Aborcja i niepłodność – tuszowanie dowodów nie jest w interesie kobiet
„Nigdy czemuś nie wierz, dopóki oficjalnie tego nie zaprzeczą” – wspomniał kiedyś dziennikarz Claud Cockburn. Ta cyniczna rada przemawia do wielu z nas, szczególnie w czasach kryzysu, ale też na wyraźnie spokojniejszych wodach.
Jeśli chodzi o badania naukowe, szczególnie biorąc pod uwagę, w jaki sposób interpretowane są w mediach i przez zainteresowane strony, musimy być ostrożni, gdy czytamy kategoryczne twierdzenia, które mogą nie być usprawiedliwione tylko na podstawie samych danych. Tym bardziej to prawda na obszarach moralnie i politycznie delikatnych. A poza aborcją i niepłodnością jest jeszcze kilka innych, delikatnych obszarów.
W połowie września głos zabrała Jessica Zucker, psycholożka publikująca w „Daily Telegraph”. Zucker stwierdziła, że „studia pokazały, iż aborcja nie ma negatywnego wpływu na czyjąś płodność”, i że nie jest ona „przyczyną przyszłej straty ciąży”. Podobnie, Alice Broster napisała niedawno w magazynie „Forbes”, że „mylne pojęcia odnoszące się do zabiegów aborcji są nie tylko naprawdę niszczące, ale sprzyjają budowaniu piętna i kultury milczenia. Nie ma żadnego dowodu na to, że twoja płodność ucierpi, jeśli poddasz się bezpiecznej aborcji, a niektóre bardziej rutynowe procedury obarczone są nawet jeszcze większym ryzykiem”. Dla poparcia tych twierdzeń, w obu artykułach powołano się odpowiednio na informacje francuskiej i amerykańskiej wyższej szkoły dla położnych i ginekologów.
„Istnieje związek między aborcją a niepłodnością”
Czy można zatem z pewnością przyjąć, że aborcja nie niesie żadnego ryzyka dla płodności? Nie, według naukowca medycznego (i stypendysty Bios Centre), dr Grega Pike’a, który niedawno opublikował na ten temat artykuł w recenzowanym naukowo magazynie „Issues in Law and Medicine”. Dr Pike wnioskuje:
„Są dostateczne dowody, by zasugerować, że istnieje związek między aborcją a niepłodnością, dający podstawy do bardziej gruntownego badania, oraz że niepłodność powodowana aborcją nie jest zjawiskiem rzadkim. Jej wskaźnik może wynosić nawet około kilku procent, a z uwagi na ogromną liczbę kobiet, które miały aborcję, reprezentuje to spory wpływ”.
Biorąc pod uwagę potrzebę pacjentów, by mieć dostęp do pełnej informacji na temat proponowanych zabiegów, to niepokojące, że w kwestii tak poważnej, jak przyszła płodność, w popularnej prasie pojawiają się artykuły, po prostu przyjmujące jako pewnik, że „nic tutaj nie widać”. Wiele kobiet rozważających aborcję przeczyta takie artykuły lub podobnie uspokajające twierdzenia na stronach internetowych klinik aborcyjnych, i nie bez powodu wywnioskuje, że między aborcją a przyszłą płodnością nie istnieje żaden związek.
Wspomniany artykuł dr Pike’a jednak wskazuje na raczej inną rzeczywistość. Autor wyjaśnia, że począwszy od późnych lat 70. i 80. ubiegłego wieku, seria badań nad możliwym wpływem aborcji na płodność kobiet, połączona z przekonaniem pewnych recenzentów naukowych, że aborcja nie ma negatywnego wpływu na dalszą płodność, wystarczyła do stworzenia atmosfery akceptacji wokół założenia, że naprawdę nic tutaj nie widać. To założenie nadal się utrzymuje, a można je dostrzec w poradach udzielanych przez wykonawców usług aborcyjnych i organizacje rządowe. Lecz jak pokazuje artykuł, nawet tamte wczesne badania dawały powód do niepokoju, a późniejsze badania tylko przyniosły więcej dowodów, sugerując, że przynajmniej potrzebne są dalsze analizy.
Aborcja i niepłodność
A mówimy tu o aborcjach powodujących niepłodność, a nie zaledwie z nią związanych. Jak wskazuje autor artykułu:
„Prawdopodobieństwo łącznika przyczynowego jest wzmocnione istniejącą wiedzą na temat mechanizmów, przez które może dojść do przyczynowości. Uszkodzenie szyjki macicy lub śluzówki macicznej, infekcja i PID [zapalenie jajowodów lub narządów miednicy mniejszej], niepełna aborcja, IUA [zrosty wewnątrzmaciczne] oraz problemy zdrowia psychicznego, jak lęk i PTSD [nerwica pourazowa], to wszystko następstwa aborcji. O większości z nich wiadomo też, że powodują niepłodność. Stąd należałoby logicznie oczekiwać, że niepłodność będzie powodowana przez aborcję”.
Bez względu na czyjeś poglądy na temat słuszności i niesłuszności aborcji, wszystkich powinno zaniepokoić, że na tych głęboko prywatnych obszarach daje się mdłe zapewnienia dotyczące jednego z najbardziej powszechnych, przeprowadzanych na kobietach zabiegów. Co więcej, to zabieg, który może mieć wpływ na zdrowie znaczącej liczby kobiet, dotykając obszaru stanowiącego ważną cechę ich tożsamości.
Gdy korzyści i/lub ideologie przesłaniają podstawowy cel medycyny w leczeniu pacjentów, mamy powody pytać, jaki przekaz trafia do społeczeństwa. Poglądy przedstawiane jako autorytatywne opinie specjalistów, faktycznie kłócą się z pewnymi dostępnymi dowodami. A gdy te dowody nie zajmują w przekazie tak znaczącego miejsca, jak uspakajające zapewnienia, wiemy, że pacjent nie jest traktowany priorytetowo.
Niektórzy, jak Dame Lesley Regan, była rektor Royal College of Obstetricians and Gynaecologists (Królewska Wyższa Szkoła Położników i Ginekologów), twierdzą, że opieka zdrowotna kobiecej rozrodczości powinna być na pierwszym planie naszych praktyk medycznych, zwłaszcza ze względu na potrzebę usunięcia z tego obszaru społecznego piętna. Jednak przy skutecznym ignorowaniu dowodów, które mogą być niewygodne dla dostawców usług aborcyjnych, ze szkodą dla prawdziwych interesów zdrowotnych kobiet, jak to możliwe, by gremium, które pani Regan przez tak długi czas reprezentowała, zapewniało o trzymaniu się medycyny skupionej na pacjencie?
Oto końcowy wniosek dr Pike’a w artykule z „Issues in Law and Medicine”:
„Te i inne kwestie oznaczają, że nadal istnieje znaczący znak zapytania, w jakim zakresie aborcja jest czynnikiem zagrażającym płodności. A na obszarze tak ważnym dla kobiet i ich partnerów jak płodność, to całkowicie niesatysfakcjonujące, że obecny stan dowodów wciąż pozostaje nie ustalony. Mimo wszystko, dowody, jakie faktycznie istnieją, sugerują, że mdłe zapewnienia o bezpieczeństwie aborcji, już choćby ze względu na powodowanie długoterminowych problemów jak niepłodność, są niemożliwe do podtrzymania”.
Autor: Dr Anthony McCarthy
Dr Anthony McCarthy jest dyrektorem Bios Centre w Londynie, instytucji badawczej poświęconej krytycznemu badaniu bieżących praktyk opieki zdrowotnej oraz społecznego nastawienia do zagadnień etycznych, począwszy od etyki rozrodczej, do opieki kresu życia.
Źródło: The Christian Today
Podobne
Badanie odkrywają silny związek między aborcją a przedwczesnymi porodami