Muzyka

Wywiad: Brooke Robertson o inspirującym, debiutanckim albumie

Brooke Robertson
Wytwórnia płytowa Burtonwood Records przedstawia debiutancki album piosenkarki i autorki piosenek z Louisiany, Brooke Robertson, zatytułowany „Taking My Voice Back”, którego premierę przewidziano na 27 marca. Wyprodukowany przez Jeremy’ego Holderfielda (producent Seventh Day Slumber i Nathana Sheridana), zestaw 11 utworów – wszystkie napisane przy udziale Robertson – zawiera pełne życia, zabarwione brzmieniem country, popowe melodie oraz przejmujące ballady. Każda z nich to świadectwo nadziei, uzdrowienia i radości, jakich doświadczyła artystką w swojej życiowej podróży. Niedawno Brooke odpowiedziała na kilka pytań TCB i podzieliła się wspaniałymi historiami, jakie zainspirowały jej głęboki, debiutancki album.

Taking My Voice Back

Gratulujemy premiery „Taking My Voice Back”, twojego debiutanckiego albumu! Jak się czujesz o krok od jego wydania?

Ogromnie dziękuję! Utwory do tego projektu zaczęliśmy pisać w 2018 roku i to była długa droga. Sama myśl o obecnym wydaniu tej płyty nawet nie wydaje się realna. Warto było poświęcić cały ten czas i bardzo się cieszę, że możemy przedstawić ją światu!

Czy możesz opowiedzieć o znaczeniu tytułu albumu i w jaki sposób odzwierciedla on cały projekt?

Postanowiłam zatytułować tę płytę „Taking My Voice Back”, ponieważ sama ta piosenka jest inspirująca – jak zresztą, mam nadzieję, większość pozostałych. Chcę, żeby słuchacze tych utworów mogli odnaleźć wolność, jaką ja odnalazłam. Może oznacza to pozwolić pewnym rzeczom odejść, by móc wejść na drogę swojego celu. Może trzeba się nauczyć, jak nie bać się bycia prawdziwym, a może nauczyć się kochać i widzieć siebie tak, jak widzi mnie Bóg.

Ścieżka tytułowa mówi o przemocy seksualnej, jakiej doświadczyłam w dzieciństwie. Ta przemoc zostawiła mnie w mrocznym miejscu z uczuciem wstydu i winy. Czułam się brudna i samotna, i wpadłam w błędne koło. Bałam się o tym mówić, dlatego najłatwiejszym i najbardziej bezpiecznym wyjściem było zakopanie tego w sobie, by już nigdy więcej do tego nie wracać. Obiecałam sobie, że tego nie zrobię. To było bolesne wspomnienie i nie chciałam, by definiowało moją drogę. I chociaż myślałam, że już dawno sobie z tym poradziłam i czuję się dobrze, nie wiedziałam, że Bóg planuje coś, co uzdrowi mnie w głębszy sposób.

Gdy pisałam tę piosenkę, czułam, że muszę skontaktować się z człowiekiem, który mnie skrzywdził, i powiedzieć mu, że mu wybaczyłam – i że Bóg też mu wybaczył. Wtedy stało się dla mnie jasne, że muszę napisać piosenkę, jaką trzymałam w sobie przez 15 lat. Byłam jednocześnie przerażona i czułam ulgę. Mam nadzieję, że może ktoś jeszcze odnajdzie takie uzdrowienie. I czy chodzi o przemoc, czy o inny rodzaj zranienia, w przebaczeniu jest moc. Jest w nim coś uwalniającego.

Który etap procesu, pisanie, wybór piosenek, nagrywanie, itd., okazał się dla ciebie najtrudniejszy do ukończenia, gdy pracowałaś nad tworzeniem „Taking My Voice Back”?

To trudne pytanie! Wspaniale było pracować nad każdym etapem, ale powiedziałabym, że najtrudniejszy był wybór piosenek. Pisaliśmy przez ponad półtora roku, próbując znaleźć właściwe utwory. Na początku procesu pisania, nie wiedziałam, dokąd mnie on zaprowadzi. Miałam pewne historie, które trudno mi było wyrazić, ale jako autorkę piosenek zachęciło mnie to, by sięgnąć trochę głębiej.

Jako artystka, chcę być prawdziwa i wierna temu, kim jestem jako osoba. Musiałam skontaktować się z ludźmi na głębszym poziomie, nawet, jeśli oznaczało to pewne przekroczenie własnych granic. Nie mam wątpliwości, że wszystko stało się tak, jak musiało, i że był powód, dlaczego ten proces trwał tak długo. Pewne piosenki nie zostałyby napisane, gdybyśmy starali się ten proces przyspieszyć.

Którym utworem najbardziej chcesz się podzielić ze słuchaczami i dlaczego?

Każda piosenka mówi o czymś, czego naprawdę w życiu doświadczyłam, i z niecierpliwością czekam, aż ludzie usłyszą je wszystkie. Gdybym miała wybrać jedną, to „Purpose for the Pain” (Cel bólu). Nie mamy wszystkich odpowiedzi na pytania, dlaczego niektórzy doznają uzdrowienia po tej stronie nieba, a niektórzy nie. To jednak nadal nie zmienia tego, kim Bóg jest. I czy będzie to tylko sama świadomość, że w bólu Bóg wciąż jest dobry, czy pozwolenie, by Bóg wykorzystał ból do czegoś dobrego w przyszłości, chcę, żeby ludzie wiedzieli, że przejście przez zmagania jest ważne. Nie poddawajcie się. Bóg może wyprowadzić coś wspaniałego z cierpienia, przez jakie obecnie przechodzicie.

Piosenka „Purpose for the Pain” mówi o mojej mamie i jej doświadczeniach, gdy była ze mną w ciąży. Na początku ciąży bardzo zachorowała i przez cały czas cierpiała psychicznie i fizycznie. Lekarze nie byli w stanie zapewnić jej właściwego leczenia, bo nie mogli w ciąży przeprowadzić koniecznych badań. Jednak mama była otoczona rodziną i przyjaciółmi, którzy jej pomogli i modlili się o życie nad nią i nade mną. Nikt nie miał odpowiedzi i nikt nie wiedział, co się dzieje, ale wszyscy wierzyli, że obie z tego wyjdziemy.

Miesiąc przed terminem lekarze wywołali poród, bo istniało ryzyko, że sytuacja będzie się coraz bardziej pogarszać i zagrażać życiu nas obydwu. Gdy się urodziłam, mama się dowiedziała, że ma półpaśca mózgu, który sparaliżował u niej niektóre nerwy czaszkowe. Mama walczyła o zdrowie, a teraz ma częściowy paraliż twarzy i częściową utratę słuchu. Ale oto jestem, i mogę wyśpiewać jej historię – naszą historię. I choć mama zniosła tak wiele komplikacji, był w tym jakiś cel. Dla mnie to jedna z najsilniejszych osób, jakie znam.

Jak opisałabyś nowym słuchaczom brzmienie i treść płyty?

Od tekstów po produkcję, płyta ma brzmienie country. Jestem wiejską dziewczyną z małego miasteczka i dorastałam jeżdżąc na koniach i samochodami z napędem na cztery koła. Cokolwiek działo się na dworze, byłam pierwsza! Bycie wierna temu, kim jestem, to obietnica, jaką złożyłam sobie już na początku pracy nad tą płytą. Chciałam pokazać w mojej muzyce trochę samej siebie.

Kto lub co było twoją największą inspiracją, duchowo i muzycznie, w tworzeniu tego zbioru utworów?

Moja mama mnie inspiruje. To moja najlepsza przyjaciółka i mogę jej powiedzieć o wszystkim. Nie jestem pewna, co bym bez niej zrobiła. Muzycznie, wychowałam się na muzyce Brooks & Dunn, Jo Dee Messina, Dolly Parton. Mam poczucie, że wszyscy ci wykonawcy zainspirowali mnie do tworzenia muzyki, która o czymś opowiada, o czymś, do czego wszyscy możemy się odnieść.

Sukces może mieć wiele znaczeń dla różnych ludzi. Jak zdefiniowałabyś sukces tego albumu?

Mam nadzieję, że przez podzielenie się swoimi doświadczeniami, będę mogła komuś pomóc. Każdy przez coś przeszedł. Chociaż dla różnych ludzi te doświadczenia wyglądają inaczej, podzielenie się swoją osobistą historią może być dla kogoś ważne. Ostatecznie chcę, żeby Bóg wykonywał swoje dzieło przez moją muzykę – jakkolwiek będzie to wyglądać.

Na co najbardziej czekasz w 2020 roku, poza premierą „Taking My Voice Back”?

Z niecierpliwością czekam na wyjazd w trasę i poznawanie nowych ludzi. Jestem podekscytowana na myśl o śpiewaniu tych nowych piosenek i dzieleniu się ich historiami!

Autor: Jessie Clarks

Źródło: The Christian Beat

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button