Różne

Chrześcijanie uciszani: tragiczne, lecz prawdziwe

Sir Winston Churchill, „buldog brytyjski”, kiedyś zażartował: „Każdy jest za wolnością słowa. Prawie nie ma dnia, by ktoś jej nie wychwalał, ale dla niektórych oznacza to swobodę mówienia, co im się podoba, a jeśli ktoś powie coś przeciwnego, podnoszą krzyk”.

Od tej uwagi nieżyjącego premiera mija ponad sześć dekad, jednak niespójność, jaką zidentyfikował w swoim kraju, jest tak samo obecna dzisiaj, jak za jego czasów.

W marcu dr Aaron Edwards został zwolniony ze stanowiska nauczyciela teologii w Cliff College w Derbyshire w Anglii jedynie za to, że zakomunikował swoją perspektywę na wieloletnią doktrynę biblijną. Z powodu zwolnienia Edwards podał szkołę do sądu.

„Do kościoła wdziera się homoseksualizm” – stwierdził Edwards przed swoim zwolnieniem, we wpisie opublikowanym 19 lutego na X. „Chrześcijanie ewangelikalni nie widzą już powagi tego problemu, bo są zajęci przepraszaniem za swoją wyraźnie barbarzyńską homofobię, bez względu na to, czy jest prawdziwa, czy nie. Na marginesie, to ‘sprawa ewangelii’. Jeśli grzech nie jest już grzechem, nie potrzebujemy już Zbawiciela”.

To twierdzenie było najwyraźniej za daleko posunięte dla władz uniwersytetu Methodist Bible, którzy uznali jego uwagę za „nie do przyjęcia” i „niewłaściwą”. Szkoła zbadała sprawę, zawiesiła wykładowcę i ostatecznie zwolniła go ze stanowiska.

U podstaw zwolnienia dr Edwardsa leży jawne pragnienie uciszania każdego, kto odważy się zaprzeczyć nasilającemu się duchowi epoki. Nie ważne, że przekonania kształtujące i przenikające jego punkt widzenia są starsze niż sama Europa. Nie zgadzanie się z tym, co powiedział, to jedna rzecz; czynienie z czyichś poglądów religijnych wykroczenia kwalifikującego do wyrzucenia z pracy to mocny zwrot w narastającym i nieustannym atakowaniu wyznawców chrześcijaństwa.

Współczuję dr Edwardsowi, który odmówił usunięcia swojego wpisu, uznając, że nie jest on ani nienawistny, ani złośliwy. Jako nauczyciel podobno chrześcijańskiej szkoły, słusznie uważa, że jest zobowiązany do przedstawiania ewangelii zgodnie z tym, jak została zapisana i przekazana w świętym Bożym Słowie.

Jednocześnie, wykładowca przyznaje, że Pismo Święte może obrażać. „Mowa o krzyżu bowiem jest głupstwem dla tych, którzy giną, ale dla nas, którzy jesteśmy zbawieni, jest mocą Boga” – napisał apostoł Paweł (1 Koryntian 1:18, UBG). Sam Jezus wprost powiedział o konsekwencjach trzymania się Jego nauk, zwracając uwagę: „I będziecie znienawidzeni przez wszystkich z powodu Mojego Imienia. Lecz kto wytrwa do końca, będzie zbawiony” (Mateusza 10:22, UBG)

„Myślę, że wielu chrześcijan nie jest skłonnych mówić rzeczy, które są dla innych obraźliwe” – powiedział dr Edwards. „Brytyjczykom szczególnie trudno jest obrażać innych w sposób, który w innych kulturach nie sprawia problemu, bo wolą raczej mówić: ‘Tak właśnie uważam i powinieneś się z tym pogodzić. I czuję się wolny, by to powiedzieć’. Myślę, że w Brytanii przez wiele lat tolerowaliśmy pewien rodzaj samouciszania” – powiedział.

Krytycy chrześcijaństwa bardzo by chcieli, byśmy milczeli lub cenzurowali samych siebie, usiedli na swoich miejscach i zasadniczo byli cicho. Nikt nie potrzebuje ani nie ma przestrzeni dla nieprzyjemnego chrześcijanina, lecz gdy wyrażamy nasze głębokie, biblijne przekonania, musimy wyrażać się jasno i w sposób niezachwiany. Nie robimy tego z pragnienia wyładowania się, napinania mięśni lub głaskania własnego ego, ale z chęci niesienia Bożej prawdy światu, który rozpaczliwie tego potrzebuje.

Od dawna ostrzegałem, że zbliża się dzień, gdy wszyscy chrześcijanie będą wezwani do rozliczenia się ze swojej wiary i jej publicznego wyrażania. To, że taki dzień już nadszedł nie gdzie indziej, lecz na chrześcijańskim uniwersytecie tu w Europie, może być nieco zdumiewające, jednak niezaprzeczalnie właśnie z tym mamy do czynienia. Konsekwencje naszego chrześcijańskiego wyrazu stają się jasne i nie zawsze wygodne. Jednak najlepszą wiadomością jest to, że jako wierzący jesteśmy zapewnieni, że On „nigdy nas nie opuści, ani nie porzuci”. To potężna obietnica, jaką możemy wyznawać i czerpać z niej najwyższą pociechę.

Autor: Jim Daly

Źródło: The Christian Post

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button