ŚwiadectwaZe świata

Chiny: żniwo wielkie, ale robotników mało

chińska bibliaW dzisiejszych Chinach, rozpowszechnianie Biblii wygląda zupełnie inaczej, niż w czasach terroru Rewolucji Kulturowej. W tamtych latach, Biblie były konfiskowane, a kościoły zamykane. Lecz odkąd kościoły ponownie otwarto i pozwolono im na dystrybucję Pisma Świętego, Biblia będąca księgą podziemną, stała się bestsellerem.

Aktywność religijna, szczególnie prowadzona przez organizacje zagraniczne, nadal jest w Chinach mocno ograniczana, jednak relacje z władzami pielęgnowane przez Bible Society z biegiem czasu przyniosły owoc. Od 1987 roku, gdy Biblie Society zostało zaproszone do założenia w Nanjing wydawnictwa Amity Press, w Chinach wydrukowano i rozdystrybuowano 90 milionów Biblii. Jako największa drukarnia Biblii na świecie, Amity Press wydrukowała też 140 milionów egzemplarzy Pisma Świętego w różnych językach w celu dystrybucji na całym świecie.

Udostępnianie Biblii za pośrednictwem autoryzowanych sprzedawców pobudziło kościół w Chinach do niezwykłego wzrostu. Kua Wee Seng, były kierownik misji Bible Society w Chinach, mówi: „Kościół w Chinach doświadcza ożywienia, ponieważ Słowo Boże jest jak drewno wrzucone w ogień”.

Żywe Słowo przyniosło obfite napełnienie ponownie otwartych, chińskich kościołów, wystawiając na próbę ograniczone możliwości służb. Jeden ordynowany pastor służy zgromadzeniu liczącemu przeciętnie ponad sześć i pół tysiąca chrześcijan, przeważnie na mniej zamożnych obszarach, dalekich od nowego bogactwa Chin.

Oddani wolontariusze

Tę lukę w przywództwie zapełniają oddani wolontariusze, którzy sami zgłaszają się do służby w swoich zborach, nie pobierając za to wynagrodzenia i często bez żadnego szkolenia, czasem pochodzący ze środowisk, które w języku światowym wyglądają mało obiecująco.

Na przykład w Yunnan, w chińskiej społeczności posługującej się językiem wa, Bao* prowadzi kościół liczący stu członków, którzy są nowymi wierzącymi. Bao jest byłym narkomanem, który doznał uwolnienia od nałogu dzięki kontakcie z Pismem Świętym w języku wa. Kilka lat temu założył ośrodek społeczny, który corocznie pomaga ośmiuset uzależnionym, docierając do innych będących w podobnej sytuacji, w jakiej sam kiedyś się znajdował. Bao zapewnia im lekarstwa, zabiera na badania i odwiedza w szpitalu.

Dla innych, służba stwarza innego rodzaju wyzwania, np. finansowe. „Widząc, jak wiele czasu spędzam w kościele, moi niechrześcijańscy przyjaciele zapytali mnie, czy jako kaznodzieja dostaję jakieś wsparcie finansowe” – powiedział Pu Zhidui, 50-letni świecki lider. Chociaż Pu nie dostaje wsparcia, to go nie powstrzymuje.

Pu odwiedza osiem kościołów na wysokogórskim obszarze zubożałej, chińskiej prowincji Yunnan. W swoim kraju jest jednym z 67 świeckich kaznodziejów, służących 80 tysiącom wierzących. Chociaż nikt go nie finansuje, Pu ma chociaż szkolenie zdobyte w szkole biblijnej w Fugong, w której, jak wspomina, przy świecach przeczytał Biblię od deski do deski.

W chińskich kościołach to sytuacja daleka od normalności. Na przykład, Wang Zhengxiang jest byłym górnikiem, niewykształconym z własnego wyboru. Jego edukacja biblijna polegała na spędzeniu roku w więzieniu z Biblią i śpiewnikiem w ręku. Owdowiały w wieku 25 lat i poważnie ranny w wypadku w kopalni, Wang chwycił się ostatniej deski ratunku i zainteresował się religią, jaką słabo pamiętał z dzieciństwa. Został świeckim kaznodzieją, bo nie mógł przestać opowiadać innym o tym, jak bardzo Bóg zmienił jego życie.

„Korzystałem z każdej okazji, by dzielić się Bożą dobrocią w moim życiu” – mówi Wang. „Niektórzy byli zachęceni moim opowiadaniem, a nawet zwracali uwagę, że Pan osłaniał mnie i chronił mimo trudności, jakich doświadczałem”.

Niepowstrzymany i z pewnością cenny dla każdego miejscowego kościoła, w jakim się pojawia, Wang dostał podręczniki studium biblijnego dzięki hojności sponsorów Biblie Society. Pozytywne relacje Bible Society z chińskimi władzami stworzyły wyjątkową możliwość, by na zaproszenie kościołów w Chinach zapewniać wsparcie szkoleniowe świeckim kaznodziejom.

Wang mówi, że jego ulubionym fragmentem biblijnym są słowa z Księgi Jozuego 24:15: „Ale ja i mój dom będziemy służyć PANU”, które opisują też postawę wielu jego kolegów wśród dziesiątek tysięcy chińskich chrześcijan.

Entuzjazm

Sun Liujun ma podobny entuzjazm, służąc swojemu zborowi od 2002 roku, jednak jego służba kaznodziejska zaczęła się w zupełnie inny sposób. Liujun prowadził dobrze prosperującą firmę włókienniczą, budując relacje z klientami i dostawcami na hucznych przyjęciach, którym towarzyszył obficie wylewany alkohol i okazjonalne bijatyki. Chciał się z tego wydostać, lecz jedyne skuteczne wyjście pojawiło się dopiero wtedy, gdy jego matka zaprosiła go do swojego kościoła. Liujun jako nieliczny w zgromadzeniu potrafił czytać, dlatego zgłosił się do głośnego czytania Biblii i kopiowania wersetów biblijnych, by wierni mogli uczyć się ich na pamięć. Moc tych słów zmieniła go i do dzisiaj treści biblijne są tym, co prowadzi go jako świeckiego kaznodzieję.

Ochotnicy tacy jak Liujun wspierają wielu ordynowanych pastorów, którzy zostawili bardziej lukratywne opcje. Rodzina 36-letniego Gao Yonga, absolwenta seminarium duchownego, odradzała mu zaangażowanie w służbę. „Moje dziecko miało zaledwie sześć miesięcy” – powiedział Gao. „Pracowałem w firmie i byłem nawet swoim własnym szefem, ale wszystkie te zajęcia nie przynosiły mi trwałej satysfakcji. Z zazdrością patrzyłem na pastorów, których branżą jest transformacja życia”.

46-letni Wang Zheng, kilka lat temu w środku życia dokonał zmiany swojej ścieżki zawodowej. Pracował w branży muzycznej, która mimo braku stabilności, kryła w sobie potencjał, by przynieść znacznie większe zyski. Wang porzucił ten świat, by zapisać się do seminarium teologicznego Huadong w Szanghaju. „Odkąd zostałem wierzącym, byłem przekonany, że powinienem używać moich talentów i uzdolnienia, by służyć Bogu” – mówi.

Wybrałbym służenie Bogu na cały etat

Han Xue ukończył seminarium w wieku zaledwie 22 lat, postanawiając zaangażować się w służbę jeszcze w szkole średniej. „Ogromny wpływ miała na mnie wiara mojej babki i matki” – powiedział. „Gdybym miał jeszcze raz wybierać, nadal wybrałbym służenie Bogu na cały etat”.

Sytuacja na obszarze przywództwa kościoła w Chinach jest doskonałą ilustracją słów Jezusa z Ewangelii Mateusza 9:37: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Gdy każdy pastor lub kaznodzieja służyć tylu tysiącom wierzących, że spoczywa na nim ogromny ciężar. Przy większej liczbie ludzi, którzy by go ponieśli, potencjał wzrostu chińskiego kościoła byłby jeszcze większy. Tymczasem, niewielki zespół żniwiarzy, zbyt mały, wiernie pracuje, by głosić ewangelię i nauczać Słowa Bożego, często nie mając zasobów, dzięki którym ich praca byłaby bardziej skuteczna, i mierząc się z wyzwaniami, wobec których większość ludzi by się poddała. Ale zamiast powoływać wyposażonych, Bóg wyposaża powołanych, którzy mają płynącą z Jego Ducha wiarę i oddanie, a kościół nieustannie rośnie. Mimo to, pozostaje pytanie: ile więcej ci pracownicy mogliby osiągnąć dzięki szkoleniu, finansowaniu i innych zasobach, które w tak wielu krajach są czymś oczywistym?

Bible Society ma wyjątkową możliwość zapewniania chińskim pastorom i kaznodziejom szkoleń i materiałów do studiowania, oraz wspierania działań ewangelizacyjnych wśród mniejszości językowych w Chinach. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej Bible Society.

*Chociaż Bible Society ma pozwolenie na współpracę z oficjalnymi kościołami w Chinach, to ze względu na zakazy religijne zmieniamy imiona osób, których historie opowiadamy, również umieszczonych w tym artykule.

Autor: James Howard-Smith

Źródło: Christian Today

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button