Różne

Egipt: Były porywacz wyznaje „płacą im za każdą koptyjską chrześcijankę”

Egipt: pilnują swoich kobiet i dziewcząt
Rodziny w Egipcie pilnują swoich kobiet i dziewcząt i wolą, by nie podróżowały same. Zdjęcie: World Watch Monitor

„Pamiętam pewną dziewczynę, chrześcijankę koptyjską z bogatej, znanej rodziny z Minya. Została porwana przez pięciu muzułmanów. Trzymali ją w domu, rozebrali i sfilmowali nago. Na filmie jeden z nich też się rozebrał. Zagrozili, że upublicznią nagranie, jeśli go nie poślubi”.

„G”, Egipcjanin, przyznaje, że zanim porzucił islam, przez lata należał do sieci, która aktywnie namierza koptyjskie dziewczęta; mówi, że porwania takich dziewcząt są obecnie w szczytowej fazie. „Sieci salafickie zapoczątkowano w latach 70. ubiegłego wieku i właśnie osiągnęły szczytową fazę rozwoju, za czasów prezydenta Sisi (…) Grupa porywaczy spotyka się w meczecie, by omawiać przypadki potencjalnych ofiar. Uważnie obserwują chrześcijańskie domy i monitorują wszystko, co się tam dzieje. Na tej podstawie, oplatają [dziewczęta] pajęczą siecią” – mówi.

Strategie mogą być subtelne. „Muzułmański chłopak mówi chrześcijance, że ją kocha i chce dla niej przejść na chrześcijaństwo” – wyjaśnia „G”. Nawiązują relację romantyczną, aż któregoś dnia postanawiają razem „uciec”. Takie dziewczęta nie wiedzą jednak, że w tym momencie faktycznie dochodzi do porwania. W większości przypadków, nie poślubiają samego porywacza, ale kogoś innego.

Porwania nieletnich

Latem tego roku, w ciągu dwóch dni doszło do dwóch zajść, mających charakter porwania.

Szesnastoletnia Marilyn została porwana właśnie dzięki takiej „miłosnej” taktyce, jak wyjaśnia jej rodzinny duszpasterz, ojciec Boutros Khalaf, gdy spotykamy się w ich wiosce Balansora w prowincji Minya, w obecności zapłakanych rodziców dziewczynki. „W środę wieczorem [28 czerwca 2017 roku], o piątej po południu Marilyn zniknęła. Jej matka wszędzie jej szukała, ale nie mogła jej znaleźć. Jacyś ludzie nam powiedzieli, że porwał ją młody mężczyzna o imieniu Taha. Zabrał ją na farmę, na której pracuje” – mówi ojciec Khalaf.

Pewien egipski badacz, który chce pozostać anonimowy, w rozmowie telefonicznej z World Watch Monitor potwierdził: „Marilyn została uwiedziona przez rekruta organizacji salafickiej. Nawiązała z nim relację romantyczną, a wtedy ów mężczyzna zdołał ją przekonać, by z nim uciekła. Marilyn nie ma jeszcze osiemnastu lat, dlatego, nawet jeśli zgodziła się pójść z Tahą, zgodnie z naszym prawem jest to oczywisty przypadek porwania nieletniej”.

Marylin szczęśliwie wróciła już do swej rodziny. 30 września policja uwolniła ją z rąk porywaczy, którzy więzili ją w pobliżu Kairu, kilkaset kilometrów od jej rodzinnego domu.

Dzień przed uprowadzeniem Marylin piętnastoletnia Neveen Adly Beshai Sawiris została siłą wepchnięta do samochodu przez dwóch mężczyzn, gdy szła ulicą w Kairze. Jej 38-letni porywacz przyznał później, że sfałszował jej dokumenty, by uchodziła za osobę ponad 18-letnią, i ją poślubił. Został oskarżony o porwanie nieletniej, fałszerstwo i wszczynanie konfliktów o podłożu religijnym.

Presja na zmianę wyznania

„G”, który zna to ugrupowanie od środka, mówi: „Porywacze otrzymują ogromne sumy pieniędzy. Policja może im pomagać na różne sposoby, a gdy to robi, również może otrzymywać część wynagrodzenia, wypłacanego porywaczom przez organizacje islamistyczne. W niektórych przypadkach policja zaopatruje porywaczy w przechwytywane narkotyki. Te są następnie podawane dziewczętom, by osłabić ich opór wobec wywieranej na nie presji. Znam też przypadki, gdy policja proponowała pomoc w pobiciu dziewcząt, by zmusić je do wyrecytowania islamskiego wyznania wiary. A wartość wynagrodzenia rośnie, gdy dziewczyna ma pozycję. Na przykład, gdy jest córką duchownego, albo pochodzi ze znanej rodziny”.

„G” wyjaśnia, że wiele dziewcząt jest przekazywanych ekstremistom. „Ugrupowanie salafickie, które znałem, wynajmuje mieszkania w różnych częściach Egiptu, by ukrywać porwane dziewczęta koptyjskie” – mówi. „Tam poddaje się je naciskom i zastrasza, by przeszły na islam. A gdy osiągają pełnoletniość, przychodzi specjalnie umówiony islamski duchowny, by przeprowadzić oficjalną konwersję i wystawić stosowne świadectwo, zgodnie z którym następnie zmieniane są ich dokumenty tożsamości”.

Ojciec Marilyn, Medhat Saad Edward, mówi: „Złożyłem doniesienie na dwóch komisariatach policji, w którym podałem nazwiska porywaczy oraz wskazałem miejsce, w którym ukryli moją córkę. Ale policja ich nie aresztowała. Nawet nie skontaktowali się z bratem Tahy, który mieszka w tej samej wsi i ma z nim kontakt”.

„Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, dziewczęta zmuszane są do zawarcia małżeństwa z ortodoksyjnym muzułmaninem. Ich mężowie ich nie kochają, poślubiają je tylko po to, by zostały muzułmankami. Biją je i upokarzają. A jeśli dziewczyna próbuje uciec, albo wrócić do swojego pierwotnego wyznania, jest zabijana”.

Tymczasem, pewna muzułmanka porwana dla okupu w Balansora mniej więcej w tym samym czasie, została wytropiona przez policję i w ciągu 24 godzin uwolniona.

„Porywacze chrześcijanek rzadko zostają aresztowani czy podawani do sądu” – mówi „G”. „Na przykład, policja nie zgłasza sprawy jako porwanie, ale twierdzi, że dziewczyna ‘zaginęła’. W ten sposób kryje przestępstwa tych, których uważa za swoich ‘muzułmańskich braci’”.

W reportażu z października 2014 roku o nawracającym problemie porywania koptyjskich dziewcząt i kobiet, World Watch Monitor zacytował wypowiedź Ebrama Louisa, egipskiego działacza na rzecz obrony praw człowieka. Louis stwierdził, że egipska policja jest negatywnie nastawiona do chrześcijan, których córki zostały porwane przez muzułmanów. Powiedział, że policja jest znana z braku działania w takich przypadkach, „ponieważ boi się ugrupowań militarnych” – nawet, jeśli od zaginięcia dziewczyny minęły 24 godziny, a jej rodzina otrzymuje żądania okupu.

„Nawet nie sprawdzają rozmów telefonicznych, nie ustalają tożsamości osób dzwoniących ani nie aresztują sprawców. Policja wcale nie pomaga rodzinom porwanych dziewcząt. Co więcej, niektórzy policjanci mówią rodzinom, by nie szukali swoich porwanych córek, ponieważ przeszły na właściwą religię” – dodał Louis.

Wykorzystywane seksualnie

„Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, dziewczęta zmuszane są też do zawarcia małżeństwa z ortodoksyjnym muzułmaninem” – mówi „G”. „Ich mężowie ich nie kochają, poślubiają je tylko po to, by zostały muzułmankami. Biją je i upokarzają. A jeśli dziewczyna próbuje uciec, albo wrócić do swojego pierwotnego wyznania, jest zabijana”.

„Największy szok jest wtedy, gdy niektóre dziewczęta dowiadują się, że są drugimi żonami i jako takie, traktuje się je jak zwierzęta. Niektóre wysyłane są do Arabii Saudyjskiej i w rejon Zatoki Perskiej, by pracowały jako służące, gdzie są wykorzystywane seksualnie i doświadczają poważnej przemocy fizycznej”.

Nasz anonimowy badacz potwierdza: „[Te porwania] są czymś, co w Egipcie dzieje się niemal na porządku dziennym. Jednak w 80 procentach przypadków rodziny wolą nie mówić o tym publicznie, by uniknąć wstydu, z powodu którego ich inne córki stają się gorszą partią i obniżą swoje szanse na znalezienie dobrego męża”.

W internecie są dostępne nagrania video, na których Marilyn mówi o swoim przejściu na islam. Na jednym z nich trzyma w ręku Koran; na innym, z zasłoniętą twarzą, sprawia wrażenie, jakby powtarzała słowa, które ktoś dyktuje jej przez słuchawkę.

Jej matka, Hanaa Aziz Shukralla Farag, mówi, że według niej córka działała pod przymusem. „Trzymała Koran tak, jakby trzymała medal. Widziałam, że jest pod presją. Moja córka jest nieletnia i nic nie wie; dlaczego władze nic nie robią, żeby jej pomóc?” – pyta.

Ich rodzinny duszpasterz dodaje: „14 sierpnia prokuratura zaniechała postępowania w sprawie Marilyn. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, by odzyskać naszą dziewczynkę. Nawet wysłaliśmy skargę do prezydenta Sisi, ministra spraw wewnętrznych i do wielu innych, ważnych osób. Jej rodzina żyje w goryczy i bólu, i już nie wiemy, co robić. Po prostu nie wiemy… Do tego, wszyscy chrześcijanie w naszej wsi są przerażeni, ogarnięci paniką i strachem. Martwią się o swoje dzieci. Już żaden ojciec nie pozwala swojej córce iść samej po ulicy. Sam z nią idzie, albo posyła z nią matkę lub brata”.

Najbardziej narażone

Inny koptyjski duchowny, ojciec „S” (tym razem z okręgu Minya w górnym Egipcie), pracuje nad przywracaniem ofiar porwań ich rodzinom. Jego córka, obecnie 14-letnia, ledwo uniknęła porwania w 2011 roku podczas „pierwszej” rewolucji, gdy jacyś mężczyźni włamali się do ich domu. „Ponieważ działam w obronie tych dziewcząt, otrzymywałem groźby, że jeśli nie przestanę, zabiorą też moją córkę. Ale nie boję się nikogo, tylko Boga. Ich groźby nie mogły mnie powstrzymać” – zapewnia.

Ojciec „S” zareagował błyskawicznie, chwycił broń i dwukrotnie wystrzelił w powietrze. „Porywacze przestraszyli się i uciekli” – mówi.

Nasz rozmówca twierdzi, że na samym obszarze Minya, co roku dochodzi do zaginięcia około 15 dziewcząt. A w ciągu dziesięciu lat, odkąd działa na ich rzecz, zdołał odzyskać tylko osiem. „Każda dziewczynka, która nie wraca, jest dla mnie jak córka, którą sam tracę” – twierdzi.

Ojciec „S” zauważa, że porywacze biorą na cel te najbardziej bezbronne. „Wybierają te, które przeżywają w swoich rodzinach jakieś problemy. Na przykład takie, które wychowują się bez ojców” – wyjaśnia. „Są one dla nich łatwym celem. Dziewczynki powinny znajdować miłość w domu i w kościele. Dzięki temu są mniej narażone”.

Pewna kobieta, również pracująca w kościele, w rozmowie z World Watch Monitor powiedziała, że ostrzega dziewczęta przed ryzykiem. „Otwarcie mówimy o porwaniach” – twierdzi. „Musimy. Świadomość społeczna odnośnie tego problemu jest bardzo ważna. Uczę dziewczęta o granicach w relacjach, szczególnie z mężczyznami. I uczę je o ich wartości w Chrystusie. Gdy mają lepsze mniemanie o sobie, są mnie narażone”.
Pieniądze

Ojciec „S” dodaje: „Jesteśmy jednym Ciałem. Jeśli ktoś z nas cierpi, wszyscy cierpimy… Ale wierzę, że mój Bóg jest Bogiem cudów. W kościele modlimy się za te [porwane] dziewczęta, a łzy płyną. Modlę się też za porywaczy, by Bóg dotknął ich serc”.

Nasz duchowny z Minya pozostaje w kontakcie ze źródłami bliskimi grupom porywaczy. Dowiaduje się od nich, że dla porywaczy uprowadzanie dziewcząt jest często pracą, i że dostają około 2,5 tysiąca euro za dziewczynkę, którą dostarczą organizacji ekstremistycznej. Powtarza też to, co „G” powiedział na temat policji. „Jeśli pójdziemy do nich z naszą sprawą” – mówi – „najczęściej nic nie zrobią… . Próbuję odzyskać dziewczęta, zanim skończą 18 lat i będą mogły legalnie zmienić religię bez zgody rodziców. Do tego czasu porywacze je ukrywają. Dlatego wielokrotnie chodzę na policję, raz za razem, by złożyć raport, a czasem idę do rodziny porywaczy, by negocjować uwolnienie dziewczynki. Zdołałem w ten sposób uwolnić osiem dziewcząt, czasem z pomocą policji, często dzięki zapłacie okupu”.

Podczas gdy wielu porywaczy robi to dla pieniędzy, „G” twierdzi, że celem sieci jest umocnienie islamu i osłabienie chrześcijaństwa. „Sieci mają dziesiątki tysięcy członków i są finansowane przez bogatych muzułmanów, w większości z Arabii Saudyjskiej. Czasem też plądrują lub okradają chrześcijańskie firmy, by zdobywać środki na finansowanie swoich planów” – mówi „G”.

za Głos Prześladowanych Chrześcijan

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button