Ze świata

Netaniahu i Barak: pokój z Autonomią nie jest teraz realny!

W przekazie wideo na konferencji AIPAC w Dystrykcie Kolumbii (Waszyngton D.C.) premier Beniamin Netaniahu odniósł się do trzech największych wyzwań stojących obecnie przed Izraelem. Pierwszym wyzwaniem i poważnym zagrożeniem są nuklearne ambicje Iranu. Netaniahu obiecał zapobiec temu, aby reżim mułów stał się potęgą nuklearną: „Żydzi znają cenę bycia bezbronnymi wobec tych, którzy chcą nas unicestwić. Nigdy nie pozwolimy, aby to się powtórzyło”.

Drugim zagrożeniem wymienionym przez Netaniahu była Syria. Z powodu wojny domowej los narodu oraz jego ogromnego i zaawansowanego arsenału broni jest niepewny. „Kiedy syryjski reżim upadnie, niebezpieczeństwo przejęcia tej broni przez terrorystów jest bardzo realne”. Premier kontynuował, mówiąc, że Hezbollah i Al-Kaida, organizacje terrorystyczne chcące zniszczyć Izrael, „są jak hiena żywiąca się padliną”. Jeśli broń syryjska wpadnie w ich ręce, będzie to poważne zagrożenie dla Izraela.

W negocjacjach pokojowych z Autonomią Palestyńską (AP) premier mówił o „umiarkowanym stopniowym procesie” oraz o „realistycznej drodze naprzód”. Minister Obrony Ehud Barak rozwinął to głębiej w swojej własnej przemowie do AIPAC twierdząc, że pełne i ostateczne porozumienie jest prawdopodobnie na dzisiaj niemożliwe. Celem, powiedział Barak, jest wciąż rozwiązanie dwupaństwowe, choć może być ciężko osiągnąć nawet pośrednie rozwiązanie z Autonomią w obecnej sytuacji. Izrael powinien więc przygotować jednostronne kroki, w których wycofa się z dużych części Judei i Samarii (Zachodniego Brzegu), choć utrzyma zgrupowania osadnicze i obecność wojskową w Dolinie Jordanu. Zapewni to, jak powiedział Barak, solidną żydowską większość w Izraelu.

Na koniec minister obrony powiedział, że nauczył się dwóch ważnych rzeczy w ostatnich latach. Powinno się być ostrożnym w przewidywaniach co do sytuacji na Bliskim Wschodzie, gdyż zdarzają się rzeczy niespodziewane. Druga lekcja zawierała ukryte przesłanie do przywódców świata zachodniego: „Kiedy przyjaciele mi mówią: ‘Nie przejmuj się! Jeśli przyjdzie najgorsze, świat wystąpi i zacznie działać!’ Moja odpowiedź brzmi: ‘Nie bierz tego jako pewnik!’”.

Komentarz:

Wypowiedzi Netaniahu i Baraka są prawdopodobnie sygnałami tego, co planują powiedzieć Obamie, kiedy przyjedzie do Izraela za dwa tygodnie. Mowa o jednostronnej ewakuacji Izraela może być jednak bardziej pomysłem Baraka niż realnym rozwiązaniem – szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że nowy rząd prawdopodobnie przygarnie wielu ludzi prawicy.

Mimo to, przesłania te prezentują poglądy, które są dalekie od dominujących w Europie. Mądre głowy Europy, obojętnie czy są to politycy, uczeni czy dziennikarze, mogą bardzo mocno wierzyć, że przywódcy Izraela są w błędzie i że wszystko można rozwiązać przez negocjacje – to jednak nie przekona Izraela. Jeśli naprawdę chcą zobaczyć rozwiązanie konfliktu, Europa, a także Obama powinni ostrożnie wsłuchać się w uwagi Netaniahu i Baraka!

Jeśli chcą izolować Izrael, mają przed sobą już wcześniej utorowaną drogę; mogą dalej naciskać na ostateczne porozumienie. Ale jeśli Izrael ma dla nich jakąkolwiek wartość – i jako jedyna działająca demokracja na Bliskim Wschodzie oraz kraj, który w niezmiernej skali przyczynia się do rozwoju innowacji i technologii i powinien być ich głównym sojusznikiem – zrobiliby dobrze, okazując wielką wrażliwość na potrzeby Izraela. Izrael nie pokłoni się przed narzuconym porozumieniem z tej przyczyny, że jego przywódcy uznają to za sprawę egzystencjalną.

Powiedzmy jednak, że porozumienie pokojowe zostaje podpisane, czy europejscy liderzy są w stanie przewidzieć przyszłość? Czy mogą zagwarantować, że to porozumienie będzie uszanowane? Czy mogą przewidzieć, co wydarzy się w Egipcie, Syrii, Jordanii, Libanie i Iranie? Czy mogą zapobiec przejęciu „Palestyny” przez islamistów? Czasami przyglądanie się, jak mądrują się europejscy przywódcy, może przyprawić o mdłości. Europa, która nawet nie zdołała ochronić Żydów, kiedy żyli w jej granicach, teraz domaga się, aby Izrael zrezygnował ze swojego kruchego bezpieczeństwa terytorialnego, podczas gdy otacza ich morze bardziej lub mniej wrogich muzułmańskich narodów. A Izrael ma po prostu zaakceptować, że wszystko uporządkuje się za sprawą podpisania papierka.

Czas, by zrozumieć, że to nie jest normalny konflikt między dwoma wrogimi krajami. To może brzmieć jak uproszczenie, które absolutnie nie przystaje do powszechnych koncepcji, ale jest tylko jedna wroga strona konfliktu: świat arabski. Strona ta nigdy nie zaakceptowała istnienia państwa Izrael! Izrael był i nadal jest raz za razem zmuszany do obrony z powodu ataków ze strony tworów arabskich. Izrael nigdy nie inicjował agresji. To kraj szukający pokoju, używał tylko wojen wszczętych przeciw niemu, aby uzyskać lepszą pozycję przed następnym atakiem na siebie – to zachowanie doskonale uprawnione i logiczne. Zatem Izrael nie jest agresorem.

Dla tej przyczyny Europejczycy powinni zrewidować swoje pomysły, że negocjacje mogą rozwiązać ten konflikt w miesiąc albo trzy. Nie jest to możliwe w najbliżej przewidywalnej przyszłości z prostej przyczyny: że świat arabski ciągle odrzuca istnienie Izraela. Zniszczyliby kraj żydowski, jeśliby tylko mogli. Taki pogląd można zdefiniować jako skrajny, wsteczny i nie przystający do naszego oświeconego i zaawansowanego świata – ale ciężko powiedzieć, że ten pogląd nie jest oparty na faktach. Opierając się na myśleniu życzeniowym i tym, jak świat powinien działać, możemy znaleźć poglądy alternatywne. Izrael jednak działa w realnym świecie – nie w tym opartym na myśleniu życzeniowym.

za Word of Life w Izraelu

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button