Ze świata

Obama nie jest osobą, która potrafi definiować „co jest najlepsze dla Izraela”

Dobrze znany dziennikarz, Jeffrey Goldberg z Atlanty w USA, napisał we wtorek artykuł, w którym cytował prezydenta Obamę. Goldberg jest znany z posiadania dobrych kontaktów w Białym Domu dlatego jego doniesienia traktowane są za rzetelne. Zgodnie z relacją, Obama nie wierzy w izraelskiego premiera, Beniamina Netaniahu. Kiedy Netaniahu w listopadzie zeszłego roku ogłosił, że Izrael planuje budowę na obszarze E1 przyległym do Jerozolimy, Obama powiedział: „Izrael nie wie, co jest dla niego najlepsze”.

Z punktu widzenia Obamy, Netaniahu prowadzi Izrael ścieżką w dół do totalnej izolacji. Według Goldberga, amerykański prezydent postrzega Netaniahu jako „politycznego tchórza, zasadniczo niekwestionowanego przywódcę, który nie ma woli, by prowadzić bądź poświęcić kapitał polityczny w celu osiągnięcia kompromisu”.

W Izraelu artykuł Goldberga był postrzegany jako próba wtrącania się w izraelskie wybory, które odbędą się w najbliższy wtorek. Jeden z liderów Likudu stwierdził, że Obama pragnie się zemścić za to, co uznał jako ingerencję Netaniahu w amerykańskie wybory na korzyść Mitta Romneya w listopadzie zeszłego roku. Gilad Erdan, jedna z najbardziej wyrazistych postaci Likudu, odpowiedział: „Izraelici oczekują, że ich premier nie będzie ulegał presji, nawet jeśli wzbudziłoby to poklask w USA”.

Komentarz: Twierdzenia Obamy rodzą pytanie, czy kiedykolwiek pochylił się i głęboko pomyślał o tych sprawach, czy po prostu prezentuje bezmyślną reakcję z powodu tego, że nie zgadza się z działaniami Izraela? Bardziej roztropnym sposobem dla amerykańskiego prezydenta na zmierzenie się z tą sprawą byłoby zadanie sobie kilku pytań. Dlaczego, np. jeśli polityka Netaniahu jest tak zła dla Izraela, jest on „niekwestionowanym przywódcą” kraju? I dlaczego, jak się wydaje, kolejny rząd będzie jeszcze bardziej prawicowy niż obecny? Dlaczego Netaniahu nalega, by budować w tak specyficznym miejscu, które zajmuje mniej niż 5% powierzchni Judei i Samarii (Zachodniego Brzegu)?

Odpowiedzi na te pytania są kluczowe, by zrozumieć działania, jakie podejmuje Netaniahu. Zacznijmy od rzeczy oczywistych: Netaniahu to przywódca wybrany demokratycznie z listy partyjnej i jest zobowiązany, by realizować jej program. Zrobił już kilka kroków niezgodnych z programem swej partii i stracił przez to sporo politycznego kapitału, kiedy cztery lata temu, wbrew wyborczym obietnicom, zaakceptował rozwiązanie dwu-państwowe. Żaden z dotychczasowych przywódców Likudu tego nie zrobił. Wzrost wpływów partii będących na prawo od Likudu w ciągu ostatnich czterech lat może być jednoznacznie interpretowany jako przesłanie do przywódcy, by nie kontynuował tego kierunku. Czy Obama prosi izraelskiego premiera, by naruszał wolę społeczeństwa, naruszał podstawowe reguły demokratyczne?

Co więcej, wszyscy izraelscy premierzy, łącznie z Netaniahu, mówili, że Izrael, bez względu na okoliczności, będzie kontynuował budowę głównych osiedli. Dodatkowo, obszar E1 to jedyny możliwy teren ekspansji budowlanej Jerozolimy, kluczowy dla bezpieczeństwa osiedla Maale Adumim. Izrael nigdy nie godził się, by ten obszar był częścią ewentualnego państwa palestyńskiego. Dlatego Netaniahu robi po prostu to, co robiłby każdy inny izraelski premier.

Teoria Obamy, zgodnie z którą on wie, co jest najlepsze dla Izraela, wykazuje przede wszystkim paternalistyczną pychę degradującą Izraelczyków do idiotów, w oryginalnym znaczeniu tego słowa. Po drugie, Obama jest tym, którego polityka porzucania długowiecznych sojuszników zachęciła do powstania islamskich reżimów na całym Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza wzdłuż granic Izraela. Obecnie na nowym Bliskim Wschodzie Obamy Izrael jest zmuszony do budowania silnych umocnień wzdłuż swoich granic, zwiększyć monitorowanie granic oraz inwestowania olbrzymich sum na rozwój systemów antyrakietowych. Czy Obama jest tym, kto może powiedzieć, co jest najlepsze dla Izraela?

I w końcu, kluczowe pytanie: Kto ma prawo do definiowania tego, „co jest najlepsze dla Izraela?”. Co stałoby się, gdyby Netaniahu lub jakikolwiek inny przywódca zaczął napominać Obamę, mówiąc, że nie wie on, co jest najlepsze dla Ameryki? Pozwólmy zatem Izraelczykom decydować za siebie samych, gdyż to oni będą tymi, którzy będą żyli z konsekwencjami swoich wyborów – a nie Obama.

za Word of Life w Izraelu

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button