RóżneZe świata

Naukowcy chcą przyćmić Słońce, aby ocalić nas od zmian klimatycznych – co może pójść nie tak?

opryskiNaukowcy chcą rozprowadzić pył w górnych warstwach atmosfery w nadziei, że pomoże to zahamować zmiany klimatyczne.

Chodzi o rozpylenie w stratosferze węglanu wapnia, czyli pyłu kredowego. Ma to zablokować część promieni słonecznych, co z kolei może zapobiec dalszemu ocieplaniu się klimatu.

Metodę tę nazwano Stratosferyczną Iniekcją Aerozolową (SAI – Stratospheric Aerosol Injection).

Media mówią, że to projekt Billa Gatesa, jednak to tylko jedna z wielu osób, które finansują związane z tym badania. Pomysł narodził się na Uniwersytecie Harvarda.

Testy projektu miały odbyć się w Szwecji, jednak nie udało się to ze względu na skargi obywateli. W przyszłości jednak prawdopodobnie będzie miało to miejsce, ponieważ niektórzy naukowcy sądzą, że plan ten może się powieść. Inni tymczasem twierdzą, że to bardzo zły pomysł.

Co więc może pójść nie tak?

Niemiecka fundacja naukowa Heinrich-Böll-Stiftung przygotowała materiał, który pokazuje, z jak strasznymi konsekwencjami może wiązać się projekt. Fundacja mówi, że w przypadku metody SAI „jest mało prawdopodobne, że planeta schłodziłaby się w równomierny sposób. Doprowadziłoby to do tego, że w niektórych regionach sytuacja byłaby dużo lepsza, niż w innych. Całościowo na świecie byłyby też mniejsze opady deszczu. W Azji SAI mogłoby zaburzyć złożony system sterujący monsunami, dzięki któremu 2 miliardy ludzi mają dostęp do wody i pożywienia”.

Mogłoby to też skutkować suszami w Afryce i powodziami w Ameryce Łacińskiej.

Eksperci przyznają, że nie są pewni, co stanie się, jeśli słońce zostanie przyćmione. Wiemy jednak, że kiedy taka sytuacja miała miejsce z powodów naturalnych, skutki nie były dobre.

Lekcja z roku 1816

Rok 1816 w Stanach Zjednoczonych nazwano „rokiem bez lata”. Dziś naukowcy wierzą, że miała wtedy miejsce „zima wulkaniczna” wywołana ogromną eksplozją w południowym Pacyfiku. Ziemię otoczył pył wulkaniczny, a we wschodniej części Stanów Zjednoczonych pojawiła się dziwna mgła. Nagle w czerwcu temperatura gwałtowanie spadła, osiągając poziom typowy dla zimy. To sprawiło, że przepadły zarówno plony, jak i zwierzęta hodowlane, co skutkowało falami głodu.

Czy to samo mogłoby się wydarzyć, jeśli w życie wcielono by plan SAI? Jens Olaf Pepke Pedersen, naukowiec z Narodowego Instytutu Kosmosu (National Space Institute) w Danii, twierdzi, że nie.

Jeśli projekt SAI nie powiódłby się, sytuację można by było odwrócić.

– Gdyby okazało się, że to zły pomysł, eksperyment łatwo można by było przerwać – powiedział Pedersen.

Naukowiec dodaje jednak, że nie uważa, by manipulowanie klimatem było dobre czy konieczne. Badacze wiedzą, że od 1900 roku temperatura Ziemi podniosła się o jeden stopień. Przyznają jednak, że nie wiadomo, jaka jest normalna temperatura naszej planety, ani czy nie jest to następstwo 200-letniego okresu zimna zwanego Małą Epoką Lodowcową.

Pedersen twierdzi też, że ludzie i rośliny radzą sobie lepiej w ciepłej, niż w zimnej pogodzie.

– Wciąż więcej ludzi umiera z powodu zimna, niż z powodu ciepła – powiedział Pedersen. – Ziemia zazielenia się. Nawet drzewa rosną lepiej, niż wcześniej.

Jeśli więc nie ma bezpośredniego zagrożenia klimatycznego, czy powinniśmy się martwić?

Steven Koonin to fizyk teoretyczny i były Podsekretarz ds. Energetyki Gabinetu Obamy. W swojej książce „Unsettled: What Climate Science Tells Us, What It Doesn’t, and Why It Matters” pisze, że dane pogodowe same w sobie nie wskazują na istnienie bezpośredniego zagrożenia klimatycznego.

Koonin twierdzi, że dane klimatyczne pokazują, że „fale gorąca w USA nie są obecnie częstsze, niż w 1900 r. Ich intensywność nie zwiększyła się w ciągu ostatnich 60 lat. Nie widać także zmian w kwestii suszy czy powodzi. Pokrywa lodowa na Grenlandii nie topnieje dziś szybciej, niż 80 lat temu. W ciągu ostatnich 100 lat nie zaobserwowano także długotrwałych zmian związanych z występowaniem huraganów. Jednak jeśli ogląda się wyłącznie media, nie ma się o tym pojęcia.”

Koonin nie sądzi więc, że dobrym pomysłem jest rozprowadzenie w stratosferze pyłu kredowego.

– To rozwiązanie ma wiele wad. Największą z nich jest fakt, że procedurę wprowadzania cząsteczek do stratosfery trzeba by było powtarzać co kilka lat. Pomysłu tego nie należy wcielać w życie, jeśli z klimatem nie dzieje się nic naprawdę złego – powiedział Koonin.

Dodaje, że dobrą wiadomością jest fakt, że wiele negatywnych informacji dotyczących zmian klimatycznych jest nieprawdziwych.

Autor: Dale Hurd
Źródło: CBN News

Inne
Tatuaże hi-tech: monitorowanie zdrowia czy krok w kierunku znaku bestii?

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button