to nasza historia. To jak opowieść o ostatnich trzech latach, w dużej mierze także podsumowanie ostatniej dekady naszych żyć. Myślę, że liczymy na to, że ludzie usłyszą swoje własne historie i podróże odbijające się w tym, co mówimy o swoich własnych ścieżkach życiowych.

Dla wielu osób sukces może mieć indywidualne znaczenie. Jak wy wyobrażaliście sobie sukces „Holy Water” przed premierą? Czy udało się go osiągnąć?

Franni Cash Cain: Myślę, że poprzez tę piosenkę tworzyliśmy muzykę, która miała być po prostu bardzo przyjemna. Kiedy napisaliśmy ten utwór, czułam, że dotrze do ludzi i będzie sukcesem. Jednak po premierze okazał się być czymś znacznie więcej. Bardzo się cieszę, że ludzie odnaleźli się w tej piosence. Uwielbiam fragment z Pisma, który mówi o tym, że brzemię nakładane na nas przez Boga jest lekkie i słodkie. Pierwszy wers tej piosenki rozumiem właśnie w taki sposób. Te słowa podnoszą brzemię wstydu i przynoszą radość.

Od premiery piosenki „Holy Water” minął ponad rok, a ona nadal przemawia do słuchaczy. Czy moglibyście podzielić się reakcjami na utwór, które was poruszyły?

We The Kingdom: Graliśmy koncert na Florydzie na chwilę przed tym, jak koronawirus zajął cały świat. Kiedy schodziliśmy ze sceny, podeszła do nas pewna kobieta. Powiedziała wtedy: „Dwa miesiące temu nie byłam chrześcijanką. Kiedy jechałam sobie swoim Mini Cooperem, w radiu usłyszałam waszą piosenkę „Holy Water”. Podgłośniłam tak bardzo, że prawie zepsułam głośniki i wtedy zostałam chrześcijanką”. To było niesamowite! Któregoś dnia byłem też z żoną w restauracji, miałem na sobie czapkę z logo We The Kingdom. Nagle podeszła do mnie dziewczyna w wieku dwudziestu kilku lat i powiedziała: „Grasz w tym zespole, prawda? Wasza muzyka pomogła mi przetrwać zeszły rok”. Bardzo mnie to poruszyło.

Jak wasze połączenie z tworzoną i nagrywaną przez was muzyką angażuje słuchaczy?

Franni Cash Cain: Któregoś dnia słuchałam podcastu, w którym występował muzyk Drew Holcomb. Mówił wtedy, że nie chce słuchać muzyki, w którą nikt nie wkłada serca. Chodziło na przykład o utwory, w których nie czuć pragnienia czy pasji. Mam nadzieję, że ludzie usłyszą w naszej muzyce serce, pasję, ból i historię. Myślę, że łączy nas to, że wszyscy kochamy dobrą muzykę. Każdy z nas dorastał w innej dekadzie wpływów muzycznych, które bardzo doceniamy. Sposób, w jaki muzyka trafia do ludzi, to coś wyjątkowego. Dlatego poprzez nasze piosenki chcemy podarować słuchaczom dużo serca i dobrej muzyki, no i trochę naszej historii. Chcemy przyciągnąć ich i sprawić, że poczują, że są częścią tego wszystkiego, bo tak właśnie jest.

W tym roku wydaliście „Holy Water”, ale zostaliście też nominowani do dwóch nagród Grammy. Czy pamiętacie, gdzie byliście, kiedy dowiedzieliście się o nominacjach?

Franni Cash Cain: Filmowaliśmy wtedy z Chrisem Tomlinem jego wirtualny koncert świąteczny. Nagle perkusista Chrisa podszedł do mnie i powiedział, że gratuluje Grammy. Myślałam, że sobie żartował, więc tylko się zaśmiałam. Zauważyłam jednak, że mówił poważnie i osłupiałam. Nie sądziłam, że w kwestii Grammy w ogóle bylibyśmy brani pod uwagę. Nie spodziewałam się, że coś takiego nam się przydarzy. To naprawdę niesamowite i niezwykle ekscytujące.

W te Święta braliście również udział w pracy nad piosenką z albumu Chrisa Tomlina („Christmas Day”). Czy moglibyście powiedzieć, jak przebiegła ta współpraca?

WTK: Przyjaźnimy się i pracujemy z Chrisem już od ponad 15 lat. Jest wspaniałym przyjacielem i artystą, z którym świetnie się działa. Tymczasem „Christmas Day” napisaliśmy przypadkowo jakieś dwa lata temu. Ćwiczyliśmy wtedy przed świątecznym koncertem w kościele, a ostatecznie z marszu napisaliśmy ten utwór. Myślę, że niektóre z naszych najlepszych piosenek powstały, kiedy robiliśmy coś zupełnie innego, a Bóg po prostu przyniósł powiew świeżego powietrza. My zaczynaliśmy od razu działać i patrzyliśmy, gdzie poniesie nas ten wiatr. Myślę, że wszyscy natychmiast zakochaliśmy się w tym utworze. Z jakiegoś powodu poczuliśmy to w głębi serc. W zeszłym roku Chris chciał stworzyć kilka piosenek świątecznych. Chciał też, żebyśmy stali się częścią jego projektu i mniej więcej tak to się stało. To był zaszczyt móc z nim nad tym pracować.

Jako że 2020 r. już za nami, czy możecie podzielić się czymś, na co czekacie w 2021 r.?
WTK: Nie możemy się doczekać całej masy rzeczy. Jeśli tylko Bóg pozwoli, chcielibyśmy jak najszybciej wyjść i grać. Już nie możemy się doczekać!

Autor: Jessie Clarks

Źródło: The Christian Beat

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button