Różne

Lęk przed ewangelizowaniem jest prawdziwy, trzeba stawić mu opór

krzyż

Strach jest jednym z największych zasobów, jakie posiadamy jako chrześcijanie, zależnie od tego, co z nim zrobimy. Strach może nas albo sparaliżować, albo sprawić, że padniemy na twarz. Jeśli nas paraliżuje i powstrzymuje przed dzieleniem się wiarą, staje się naszą największą słabością. Ale jeśli sprawia, że padamy na twarz przed Panem, wołając: „O Boże, tak bardzo się boję! Proszę, pomóż mi świadczyć o Tobie”, wtedy staje się naszą siłą. Sprawia, że składamy swoje zaufanie w Bogu.

Nasza największa słabość staje się wtedy naszą największą siłą. Dlatego zawsze witaj strach w swoich progach, po czym zatrzaskuj mu przed twarzą drzwiami wiary. Strach nie musi wchodzić do twojego domu. Wystarczy, że będzie w zasięgu ręki, byś zaczął się modlić.

Jak pokonać strach

Wspaniałym kluczem do osobistego świadczenia jest bycie stanowczym. Musisz sobie uświadomić, że masz niewiarygodnie ważny cel, i postanowić, że nic cię nie powstrzyma. Nastawiasz się na szukanie zgubionych. Gdy przyjdzie strach, dowiesz się, dlaczego i jak sobie z nim poradzić. Twoja broń to tarcza wiary, a jej funkcją jest gaszenie wszystkich pełnych strachu, ognistych pocisków przeciwnika.

Wiara zawsze pokonuje strach. Nagle zaczynasz się bać, że jeśli zaczniesz mówić o Bogu, nieznajomy, do którego podchodzisz, uzna cię za religijnego dziwaka. Z drugiej strony wiesz, że jeśli ten człowiek umrze w swoich grzechach, na zawsze pójdzie do piekła. Tylko pomyśl: jego najgorszym scenariuszem jest „jezioro ognia”; twoim jest to, że nieznajomy uzna cię za dziwaka. Dlatego musisz podjąć próbę. Stanowcze przygotowanie pomoże ci rozprawić się z obawami. Twoje stopy wiedzą, dokąd idą, ponieważ jesteś przygotowany. Jeśli masz nadzieję na natchnienie bez przygotowania, możesz skończyć oblany potem.

Dlatego przygotuj się na to, w jakim kierunku chcesz poprowadzić rozmowę. Witasz się z kimś ciepłym i uprzejmym uśmiechem, po czym wręczasz traktat ewangelizacyjny. To przynęta na twój haczyk. Jeśli nie masz dobrej jakości przynęty, niczego nie złapiesz. Gdy ktoś połknie haczyk, musisz przejąć kontrolę. Szybko ściągasz wędkę, bez wahania wykonując to, co postanowiłeś. Wiesz, dokąd chcesz iść i prowadzisz rozmowę w tym kierunku. Uda ci się dzięki praktyce.

Wyrafinowany humor

Jest ciepłe, sobotnie popołudnie. W centrum miejskim Long Beach tłoczno i gwarno. Wyprzedzam naszą grupę i widzę parę siedzącą na ławce. Nie waham się ani chwili; wahanie podsyciłoby moje obawy. Jestem przygotowany, wiem, w jakim kierunku chcę poprowadzić rozmowę, a to daje mi poczucie komfortu.

„Cześć. Macie już taki banknot?”.

Nie odpowiadają, ale każde z nich bierze ode mnie traktat „Banknot milion-dolarowy”. Jestem zachęcony. „Świetnie, jeśli wydadzą nam resztę”- dodaję.

Nie uśmiechają się, więc pytam: „Skąd jesteście?”.

Kobieta odpowiada: „Z Indonezji”.

Pociesza mnie, że brak wyraźnej reakcji na mój wyrafinowany humor nie jest kwestią osobistą. To sprawa kulturowa.

„To traktat ewangelizacyjny. Czy pochodzicie ze środowiska chrześcijańskiego?”.

Oboje zaprzeczają, więc pytam: „Czy myślicie czasem, co się z wami stanie po śmierci? Czy pójdziecie do nieba? Sądzicie, że jesteście dobrymi ludźmi?”.

Oboje tak sądzą, więc wymieniam niektóre przykazania Dekalogu. Pytam, czy kiedykolwiek skłamali, ukradli, zbluźnili, albo patrzyli pożądliwie. Potwierdzają. Przyznają, że są winni i zmierzają do piekła.

Oboje niewiele się odzywali, dlatego przedstawiam im Ewangelię i pokazuję ich potrzebę nawrócenia i wiary w Jezusa. Kobieta patrzy na mnie i mówi: „Jesteśmy buddystami”.

Uśmiecham się i odpowiadam: „Nie szkodzi. Buddyzm nie daje rozwiązania, by zmyć wasze grzechy. Tylko Jezus może to zrobić”.

Dziękuję za wysłuchanie i idę dalej. Cieszę się, że chociaż niewiele mówili, wyraźnie usłyszeli Ewangelię i oboje zatrzymali traktaty.

Połów w zamarzniętej sadzawce

Podchodzę do trójki nastolatków siedzących przy fontannie. Znowu wyjmuję traktaty „Banknot milion-dolarowy”i zagajam: „Hej chłopaki, chcecie?”. Żaden nie chce. Rzadko się to zdarza, więc korzystam z pewnej wypróbowanej metody: „Zobaczcie na odwrocie”. Ciekawość niemal zawsze prowadzi do zmiany zdania kogoś, kto początkowo nie chce wziąć traktatu. Ale i to nie działa. Kompletnie ignorują moje słowa. To frustrujące, gdy ryba nie bierze, szczególnie, gdy używasz wypróbowanej przynęty.

Wskazuję na broszurę i mówię: „To traktat ewangelizacyjny. Jesteście chrześcijanami? Czy myśleliście kiedyś, co się z wami stanie po śmierci?”.

Mam nadzieję na jakąś odpowiedź i w końcu ją dostaję. Jeden z nich patrzy na mnie i duka: „My… nie mówić… angielski”.

Wszyscy czworo śmiejemy się i odchodzę. Po jakichś trzech minutach dociera do mnie, że jezioro, w którym próbowałem łowić, było zamarznięte na kość, i stąd tak chłodna reakcja. Nie zniechęciłem się, że moje lodołamacze nie zadziałały, bo nawet pozorne porażki budują doświadczenie. Poza tym, porażki są czymś względnym.

Zignoruj swój strach

Moja ostatnia sesja ewangelizacyjna na Long Beach odbyła się w momencie, gdy zobaczyłem trójkę innych nastolatków idących w moją stronę. Oby tym razem mówili po angielsku! Zdecydowanie staję przed nimi i mówię: „Cześć chłopaki, macie traktat?”. Każdy bierze po jednym.

„To traktaty ewangelizacyjne. Jesteście z rodzin chrześcijańskich?”. Są katolikami. Pomijam kwestie dotyczące Marii, papieża, spowiedzi, czyśćca, przeistoczenia, itd. Zamiast tego mówię, że każdej doby umiera 150 tysięcy ludzi i nie ma nic ważniejszego, niż ich wieczne zbawienie. Po wszystkim wydawali się zachęceni i wdzięczni za moją troskę o nich.

Biblia mówi, że nasza walka toczy się przeciwko mrocznym, złowrogim siłom demonicznym (Efezjan 6:12). Obszarem ataku wroga jest nasz umysł. W pewnym sensie, jesteśmy jak nienawróceni, byli alkoholicy. Oni nigdy nie widzą siebie jako wolnych od swojej choroby. Gdy wpadną w alkoholizm, już zawsze są alkoholikami. Takie myślenie jest im potrzebne, bo pomaga im uznać  swoją słabość. Muszą rozumieć, że codziennie czeka ich bitwa z pokusą napicia się, aż do ostatniego dnia na tym świecie.

W ten sam sposób, ty i ja musimy codziennie toczyć bitwę z pokusą myślenia, że szukanie zagubionych to paranoja.

Autor: Ray Comfort
Źródło: Christian Post

Inne:Niesienie Ewangelii Europie: ponowna ewangelizacja

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button