Ze świata

Chrześcijanin z Betlejem trwa dzięki wierze

Betlejem
Źródło: Wikipedia; Author: Daniel Case

W czasie, gdy wojna między Izraelem i Gazą zbiera żniwo w społeczności chrześcijańskiej na Zachodnim Brzegu, pewien chrześcijanin z Betlejem uchwycił się wiary.

Rozmawiając z Aid to the Chruch in Need (ACN), Rony Tabash powiedział, że chrześcijanie mieszkający w miejscu narodzin Jezusa zmagają się ze skutkami wojny, podczas gdy ich społeczność nadal próbuje podnieść się po zniszczeniach spowodowanych przez Covid-19.

Pandemia doprowadziła do załamania turystyki w Ziemi Świętej, pielgrzymki odwołano, a zwykli goście okresu Bożego Narodzenia musieli zrezygnować z przyjazdu. Odbiło się to negatywnie na wielu chrześcijanach zaangażowanych finansowo w przemysł turystyczny.

Tabash, który na Manger Square w Betlejem sprzedaje przedmioty kultu religijnego, był jednym z nich.

Miał nadzieję, że po trudnościach gospodarczych z czasu Covid, w końcu spłaci swoje długi i wróci do zdrowia finansowego. Teraz nowe wyzwania postawiła przed nim wojna.

„Sytuacja jest straszna, wcale nie jest łatwo” – powiedział. „Codziennie pojawiają się nowe wyzwania. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego. To wojna. Nie coś jak wojna, ale sama wojna”.

W tej chwili podróżowanie do Ziemi Świętej jest zawieszone, a długoterminowe perspektywy dla tego regionu znowu są ponure.

„Nie ma pielgrzymów, wszystko jest puste, nie ma nikogo. I mówią, że to potrwa do Wielkanocy” – powiedział Tabash. Dodał, że wiele rodzin jest „bez pracy i bez nadziei”, a pociski na betlejemskim niebie sprawiają, że dzieci są w strachu.

Jego znajomy, który prowadzi firmę autokarową, stwierdził, że to za wiele, pakuje się i wyjeżdża z Ziemi Świętej. Tabash mówi, że nie on jeden.

Jeśli chodzi o Tabasha i jego rodzinę, zostaje.

„Codziennie otwieram sklep, idę na plac przed Bazyliką Narodzenia Pańskiego, a ludzie pytają, dlaczego to robię. Tylko ja otwieram tam sklep” – powiedział.

„Jedyne, co mnie podtrzymuje, to wiara. Bez wiary nie dałbym dalej rady, ani przez chwilę” – mówi. „Straciliśmy nadzieję, jedyne, co pozostało, to wiara”.

„Nie mogę tego opuścić, nie mogę opuścić mojego ojca” – dodaje. „Nasza rodzina ma ten sklep od 1927 roku, odkąd zaczęliśmy wynajmować przestrzeń od Kościoła Ormiańskiego. Ojciec mówi: ‘Miej wiarę. Betlejem to święte miejsce, nie tkną go’.

„Tak, zostanę, bo to święte miejsce. Mieszkamy w miejscu, w którym urodził się Jezus, nie możemy wyjechać. Gdyby nie to, natychmiast bym wyjechał”.

Tabash powiedział, że mieszkańcy Betlejem są „zmęczeni” wojną i pragną pokoju dla swoich dzieci i rodzin.

Żyje nadzieją, że po zakończeniu wojny goście wrócą. Do tego czasu, prosi chrześcijan, by modlili się o Betlejem: „Przyjdźcie z waszymi modlitwami, przyjdźcie z waszymi działaniami i proście o pokój, przyjdźcie w obronie prawości tych miejsc. Cisza mnie przeraża. Przyjdźcie ze swoim wsparciem dla chrześcijańskich rodzin w Ziemi Świętej”.

Autor: Raymond Powell

Źródło: Christian Today

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button