Ze świata

Sudan: Relacja z podróży

SudanJesteśmy wdzięczni, że atmosfera nie była tak napięta jak podczas naszej poprzedniej wizyty. Mieliśmy możliwość odbyć podróż w ciągu pięciu godzin bez żadnych wypadków. Jednak zmieniona atmosfera nie oznacza, że wojna się skończyła, czy że nie odczuwa się wciąż jej skutków. Linia frontu się po prostu przesunęła dalej, od kiedy rebelianci SPLM-N zmusili do zmiany położenia Siły Sudańskiej Armii. Widzieliśmy blizny wojny, gdy podróżowaliśmy, byliśmy świadkami niewyobrażalnego cierpienia cywilów.

Wszędzie panuje głód, widzieliśmy efekty ogromnego zniszczenia, jakie sieje ubóstwo. Każda napotkana przez nas twarz nosiła ślady żalu po stracie ukochanych, którzy zostali wyszarpnięci rodzinom przez rządowe ataki na ludność cywilną.

Jednak nasz głęboki smutek i zmartwienie z powodu widzianego cierpienia miesza się z niewysłowioną wdzięcznością Bogu, z powodu licznych świadectw prześladowanych, wdzięczność za ich wytrwałość i wierność pośród tego bólu.

Pomimo głodu nikt nie prosił nas o jedzenie.

W tamtym czasie ludzie rozsiewali i sadzili z nadzieją, że pod koniec września zbiorą plon. Mimo, że wiele szkół zamknięto, przykościelne szkoły Open Doors (OD) kontynuują zajęcia pod trawiastymi zadaszeniami, by nie wzbudzać podejrzeń i zapobiegać możliwości podkładania bomb pod budynki szkół. Również pomimo trwającej niepewności i braku bezpieczeństwa kursy teologiczne nadal trwają i odbywają się pod drzewami i między głazami.

Siedemnastu studentów ukończyło kurs wspierany przez OD. W centrum przesiedleń Kościół zauważył szansę na głoszenie Ewangelii. Pośród cierpienia Kościół prosi całe Ciało Chrystusa istniejące na świecie o modlitwę.

Prosi byśmy nie ustawali i przynosili potrzeby mieszkańcom Gór Nubijskich w Sudanie i wstawiali się do Boga, aby żywność i pomoc medyczna mogły być dostępne na tych terenach.

Polecieliśmy do obozu dla uchodźców w Yida, gdzie przebywają Nubijczycy. Podczas naszej poprzedniej wizyty w 2012 r. atmosfera była wyjątkowo napięta, co spowodowało, że podróż była nadzwyczajnie utrudniona. Byliśmy wdzięczni, że tym razem nie czuliśmy tego napięcia i w przeciągu pięciu godzin udało nam się zakończyć podróż.

Jednak nie dajmy się wprowadzić w błąd. Atmosfera nie oznacza, że wojna się skończyła i że nie czuć już jej skutków.

Wojna trwa. Teren bitew przesunął się dalej, gdy rebelianci SPLM-N wypchnęli armię rządową Sudanu (Sudan Armed Forces).

W czasie naszego pobytu w Górach Nubijskich, rządowy samolot z Chartumu, typu Antonov zrzucił 13 bomb na Kawalib, północną część Gór Nubijskich. Lokalne źródła podają, że zginęło 25 osób, a osiem raniono. Nalot, który odbył się o 9:00 zniszczył 18 domów, tereny uprawne i dużą część zwierząt hodowlanych. Spośród 25 ofiar, siedem osób to dzieci.

Jednak teraz okolica, w której się znaleźliśmy była spokojna. Byliśmy wdzięczni widząc mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy mogli sobie pozwolić na odpoczynek od stresującego widoku nieba rozcinanego znakami nadlatujących bombowców Antanov.

Smutne jest jednak to, że skutki walk są widocznie wszędzie. Okoliczności w jakich się znajdują mieszkańcy tego terenu bardzo się pogorszyły od naszej ostatniej wizyty.

Cierpienie

Podczas naszej podróży, widzieliśmy wojenne blizny i byliśmy świadkami strasznego cierpienia cywilów. Nikogo nie ominęło jarzmo okrutnego rządu w Chartumie. Wszyscy zostali obciążeni wojną reżimu z własnym narodem.

Głód panuje wszędzie. Nubijczycy zmagają się z klęską głodu ponieważ większość pól uprawnych została zupełnie zniszczona.

Władze Sudanu nie pozwoliły organizacjom pozarządowym oficjalnie udostępniać jedzenia i pomocy medycznej chrześcijanom. Ci, którzy decydują się pomagać, muszą liczyć się z dużym ryzykiem. Jednak skoro linia frontu przesunęła się znacznie, kobiety wędrują cztery lub trzy dni by zdobyć skromne zapasy z obozu dla uchodźców. To, co otrzymają, przynoszą do domu po pokonaniu drogi, która zabiera kolejne trzy-cztery dni.

Widoczne jest przeogromne zniszczenie jakie sieje ubóstwo – zburzone domy, zniszczone pola, zabite bydło.

Każda napotkana twarz naznaczona była żalem po stracie ukochanych osób, bezlitośnie i zdecydowanie, zbyt wcześnie odebranych rodzinom przez ataki władzy na ludność cywilną.

Wsparcie medyczne jest niezmiernie potrzebne

Widząc całe to cierpienie osobiście odczuwaliśmy rozdarcie w naszych sercach, ci ludzie są w końcu naszą rodziną. Znamy ich od połowy lat dziewięćdziesiątych, gdy Open Doors rozpoczęło kursy i szkolenia dla garstki osób zbierającej się w cieniu skały.

Wdzięczność

Nasz smutek i zaniepokojenie łączy się z wdzięcznością do Boga, że członkowie tej oto naszej rodziny, złożyli świadectwo wierności i wiary w samym środku tego strasznego bólu.

Chociaż wyczuwaliśmy silne przygnębienie wśród ludzi, byliśmy ponownie dotknięci przez ich odporność i siłę. Pomimo głodu nikt nie prosił nas o jedzenie. Robią wszystko co mogą, są pracowici, starają się zapewnić wszystko swoim rodzinom i dalej żyć. W przeszłości władze Chartumu regularnie niszczyły pola uprawne zrzucając bomby zapalające jak tylko nadchodził sezon sadzenia powodując ogromne szkody dla Nubijczyków.

Pomimo ryzyka Nubijczycy sadzili tak wiele, jak im się udało z nadzieją, że wreszcie zbiorą żniwo. Prosili nas o pomoc, by zdobyć więcej ziarna, które zwiększyłoby plony i zapewniło nauczycielom i dzieciom dostęp do edukacji.

Open Doors wspiera kościelne szkoły w Kordofanie Południowym.

Z powodu braku bezpieczeństwa, szkoły nie mogą normalnie działać. Mimo, że wiele z nich zamknięto, nadal funkcjonują szkoły Open Doors. Zajęcia odbywają się w prowizorycznych budyneczkach, pod trawiastym dachem, by nie dawać możliwości władzy, żeby podłożyła bombę w szkole i by chronić dzieci.

Pomimo trwającej niepewności kursy są kontynuowane. 17 studentów ukończyło kurs. Mieliśmy okazję uczestniczyć w uroczystości absolutorium.

Kurs zapoczątkował w 1992 r. Butrus Senaba wraz z sześcioma liderami, którzy kontynuowali pierwszy trening dla moderatorów SCOC.

Open Doors wspiera tę inicjatywę od 1996 r. Cały obszar zmaga się z brakiem bezpieczeństwa, jednak mimo to wyszkolono ponad 80 pastorów. W czasie tych wszystkich lat, szkoła zaczęła być rozpoznawalna jako „ruchomy” college ponieważ musiał on zmieniać lokalizację dla celów bezpieczeństwa nie mniej niż 8 razy.

Ta zawziętość i wytrwałość przyniosła wspaniały owoc. The Sudan Church of Christ (SCOC), nie zmaga się z brakiem liderów, którzy mogliby kontynuować misję i służbę w kościele.

To bardzo wzmocniło lokalny Kościół. Przez lata pozostało bardzo silne zobowiązanie, by zdobyć serca muzułmanów, przez otaczanie ich Ewangelią wolności i zbawienia.

Mimo, że uczęszczanie do Kościoła było utrudnione, co skutkowało problemami finansowymi dla pastorów, byliśmy zachęceni ich umiejętnością radzenia sobie z kryzysem.

Wielu liderów widząc przesiedlenia lokalnej ludności nubijskiej do obozu dla uchodźców w Yida wykorzystało sytuację do głoszenia Ewangelii osobom z niedostępnych społeczności.

Ludzie z różnych plemion mieszkają razem w obozie i w obliczu strasznej próby stali się wrażliwi na Ewangelię.

Kościół wysłał kilku duchownych i ewangelistów do obozu dla uchodźców, by dotrzeć do ludzi i wzmacniać przesiedlonych chrześcijan.

W czasie naszej wizyty przedstawiliśmy trzydniowe seminarium grupie ponad 50 liderów obejmujące skróconą wersję SSTS i nauczaliśmy ich z Listu św. Pawła do Filipian.

Dyskusja w grupach skoncentrowała się wokół realiów cierpienia i prześladowania Pawła, które były zachętą dla Kościoła w Filippi.

Powstała również rozmowa na temat sposobów, by skutecznie przygotować liderów i Kościoły na różne możliwe scenariusze, jakie mogą mieć miejsce w Kordofanie w najbliższej przyszłości.

Wielkim przywilejem było dla nas i to, że mieliśmy okazję się z nimi spotkać. Było dla nas jasnym to, że wszyscy uczestnicy zostali zachęceni naszą wizytą, nie tyle przez nas samych, ale przez to, że kolejny raz uświadomili sobie, że nie zostali zapomniani.

To jest prawdopodobnie największe wyzwanie dla Kościoła w Górach Nubijskich. Często proszą nas byśmy mówili w ich imieniu i przypominali światu, że są osoby i Kościoły w Sudanie, które potrzebują natychmiastowej modlitwy i wsparcia.

Prośby modlitewne:

Módlmy się o obfite żniwa, by ludzie z Gór Nubijskich mogli zebrać plon.
Módlmy się o szybki koniec konfliktu i o trwałe porozumienie między różnymi partiami. Prezydent Omar al-Bashir ostatnio przedstawił swoją niechęć do negocjacji z rebeliantami SPLM-N, co spotkało się z krytyką jego własnych ludzi.
Módlmy się o zmianę w zasadach prawa np. by zniesiono prawo szariatu, zapisane w konstytucji Sudanu.
Dziękujmy Bogu za wytrwałość i świadectwa Kościoła w Górach Nubijskich.
Módlmy się, by chrześcijanie umacniali się w wierze i mieli nadzieję, mimo strasznych okoliczności.
Dziękujmy Panu, że chroni pracę Open Doors, dziękujmy za możliwość kontynuowania kursów teologicznych i edukacji wśród dzieci pomimo niesprzyjających warunków.
Módlmy się, by praca ewangelizacyjna w obozach dla uchodźców przyniosła obfite owoce.
Módlmy się, by organizacje pozarządowe mogły wykorzystać okazję do dostarczenia potrzebnej żywności podczas klęski głodu. Módlmy się też, by zapewniono potrzebną pomoc medyczną i wodę, której potrzebują Nubijczycy.

Źródło Open Doors
Tłumacz Patrycja Kalinowska

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button