MuzykaRóżne

„Poczułam Gospel w swoich żyłach” – Wywiad z dyrygentką Agnieszką „Bacą” Górską-Tomaszewską

Gospel Joy

6. Jak reaguje publiczność na koncertach Gospel Joy?

Różnie, ale zawsze dobrze (śmiech). Tu jednak bardzo wiele zależy od tego, gdzie jesteśmy, czy to impreza „zamknięta” – np. spotkanie jakichś młodych, którzy już trzeci dzień spędzają razem czy impreza dla tzw. VIP-ów, czy to kościół na wsi czy tętniąca życiem parafia. Wiele zależy od organizatora koncertu, proboszcza, prezesa firmy a nawet od pory roku, miejsca – plener czy sala, kościół czy hala sportowa. Jedno powtarza się prawie zawsze – ludzie z początku są, delikatnie mówiąc, „wciśnięci w siedzenie” bo kompletnie nie wiedzą czego się spodziewać.

Gospel, choć już dużo bardzo znany dziś niż 20 lat temu, nadal pozostaje w mniejszości i dla przeciętnego rodaka jest totalną nowością i zaskoczeniem. Oczy naszych widzów są duże, zdziwione, a nawet lekko wystraszone (śmiech), kiedy ze sceny proszę, by zaczęli z nami śpiewać. Kiedy mówię, że będziemy razem tańczyć, u niektórych pojawiają się objawy paniki (śmiech). To oczywiście przesada, co mówię, ale prawdą jest, że zazwyczaj potrzeba 4-5 utworów, by widz przyzwyczaił się do tego co słyszy, stylu prowadzenia koncertu, trochę się rozluźnił i włączył do śpiewu z nami. W 90% przypadków jest tak, że ludzie na koniec są z nami w 100%, zachwyceni, że tańczą i śpiewają, rozluźnieni zapomnieli, że przed chwilą ten wielki mur strachu jeszcze ich trzymał po tamtej stronie.

Oczywiście młodzież rozkręca się najszybciej, a jeśli jeszcze to jest młodzież, która się zna, bo są dni młodych lub inne święto, to w zasadzie wystarczy hasło na początku koncertu – włączcie się, refren jest prosty! I już są. Śpiewają, tańczą, chętnie uczą się prostej choreografii i praktycznie cały koncert są w pełni zaangażowani. W innych miejscach dzieje się bardzo podobnie, ale często dopiero po czwartym czy piątym kawałku.

7. Gospel – czy tylko w kościołach?

Kościoły – owszem, to również miejsce naszych występów, ale niejedyne. Najczęściej jesteśmy zapraszani z okazji różnych świąt, wydarzeń, konferencji czy festiwali. Dni miast to też powód, by zaprosić taki żywiołowy zespół. Zatem – owszem, kościoły to częste miejsce naszych występów, ale nie jedyne.

Latem koncerty zwykle odbywają się w plenerze, zimą w domach kultury i salach koncertowych.
W okresie Bożego Narodzenia uświetniamy wigilie firmowe, ale również koncertujemy w plenerze… i co ciekawe, nasz radosny i żywiołowy repertuar sprawia, że jeszcze nigdy nie zmarzłam!

Tyle ruchu i tańca powoduje, że nawet przy siarczystym mrozie robi się ciepło, również na duszy. Zdarzało nam się występować w telewizjach śniadaniowych czy talent show. Jak widać, Gospel nie ma ograniczeń i można go śpiewać wszędzie, nie tylko w kościołach.

8. Czy Gospel Joy działa przy jakimś konkretnym kościele/parafii?

Gospel Joy to zlepek ludzi z różnych parafii, a nawet wyznań. To dość nietypowe, ale nam się udaje, bo Bóg nam nieustannie błogosławi. Jesteśmy grupą Chrześcijan – katolickich i ewangelicznych, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, troszczyć się i modlić o siebie. To niesamowite, bo jesteśmy dla siebie jak prawdziwa wspólnota, kiedy ktokolwiek potrzebuje pomocy, to pisze na naszej grupie, że potrzebuje modlitwy, a ludzie bardzo licznie odpowiadają, że się modlą. Piękne to, że w świecie, gdzie Boga się odrzuca i traktuje jak przestarzały, średniowieczny wymysł, my właśnie na Nim opieramy nasze życie. Jemu ufamy i za Nim podążamy, każdy tak, jak potrafi najlepiej, wg własnego serca i przyjmowanych zasad.

9. Czy łatwo jest się dostać do Gospel Joy i do KIDS Gospel Joy?

Nie i tak. Niektórzy dostają się od razu a inni nie, czyli tym drugim jest trudniej. Robimy przesłuchania, rozmawiamy z kandydatami i po II-etapowym przesłuchaniu zapraszam do chóru za każdym razem kilka osób. Zasilenie chóru nowymi ludźmi nie może zdestabilizować funkcjonującej grupy, dlatego przyjmuję po kilka osób na raz. Muszę jednak przyznać, że przychodzą do nas ludzie, którzy naprawdę potrafią pięknie śpiewać, a czasem nie mogę ich już przyjąć, bo brakuje miejsc. Troszkę inaczej jest z dziewczynami, które często śpiewają od dziecka niż z panami, którzy często nigdy nie śpiewali, a teraz ich tknęło, by zacząć (do czego oczywiście gorąco zachęcam!). Niestety tych panów, którzy śpiewają od lat jest sporo mniej niż pań, dlatego zdarza się, że utalentowanych mężczyzn, choć jeszcze nie tak doświadczonych przyjmujemy, a doświadczenie zbierają właśnie u nas.

Jeśli chodzi o chór dziecięcy, to nauczyłam się z doświadczenia, że dzieci czasem tak stresują się przed przesłuchaniem, że wolą w ogóle nie przyjść niż dać się przesłuchać. Dlatego nie robię przesłuchań najmłodszemu pokoleniu, ale słucham, co dzieje się w czasie próby. Jeśli nie od razu, to najdalej po trzech próbach już wiem, kto jak sobie radzi. Jeśli zdarzy się, że dziecko naprawdę słabiutko śpiewa i to będzie nam troszkę przeszkadzać, daję znak rodzicom, by spróbowali zaprowadzić swoją latorośl na inne zajęcia.

Zaznaczam jednak, że taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko, bo dzieci mają niesamowite możliwości nauki i rozwoju swojego słuchu muzycznego, właśnie śpiewając regularnie. Widziałam już takie zmiany wśród „moich” dzieci, że cieszę się, że nigdy nikomu nic powiedziałam. Dzieciństwo to właśnie najlepszy czas na naukę i rozwój i KIDS Gospel Joy jest świetnym miejscem, by rozwijać słuch muzyczny, poczucie rytmu i własnego ciała, śpiewając w ruchu.

Poprzednia strona 1 2 3Następna strona
pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button