FilmRóżne

Reżyser filmu „Minari” mówi, że zielonoświątkowiec pokazał jego rodzinie, jak należy kochać

MinariLee Isaac Chung to scenarzysta i reżyser nagrodzonego Złotym Globem filmu „Minari”. Powiedział, że postać chrześcijanina, który pojawił się w produkcji, powstała w oparciu o prawdziwą osobę. Dodał, że człowiek ten odegrał istotną rolę w jego życiu i nauczył jego rodzinę, co znaczy kochać innych.

Film „Minari” powstał w oparciu o dzieciństwo Chunga. W latach 80. jego rodzina wyjechała z Korei Południowej do Arkansas. Tam mieli nadzieję odnaleźć Amerykański Sen.

reżyseria: Lee Isaac Chung
scenariusz: Lee Isaac Chung
gatunek: Dramat
produkcja: USA
premiera: 23 kwietnia 2021 (Polska)

Film otrzymał nagrodę Złoty Glob, 11 innych nagród i 42 nominacje.

Chung opowiadał, że film to historia jego życia napisana na podstawie „listy wspomnień”.

– Fabuła, którą oglądacie, to w większości elementy tego, co mi się w życiu przytrafiło – powiedział. – To, co widzicie w domu, te szczegóły, wiele z tych rzeczy jest z życia wziętych.

W filmie zagrali Steven Yeun, Yeri Han, Alan Kim, Noel Kate Cho, Yuh-Jung Youn i Will Patton.

„Minari” opowiada historię koreańsko-amerykańskiej rodziny, która przeprowadza się na farmę w Arkansas w poszukiwaniu sukcesu. Rodzinny dom przeżywa jednak całkowitą przemianę wraz z przybyciem cwanej, ordynarnej, ale bardzo kochającej babci.

W niestabilności i wyzwaniach związanych z nowym życiem ukazana jest niezaprzeczalna wytrwałość rodziny i to, co tak naprawdę się na nią składa.

Chung powiedział, że tak jak w filmie ma starszą siostrę i babcię, która pilnowała ich, kiedy ich rodzice pracowali w wylęgarniach. Naprawdę też mieli farmę. Dodaje jednak, że wiele elementów zmodyfikowano, „żeby historia bardziej się kleiła”.

Chung dodał, że publiczność najbardziej docenia autentyczność filmowej rodziny.

– Chciałem stworzyć portret rodziny, który każdy odbierze jako bardzo prawdziwy i bardzo ludzki – wyjaśnił. – Nie chciałem, żeby bohaterami historii była rodzina świętych, którzy nigdy nie robią niczego złego. Przeżywają różne rozterki, kłócą się, często są na skraju załamania.

– Ostatecznie jednak szukają sposobu na pozostanie razem. Darzą się też głęboką miłością. To właśnie był cel tego wszystkiego, próba sportretowania ludzi i nadzieja, że widzowie się z tym zidentyfikują.

Na swojej drodze rodzina spotyka radykalnego, białego chrześcijanina, który zobowiązuje się pomagać im na farmie i modli się za nich. Choć nie jest to główny wątek, Chung mówi, że postać ta powstała w oparciu o prawdziwą osobę, która miała ogromny wpływ na życie jego rodziny.

– Postać jest inspirowana kimś, kogo poznałem. To zielonoświątkowiec, który pracował na naszej farmie. W Piśmie czasem widać, że to głupiec ośmiesza mądrego. Tak mniej więcej kojarzył mi się on – powiedział Chung.

– Szalał za Chrystusem i nauczył nas, co znaczy kogoś kochać – dodał. – Prawdę mówiąc niektórzy w mieście się z niego śmiali. A jednak został naszym przyjacielem, był pierwszym gościem, którego zaprosiliśmy do swojego domu i naprawdę powitał nas w tej społeczności.

– Zawsze czułem, że jest w tym wszystkim coś, co odnosi się do wiary chrześcijańskiej. To połączenie, które powinniśmy nawiązywać z ludźmi marginalizowanymi. Do tego przyjmowanie obcych i wszystkie inne elementy wiary, do których się odnoszę – powiedział.

– Chciałem go pokazać właśnie w taki nieintuicyjny sposób. Bo często widzimy też, jak przedstawiani są biali chrześcijanie z południa, oglądamy ich karykatury – ciągnął. – Pomyślałem więc, że ciekawym zabiegiem będzie stworzenie postaci, która tylko na początku będzie sprawiała wrażenie takiej karykatury. Potem okaże się, że jest pełnowymiarowa. Widzowie zrozumieją, że to bardziej złożony bohater, niż początkowo sądzili.

Reżyser studiował na Uniwersytecie Yale. Podczas rozmowy o filmie opowiadał, jak wdzięczny jest rodzinie za to, ile poświęciła, aby stworzyć ścieżkę dla niego i jego siostry.

– Wiem, że bardzo skorzystałem z pobytu w tym kraju. Moi rodzice dorastali w Korei w czasach, kiedy trwała tam wojna. Co do mojej babci, jej mąż, a mój dziadek był żołnierzem i zmarł w trakcie walki – opowiadał. – Wiele osób z tego pokolenia nie chodziło do szkoły. Moja babcia nie umiała czytać. Chodziła jedynie do szkoły podstawowej.

– Przyjazd do USA, ja i moja siostra, to, że pracuję w mediach; dla nich to coś niesamowitego. Uważam, że osoby, które to wszystko umożliwiły, zawsze stoją za kulisami i często są niewidzialne. Na przykład moja babcia. Nikt tak naprawdę za dużo o niej nie wiedział, bo nie znała angielskiego. Pilnowała nas w domu i upewniała się, że żyjemy. Moich rodziców pochłonęła zaś praca w fabryce.

Jesteśmy, jacy jesteśmy, bo „ludzie poświęcają się dla siebie nawzajem”, dodał.

– To sekretne przesłanie dla tego kraju. Poczucie poświęcenia. Nie chodzi tylko o imigrantów z Azji i innych krajów. To przesłanie dla wszystkich – powiedział.

– W trakcie pandemii widzimy, że wiele osób zaczyna działać. Nieważne, jaki ktoś ma kolor skóry czy skąd pochodzi. Są ludzie, dzięki którym żyjemy. Mieliśmy możliwość podziękować im i ich uczcić. To właśnie jest dla mnie amerykański sen.

Chung chwalił też Jeremy’ego Lina i inne osoby, które uświadamiają o dyskryminacji i rasizmie wobec imigrantów z Azji. W trakcie pandemii gwałtownie wzrosła liczba ataków na Azjatów.

– Miło mi słyszeć, że Jeremy Lin zabrał głos w tej sprawie. Bardzo zniechęcające były ostatnie informacje o intensyfikacji nienawiści i przemocy wobec Azjatów w Ameryce – powiedział Chung.

– Mam nadzieję, że każdy, kto doświadcza dyskryminacji, przede wszystkim weźmie sobie do serca, że to nie jego wina oraz że nie jest w tym sam. Poza tym liczę, że takim osobom uda się przyłączyć do społeczności, które pomogą im zapobiegać negatywnym emocjom związanym z dyskryminacją. Myślę, że zdecydowana większość obywateli tego kraju pragnie większej jedności i gościnności. Wszyscy musimy przyłączyć się do ciężkiej pracy, która tym zaowocuje – zachęcał.

Mówiąc o „Minari” Chung stwierdził, że pragnie, aby jego półbiograficzny film wpłynął na ludzi w taki sposób, jak tego potrzebują.

– Nie chcę stać się kimś, kto wygłasza jakieś przesłanie za pośrednictwem filmów. Pragnę, żeby to była otwarta kwestia i sądzę, że ta rodzina jest otwarta na każdego, pokazując różne osobliwości ze swojego życia codziennego. Jeśli wpłynie to na ludzi pozytywnie, będę przeszczęśliwy – dodał.

Autor: Jeannie Law

Źródło: The Christian Post

Inne
Chrześcijański film „Przypływ wiary” (Breakthrough) nominowany do Oskara

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button