Różne

„Bóg stworzył mnie z dysleksją, to błogosławieństwo, nie przekleństwo”

Matt Bird
Matt Bird

Chrześcijański autor i asystent w procesie pisania, Matt Bird, nazywa dysleksję swoją „super mocą”,  czymś, co jego zdaniem nie przeszkadza mu, ale raczej daje szereg umiejętności, które pomagają mu wyróżniać się w wielu przedsięwzięciach społecznych i biznesowych.

Jednak w swoich młodych latach miał problemy w szkole, a nauczyciele nie zawsze dawali mu wsparcie. Dzisiaj z wielką pasją pomaga ludziom z różnymi uwarunkowaniami neurologicznymi, by od nowa przemyśleli postrzeganie samych siebie.

Matt spotkał się z „Christian Today”, by porozmawiać o swoim doświadczeniu dorastania z dysleksją, procesie samoakceptacji i co kościoły mogą zrobić, by wspierać osoby mające dysleksję lub inne uwarunkowania neurologiczne.

Dzisiaj nazywasz dysleksję swoją „super mocą”. Jak radziłeś sobie z dysleksją, gdy dorastałeś?

Gdy byłem w szkole, nie wiedziałem, że dysleksja istnieje. Wiedziałem, że moi nauczyciele myślą, że jestem głupi, bo mi to powiedzieli. Wtedy właśnie zaczęła się moja droga. Umieszczono mnie w klasie z korepetycjami z angielskiego i matematyki. Wcześnie porzuciłem edukację i czułem się bezwartościowy. Jedną z trudności, jakie mają osoby z dysleksją, jest zmaganie z poczuciem własnej wartości, obrazem samego siebie i pewnością siebie. Później, gdy byłem dwudziestolatkiem, odkryłem, że jestem dyslektykiem, i to pomogło mi zrozumieć jeden z powodów, dlaczego miałem kłopoty w szkole.

Dysleksja często jest określana jako nieumiejętność uczenia się, czemu się sprzeciwiam, bo jestem bardzo zdolny. Czasem określana jest jako trudność w uczeniu się, czemu tak samo się sprzeciwiam, bo szybko się uczę. Uwielbiam myśleć o dysleksji jako o różnicy w uczeniu się. Po prostu uczę się inaczej, inaczej przetwarzam informacje.

Myślę o tym biblijnie, że dysleksja nie jest skutkiem buntu ludzkości przeciwko Bogu, „upadku”, ale skutkiem stworzenia. Bóg stworzył mnie z dysleksją. To błogosławieństwo, nie przekleństwo, moja zaleta, nie wada. To zmieniło moje myślenie, które w ciągu lat ewoluowało. Czasem ludzie mówią, że osoby z dysleksją „cierpią na to”, a ja nie „cierpię” z powodu dysleksji. Dysleksja to mój dar od Boga. Przyjmuję go, kocham go i jestem za niego wdzięczny. Ten dar czyni mnie tym, kim jestem.

Dlaczego dysleksja jest twoją „super mocą” i jakie umiejętności ci dała?

Mówią, że myślenie wizualne to najszybszy sposób myślenia. To sposób tysiąc razy szybszy, niż inne sposoby myślenia. Dyslektycy klasycznie przetwarzają informacje wizualnie, dlatego umiem myśleć bardzo szybko i umiem rozumieć i przetwarzać informacje bardzo szybko. Łączę rzeczy w sposób, w jaki inni by nie połączyli, co daje mi możliwość rozwiązywania problemów i znajdowania nowych pomysłów i innowacji. To jeden z powodów, dlaczego nazywam to moją super mocą. Jest nieproporcjonalna liczba przedsiębiorców, którzy mają dysleksję. To mnie inspiruje, bo uważam, że łamię schemat, myślę nieszablonowo i znajduję nowe pomysły i nowe sposoby robienia różnych rzeczy.

Czy sądzisz, że kościół robi dość dużo, by aktywnie wspierać społeczność z różnymi uwarunkowaniami neurologicznymi?

Nie sądzę, by społeczeństwo ogólnie rozumiało dysleksję i różnorodność neurologiczną, a co dopiero ją uznawało, cieszyło się nią i przyjmowało. Dlatego nie uważam, by w kościele sytuacja była pod tym względem wyjątkowa. Społeczeństwo uważa, że „cierpimy” na dysleksję, ale prawda jest taka, że społeczeństwo cierpi, bo nie rozumie dysleksji, nie uznaje jej i nie docenia. Społeczeństwo cierpi, bo często wyklucza ludzi z dysleksją, zamiast w pełni korzystać ze wszystkiego, co mamy do zaoferowania.

Czy dysleksja wpłynęła na twoje doświadczenie kościoła?

Pamiętam, jak po raz pierwszy poproszono mnie o przeczytanie na zgromadzeniu ustępu z Biblii i bardzo słabo mi to wyszło. Ktoś, kto w kościele wierzył we mnie, wziął mnie potem na bok i powiedział: „Matt, możesz lepiej, znajdę ci kogoś, kto ci pomoże nauczyć się czytać i mówić”. Myślę, że zasadniczo mój problem pojawił się z braku wiary w siebie, bo gdy przyjąłem to, kim jestem, czytanie i mówienie w kościele stało się wykonalne. Teraz przemawiam w kościołach na świecie i uwielbiam to.

Czy masz jakieś wskazówki, jak kościoły mogą włączać i wspierać swoich członków, którzy mają dysleksję lub należą do grupy o różnych uwarunkowaniach neurologicznych?

Tak, niech robią to, co potrafią najlepiej: bezwarunkowo kochają, akceptują i cenią ludzi. Świadomość, że Bóg mnie kocha, jest dla mnie ważna, ale jeszcze bardziej od wiedzy, że Bóg mnie kocha, ważna jest świadomość, że Bóg mnie lubi! Biblia mówi, że Bóg ma we mnie upodobanie, jak i w innych ludziach, a to naprawdę robi różnicę. Kochamy ludzi, bo mamy ich kochać, słyszymy, że mamy kochać nawet naszych wrogów. Ale faktycznie kogoś lubić lub mieć w nim upodobanie, to inny poziom. Dlatego jeśli chodzi o ludzi o różnych uwarunkowaniach neurologicznych, myślę, że naprawdę ważna jest nie tylko świadomość, że są kochani, ale też lubiani, czy to w szkole, w kościele, na uniwersytecie lub w miejscu pracy.

Jaką życiową radę dałbyś osobom, które mają dysleksję?

Naprawdę chcę zachęcić ludzi z dysleksją, by zobaczyli, że ich dysleksja nie jest wadą, ale ich zaletą w życiu. Oto moja zachęta dla każdego z dysleksją lub innym uwarunkowaniem neurologicznym: by w pełni przyjęli i zaakceptowali to, kim Bóg ich stworzył, by lubili i kochali to, kim Bóg ich stworzył, i zgłębili to. Minęły lata, zanim zobaczyłem, że moja dysleksja dała mi fenomenalną zdolność w zakresie pomysłów i twórczości, innowacji i rozwiązywania problemów. Dysleksja różnie przejawia się u różnych osób. Nie porównuj siebie z innymi, bo jesteś wyjątkowy, a oni mają już swoją drogę, dlatego poznaj swoją własną unikalność.

Autor: Anita Laryea

Źródło: Christian Today

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button