Przywódca masonów zrozumiał, że wolnomularstwo jest demoniczne
Paul Knights zaczekał, aż loża się wypełni. Potem oficjalnie odszedł, decydując się na emocjonującą konfrontację. „Potępiam wolnomularstwo, to ruch satanistyczny i demoniczny”, powiedział.
Wypełnić pustkę
Paul spędził 14 lat w gronie wolnomularzy. Dołączył do ruchu głównie po to, aby rozwinąć w Anglii swój biznes arborystyczny. Sekretne stowarzyszenie stało się jednak częścią procesu, w którym Paul poszukiwał znaczenia i uzdrowienia po stracie ojca i żony.
– Była we mnie dziura, której nie umiałem wypełnić. Jeździłem konno, na rowerze, spacerowałem, tańczyłem, uprawiałem sztuki walki, nurkowałem, jeździłem na nartach, zwykłych i wodnych. Próbowałem wszystkiego, usiłując wypełnić tę pustkę w sobie – powiedział. – Jednak nie potrafiłem. Chciałem zająć czymś każdą wolną chwilę. Wciąż byłem w żałobie po śmierci ojca.
Ojciec Paula zmarł, kiedy on był w wieku 11 lat.
– Zbudowałem wokół siebie mur, a ból ukryłem głęboko w sobie.
Dołączenie do wolnomularzy faktycznie dobrze wpłynęło na jego biznes – działalność rozwinęła się o jedną trzecią.
– Nie interesowały mnie za bardzo sekretne ceremonie, wolałem posiłek, który jedliśmy po ich zakończeniu i społeczny aspekt wolnomularstwa – powiedział.
Wolnomularstwo
Wolnomularstwo wzięło swój początek od cechu budowniczych w XIII-wiecznej Europie. Członkowie ruchu biorą udział w sekretnych rytuałach, aby zajmować coraz wyższe miejsca w wewnętrznej hierarchii. Osiągają wówczas kolejne poziomy i stopnie. Podczas rytuałów składa się przysięgi i korzysta z symboli, które, jak Paul dowiedział się później, są wykorzystywane także przez czarownice i czarowników.
Podczas jednego z pierwszych rytuałów osoba dołączająca do ruchu ma powiedzieć i zapamiętać frazę wyjaśniającą, czym jest wolnomularstwo. „Osobliwy system moralności otoczonej alegorią i zilustrowanej symbolami” – powiedział Paul.
– Nie rozumiałem, co właściwie mówiłem – wspominał Paul. – „Osobliwa” moralność jest w istocie spaczona. Każdy symbol, z którego korzystają masoni, jest używany również podczas przymierzy zawieranych przez czarownice i czarowników, kiedy ci składają obietnice i biorą na siebie zobowiązania związane z osiągnięciem wyższego poziomu, stopnia. Jednak wtedy nie wiedziałem o tym.
Następny cios
Mniej więcej w tym okresie Paul spotykał się z pewną dziewczyną, a po ośmiu miesiącach wzięli ślub. Nie wiedział jednak, że dziewczyna miała podwójną osobowość. Chorowała na anoreksję. Odeszła od niego, a potem wróciła. Mimo to ich relacja była bardzo niestabilna.
Paul powiedział, ze po sześciu miesiącach nie był już w stanie tego znieść. Strata żony była drugim ciosem po śmierci ojca.
– Czułem ogromny ból. Oddałem tej dziewczynie całe życie, więc czułem się, jakby mi je odebrano – powiedział. – Porównuję to do dwóch butelek kwasu. Jedna z nich to śmierć mojego ojca, a druga to odejście mojej żony. Nagle wylały się na mnie jednocześnie, a ja nie umiałem sobie z tym poradzić.
Potem przypomniał sobie Boga z czasów dzieciństwa. W młodości chodził do kościoła anglikańskiego, śpiewał w chórze, nauczył się modlić. Bardzo nudziła go jednak szkółka niedzielna.
Ale gdy ból stał się nie do zniesienia, Paul pamiętał o modlitwie
– Nie wiem, czy tam jesteś. Być może jesteś Bogiem, który jest bardzo, bardzo daleko ode mnie – modlił się. – Jestem takim grzesznikiem. Od lat z Tobą nie rozmawiałem. Jednak jestem zdesperowany i potrzebuję pomocy.
Nie wiedział, co więcej powiedzieć. Dwa dni później ściął drzewo na zlecenie starszej kobiety. Klientka wskazała na niego palcem i powiedziała: „Bóg do mnie mówił. Modliłeś się. Chciałabym ci dziś pomóc”.
Paul zaprzeczył, twierdząc, że się nie modlił, jednak kobieta trwała przy swoim.
– Bóg mnie nie okłamuje – powiedziała. – Modliłeś się, a ja chciałabym ci pomóc.
Zaprosiła go na spotkanie Full Gospel Businessmen, które odbywało się trzy tygodnie później w Toorak Hotel w Torquay. Paul nie chciał iść, więc nie dał jej nawet nadziei, że się pojawi.
„Bóg po prostu wie, jak dotrzeć do każdego z nas”
Noc przed spotkaniem spędził na zabawie w klubie, co oznaczało, że prawdopodobnie prześpi pół dnia i obudzi się o 11.00, przegapiając śniadanie. W sobotę obudził się jednak wczesnym rankiem.
– Tryskałem energią, byłem całkowicie rozbudzony – wspominał.
Miał też dziwne przekonanie, że powinien był zrobić coś tego ranka, jednak nie mógł sobie przypomnieć, o co chodziło.
Bóg poprowadził go do szafy.
– Coś poprowadziło mnie do szafy. Wsadziłem rękę do kieszeni i znalazłem wizytówkę, którą dała mi ta starsza klientka – opowiadał. – Minęły trzy tygodnie, a ja zupełnie zapomniałem o tym zaproszeniu.
Na spotkaniu miało być śniadanie.
– Uwielbiam śniadania. Bóg po prostu wie, jak dotrzeć do każdego z nas.
Paul zdecydował, że pójdzie. Na miejscu spotkał kobietę, która zaprosiła go na spotkanie.
– Bóg musiał cię obudzić i przypomnieć ci, żebyś przyszedł – powiedziała.
Paula zszokował proroczy wgląd w jego prywatne sprawy. „To trochę przerażające”, pomyślał. Jednak zapach bekonu i jajek był silniejszy, niż jego zmartwienia, więc wszedł do środka.
Brat, który podzielił się swoim świadectwem, dotknął kilku czułych punktów Paula
– Jego życie było bardzo podobne do mojego. Stracił rodzica, trenował sztuki walki – wspomina Paul. – Więc zacząłem słuchać.
– W trakcie przemówienia powiedział: „Jest tu pewien mężczyzna, był wychowywany przez chrześcijan. Śpiewałeś Bogu. Uczyłeś się o Bogu. Modliłeś się”.
Paul znów był przerażony.
„Skąd on mnie zna?”, pytał samego siebie.
– Bóg przyprowadził cię tu, abyś stał się nowo narodzonym chrześcijaninem – powiedział mężczyzna.
Paul zobaczył wizję samego siebie.
– To było jak krótki filmik. Widziałem siebie modlącego się, widziałem, jak ta kobieta się modliła. Zobaczyłem siebie wstającego rano i szykującego się do wyjścia.
– Czułem, jakby coś się we mnie obudziło, w sercu wiedziałem, że to Bóg mnie tam przyprowadził – wspominał Paul.
Na koniec spotkania Paul przyjął Jezusa do serca.
– Modliłem się modlitwą zbawienia i nagle uderzyła mnie Boża obecność – mówił. – Niosłem ogromny ciężar. Czułem się, jakby były to dwa ogromne worki z cementem.
Bóg przemówił do Jego serca, chciał zabrać ten ciężar
– Ciężar po prostu spadł z moich ramion. To było jak ciężki plecak, który nie wiedziałem, że miałem na sobie. Przez te wszystkie lata dużo się w nim zebrało: brak przebaczenia, gorysz, wina. Bóg to wszystko zabrał. Spojrzałem na swoje stopy, żeby upewnić się, że wciąż byłem na ziemi. Czułem się lekki. Czułem, że Bóg dotknął mojego życia. Zacząłem więc płakać. Nie płakałem od śmierci mojego ojca. Podczas spotkania płakałem przez trzy godziny, wiedziałem, że naprawdę dotknął mnie Bóg.
Kiedy Paul wyszedł ze spotkania, Bóg powiedział mu, że powinien zerwać ze swoją ówczesną dziewczyną.
Paul również sądził, że byłaby to dobra decyzja, jednak martwił się.
– Ona zachowuje się dość teatralnie – powiedział Bogu. – To będzie bardzo nieprzyjemne. Potrzebuję odwagi, żeby to zrobić.
Wypadek i rozstanie
W tamtym czasie jego brat odwiedził go wraz z rodziną. Jedna z córek brata, Jasmin, nagle wybiegła na ulicę i potrącił ją samochód. Dziewczynka wyleciała w powietrze i upadła na jezdnię. Leżała na ziemi bez ruchu.
Czas się zatrzymał. Silnik ucichł. Kierowca został w samochodzie.
– Zakończ relację z tą dziewczyną – powiedział Bóg do Paula, który podbiegł do Jasmin leżącej bez życia na ulicy. – Wszystko będzie z nią w porządku.
Czas ruszył. Znów słychać było dźwięki samochodu, a także krzyk jego brata i szwagierki. Kierowca wysiadł. Paul wziął dziecko i zaniósł je bratu.
– Wszystko będzie w porządku – powiedział z pewnością mężczyzny, który usłyszał Boga.
Jego brat nie wierzył, jednak zabrał dziewczynkę do szpitala. Po badaniach okazało się, że wszystko było w porządku.
– Została w szpitalu na 48 godzin pod obserwacją – powiedział Paul. – Ale jedyne, co jej dolegało, to zadrapanie. Wiedziałem jednak, że kiedy podnosiłem ją z ziemi, była nieżywa.
Uratowanie Jasmin było prawdziwym cudem, ale w trakcie Bóg przykazał Paulowi, aby rozstał się ze swoją dziewczyną. Mężczyzna bardzo się tego obawiał. Mimo to następnego dnia zapukał do jej drzwi.
– Musimy się rozstać – powiedział.
– W porządku – odpowiedziała i trzasnęła drzwiami.
Paul był w szoku. Nie spodziewał się, że tak łatwo pójdzie.
Dwa miesiące później odwiedziła go szwagierka.
– Co się stało, Paul? Co stało się na ulicy, kiedy byliśmy tu ostatnio? – zapytała.
– Jasmin zmarła – powiedział Paul.
– Wiem. Bóg ożywił ją za twoim pośrednictwem – powiedziała jego szwagierka, która wcześniej była niewierząca.
Ruch wolnomularzy
Niedługo po zakończeniu toksycznej relacji Paul spotkał Angelę. Była rozwiedzioną fryzjerką i niechętnie podchodziła do idei kolejnego formalnego związku.
Kiedy któregoś wieczora Angela zamykała swój zakład, przyszła do niej pewna kobieta.
– Spotkałaś nawróconego mężczyznę – powiedziała. – To właśnie mężczyzna dla ciebie, powinnaś mu zaufać.
Później kobieta zniknęła.
– Wierzę, że była posłańcem, aniołem – powiedział Paul.
I choć Paul uporządkował kwestię relacji z kobietami, nie zerwał swoich powiązań z wolnomularstwem. Sądził, że ruch ten był czymś bożym. Ożenił się i szukał relacji z Bogiem, jednak jego zaangażowanie w wolnomularstwo nasilało się. Po 12 latach służby został mistrzem loży.
Jednak pewnego dnia kiedy był w loży, przez jego ciało przeszedł mrożący dreszcz.
– Czułem, że coś było nie tak – powiedział.
Kilka dni później zapytał Boga, czy powinien odejść z ruchu wolnomularzy. Pewien mężczyzna dał mu wówczas kilka płyt ze świadectwami ludzi, którzy odeszli z masonerii i opowiadali o demonicznych aspektach ruchu.
Paul zaczął się zastanawiać, w co właściwie się wpakował
Idealna okazja
Potem pojawił się na kolejnym śniadaniu Full Gospel Businessmen. Były członek masonerii podszedł do niego, aby podzielić się historią swojego odejścia. Popołudniu pewien ewangelista o imieniu David dał mu swoje zapiski.
– W zapiskach widziałem, że Bóg chciał, żebym odszedł z loży masońskiej – powiedział Paul.
Paul zrezygnował ze swojego stanowiska w loży, jednak uczestniczył w spotkaniach przez kolejne dwa lata. Dlaczego Bóg na to pozwolił? Ponieważ kiedy ludzie pytali, dlaczego Paul zrezygnował, ten mógł opowiadać im o Jezusie.
Po dwóch latach nadszedł czas, aby Paul całkowicie odszedł z ruchu. Bóg przygotował ku temu idealną okazję.
Spotkanie wyjątkowo odbywało się w środę, w związku z czym uczestniczyło w nim wielu mistrzów loży i członków.
Paul postanowił wykorzystać jedną z zasad, zgodnie z którą osoba, która przychodzi na spotkanie spóźniona, musi przeprosić mistrza na oczach wszystkich.
– Kocham was wszystkich i każdego z osobna – powiedział Paul w ramach przeprosin. – Jednak z powodu klątwy, która dotknęła mnie i moją rodzinę, uznaję wolnomularstwo za ruch satanistyczny i demoniczny. Rezygnuję z mojego członkostwa.
Na sali zapadła kilkusekundowa cisza, która zdawała się trwać całe minuty.
Przerwał ją mistrz loży.
– Wyprowadzić go! Wyprowadzić go! – powiedział, uderzając młotkiem.
– Miał wykrzywioną twarz, wyglądał, jakby przepełniało go zło. Był wściekły – powiedział Paul.
Paula wyprowadzono, a jedna z osób, które go wyrzucały, powiedziała: „Już nigdy nie będziesz działał w tej okolicy”.
– Pan jest moim pasterzem – odpowiedział Paul, kompletnie niewzruszony. – Nie chcę tego.
Jego biznes się rozwijał
– Bóg ci odpłaci, jeśli staniesz po Jego stronie – powiedział Paul.
Paul opuścił lożę i poszedł do kościoła. Ku ogromnej radości zgromadzenia, powiedział, że odszedł z ruchu wolnomularskiego.
Dziś Paul Knights jest pastorem Mount Olive Ministries Church.
– Poprzez moje świadectwo wielu masonów zrezygnowało z bycia częścią tego ruchu – opowiadał Paul. – Bóg kocha masonów. Kocha tych, którzy są pogrążeni w ciemności.
Autor: Michael Ashcraft
Źródło: God Reports