Kolumbia: Kartele narkotykowe atakują chrześcijan
93% Kolumbijczyków to chrześcijanie. Mimo to wiara może doprowadzić do ich śmierci, jeśli sprzeciwią się rosnącym w siłę kartelom narkotykowym.
„Zabili go, zupełnie się nie kryjąc”
Pastor Plinio Salcedo Molina był ojcem, mężem i przywódcą kościoła w północno-zachodniej Kolumbii. Za swoją wiarę przypłacił życiem.
Pewnego popołudnia siedział w swoim fotelu bujanym, oglądając wiadomości. Nagle do jego salonu wpadli mężczyźni, a następnie zabili go, zupełnie się nie kryjąc.
Na dźwięk strzałów z pistoletu wszyscy się zbiegli. Pastora jako pierwsza zobaczyła młoda dziewczynka z jego kościoła.
– Gdy dotarliśmy na miejsce, on już nie żył – powiedziała Alba, żona zmarłego. – Wciąż nie mogę zrozumieć, kto i dlaczego go zamordował. Wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Plinio był błogosławieństwem od Boga, cudownym, łagodnym człowiekiem. Był też miły i delikatny, no i troszczył się o naszą społeczność.
Morderstwo to miało miejsce w domu mężczyzny w La Caucana w departamencie Antioquia. Niedługo potem dwóch innych pastorów także zginęło z rąk nielegalnie uzbrojonych grup.
Kościół konkurencją dla handlarzy narkotykami?
Karla Emerich, rzeczniczka walczącej z prześladowaniami organizacji Open Doors International, twierdzi, że kościół może być zagrożeniem dla handlarzy narkotykami.
– Kartele postrzegają zabójstwo pastora Plinia jedynie jako ostrzeżenie, aby chrześcijanie przestali działać – mówi. – Nie chcą, by wierzący pomagali ludziom wyjść z uzależnienia od narkotyków. Nie chcą też, by zapobiegali napływowi nowych, młodych członków.
– Prześladowanie chrześcijan w przeważająco katolickiej Kolumbii skierowane jest głównie w ewangelikanów. Głoszą, że nadzieją jest Jezus Zbawiciel, a nie narkotyki i przemoc. One nie pomogą uciec od cierpienia i biedy.
Według Open Doors chrześcijanie z Kolumbii, którzy mówią o tym głośno, stanowią zagrożenie dla istniejącego porządku. Plinio przypłacił za to życiem.
Jego dzieci wciąż są wstrząśnięte „Modlę się, aby Bóg ich chronił, aby nie opuścili Go” – mówi matka dzieci
Daniela, 12-letnia córka pastora, bawiła się na ulicy niedaleko domu. W tym czasie jej ojca zamordowano.
Sebastian, pięciolatek, jest przerażony. Boi się, że to samo spotka ich matkę, a on i Daniela zostaną sami.
– Trudno jest wrócić do codzienności – mówi Alba. – Kiedy budzę się rano, zastanawiam się, jak sobie z tym poradzić.
– Patrzę na Danielę i Sebastiana. Wtedy powtarzam sobie, że muszę iść dalej.
Powiedziała, że Sebastian nie chce już chodzić do szkoły. Ponadto kobieta boi się o przyszłość dzieci, nie tylko pod względem edukacji. Martwi się też, że tragiczne wydarzenia „uszkodzą ich serca pod względem duchowym”.
– Modlę się, aby Bóg ich chronił, aby nie opuścili Go i nie zaczęli pałać nienawiścią do ludzi – opowiada.
– Przez konflikt zbrojny musieliśmy uciec z domu. Boję się o bezpieczeństwo dzieci, bo źli ludzie nie przejmują się, czy one żyją, czy nie.
W trudnościach pomaga jej jednak kościół i ludzie, których nawet nie zna
– Pomagają mi członkowie naszego kościoła. Każdego dnia doświadczam Bożej łaski – mówi Alba.
– Po ataku na Plinia ktoś mi powiedział, że Bóg nigdy nas nie opuści. Dziękujemy Bogu, bo nigdy nie kończy nam się jedzenie. Czasem nawet dostajemy pieniądze od ludzi, których zupełnie nie znamy.
– Dla nich może jest to mały gest, ale dla mnie to coś ogromnego.
Autor: Open Doors UK
Źródło: Christian Today