Nastolatek uważa siebie za „kawałek śmiecia”, znajduje swoją wartość w Bogu
Problemy Jaime Tinga zaczęły się w domu z powodu nadmiernego krytycyzmu rodziców, którzy bez względu na to, co powiedział, zawsze go poprawiali i sugerowali lepszą metodę.
„Byli wobec mnie bardzo krytyczni” – mówi Jaime w materiale filmowym Barak Project.
Skoro wszystko robi źle, po co się starać? Jaime nie dbał o naukę, ani nie miał żadnych życiowych marzeń.
Na dodatek był społecznie wyobcowany. Był niemodnie ubrany, z powodu alergii miał stale cieknący nos, który wycierał w koszulkę. „Czułem się jak wyrzutek” – mówi.
Na niechęć wobec siebie Jaime reagował buntem. Niszczył toalety, wypisując na ścianach przekleństwa i załatwiając się na podłogę. Rzucał cegłami w okna sklepów.
„Nienawidzę szkoły” – krzyczał na korytarzach. Oszukiwał na sprawdzianach, ukrywając kartki z podpowiedziami w plastikowej osłonie gumki. Do nauczycielek zwracał się „pan”, a do nauczycieli „pani”.
„Byłem jak zwierzę” – mówi. „Byłem dziwakiem, jak małpa lub pies”.
Jedyne, co lubił, to jazda na deskorolce. Chciał jeździć zawodowo.
Słyszał, jak chłopaki ekscytują się słowem na „s” i sam postanowił sprawdzić, jak wygląda naga kobieta. Któregoś razu w nocy zszedł po cichu do salonu i włączył komputer. Tamta fatalna noc stała się początkiem jego życiowej udręki.
Pornografia nie była jego jedynym uzależnieniem. Grał też bez przerwy w gry video. Którejś nocy, jego brat obudzony głośnym stukaniem w klawiaturę zszedł na dół.
„Hej, co robisz?” – zapytał.
„Nie ważne” – rzucił. Było mu wszystko jedno.
Rodzice widzieli, że ma kłopoty, i latem wysłali go na obóz biblijny. Omijał spotkania, a gdy już się pojawiał, siedział nieporuszony, udawał głuchego.
„Bóg mnie nie obchodzi” – myślał. „Czy zrobił cokolwiek w moim życiu? Nie”.
W czasie tamtego pierwszego, letniego obozu nic się nie wydarzyło. Ale w następnym roku czuł się tak samotny, przygnębiony i zniechęcony do życia, że postanowił dać Bogu szansę.
„Byłem w tak złym stanie, że pomyślałem: co mi tam” – opowiada. „Konferencja była dobrą okazją, by dać Jezusowi szansę”.
Któregoś wieczoru do jego pokoju zajrzał kolega i zachęcił do czytania Biblii.
„Sam z własnej woli nigdy jej nie otworzyłem” – przyznaje Jaime. „Sam dla siebie nigdy jej nie czytałem”.
Kolega dał mu zielony zakreślacz i zaczął od Błogosławieństw z Ewangelii Mateusza.
„Nie miałem nic lepszego do roboty” – wspomina. „Prawdopodobnie siedziałem i stukałem stopą w podłogę lub drapałem się po brzuchu”.
Tamtego wieczora pierwszy raz z uwagą zaczął przeglądać biblijne strony. Powoli jego postawa zaczęła się zmieniać od niechęci do Biblii do podziwu. „Były tam wszystkie te niesamowite znaki! Nie da się wyjaśnić tych rzeczy” – mówi.
Oddał swoje życie Jezusowi i zaczął z zapałem Mu służyć. W czasie nauki w szkole średniej miał okresy wahania od żarliwej modlitwy i lektury Biblii do upadku w więzy internetowego uzależnienia.
W szkole wyższej zaczął interesować się innymi światopoglądami i jego wiara stała się chwiejna. Przełom przyszedł pewnego dnia, gdy modlił się na kamieniu w pobliżu rzeki.
„Wylałem moje serce przed Bogiem” – mówi. „Powiedziałem Mu o moich pragnieniach, myślach, o wszystkim. Modliłem się, bym mógł Go poznać”.
Wtedy na niebie zobaczył znak.
„Nie powiem, co to było. Wspomnę tylko, że było to bardzo emocjonalne przeżycie” – mówi Jaime. „Żaliłem się i wylewałem łzy słabości i radości. Słowa nie oddadzą, co mi się przydarzyło, ale Bóg dał mi się poznać”.
I tak „kawałek śmiecia” stał się kimś cennym, kochanym i wartościowym w oczach Boga.
Dzisiaj Jaime pełni służbę w mediach społecznościowych i służy Jezusowi wśród swoich kolegów.
Autor: Milo Haskour
Źródło: GODREPORTS