PrześladowaniaZe świata

Kolumbia: Miejscowa chrześcijanka celem ataków

“Znamy twoje działania w Bogocie”. Powiedział męski głos w słuchawce telefonu.
“Mamy cię na oku, wiemy, co masz zamiar mówić”.
Ten telefon do Elizabeth Torres, chrześcijańskiej liderki z plemienia Arhuaca, miał miejsce tydzień przed 22 października – tj. przed terminem pierwszego Forum na rzecz Praw Rdzennych Chrześcijan zorganizowanego przez Open Doors w Bogocie, na którym miała przemawiać.

Jej świadectwo miało szczegółowo przedstawić okrutne prześladowania, których ofiarą padła jej wierząca rodzina oraz 46 innych chrześcijańskich rodzin z plemienia Arhuaca, z powodu wiary w Jezusa.

Około 300 osób, włączając w to przedstawicieli władz i organizacji działających na rzecz praw człowieka, rdzennych chrześcijan, przedstawicieli mediów, miało usłyszeć bezpośrednie relacje na temat powtarzających się prześladowań wobec tubylców, którzy przyjęli Ewangelię.

Po zakończonym Forum Elizabeth Torres wsiadła do autobusu, którym miała odbyć powrotną, 16-godzinną podróż z Bogoty do swego domu, w północnej Kolumbii. Podszedł do niej inny pasażer tego autobusu.

„Jestem jednym z tych, którzy cię obserwują” – powiedział do niej.

”Wiemy z kim byłaś w Bogocie i co próbujesz zrobić”.

Elizabeth wstrzymała oddech i nic nie odpowiedziała, cicho modląc się o ochronę.

Gdy już była w swej miejscowości zatrzymało ją dwóch mężczyzn na motocyklu. Przedstawili się jako liderzy organizacji miejscowych tradycjonalistów zwalczającej chrześcijan i kazali jej pracować dla nich w roli informatora. Jej praca polegałaby na informowaniu o poczynaniach i projektach miejscowych chrześcijan. Musiałaby także przestać publicznie występować w tej sprawie. W zamian za to otrzymywałaby miesięczną pensję umożliwiającą komfortowe życia dla niej, jej córki i rodziców.

Nic nie odpowiedziała, a mężczyźni odjechali na swym motocyklu. Następnego dnia Elizabeth w wielkim strachu opowiedziała wszystko w biurze prokuratora, mówiąc, że jeżeli coś się stanie jej albo jej rodzinie, to należy winić organizację miejscowych tradycjonalistów. Następnie zmieniła numer telefonu, ograniczyła swoje publiczne wystąpienia i zaczęła wracać do domu różnymi trasami, by zmniejszyć szanse ataku.

W połowie grudnia otrzymała telefon. Jakiś mężczyzna zelżył ją, a potem powiedział, że razem z grupą ludzi próbował uprowadzić ją z domu. To, co ich powstrzymało, jak powiedział, była obecność około dwudziestu mężczyzn w wojskowych mundurach, ustawionych dokoła jej domu.

„Czy myślisz, że to nas wystraszy? Teraz masz wojsko do ochrony, ale nie będą z tobą w każdym momencie” -powiedział.

Eliza była w szoku. Nie miała żadnych związków z wojskiem, żaden żołnierz nigdy nie pilnował jej domu.

„To, co widzieliście, to była Boża ochrona. Bóg wysłał aniołów, by mnie chronili”- powiedziała rozmówcy. „Jeśli nie przestaniecie mnie prześladować, będziecie mieli problemy”.

Mężczyzna powiedział, że wraz z grupą próbowali różnych akcji przeciwko niej, ale po prostu nie byli w stanie nic zrobić.

Potrzeba publicznych wystąpień

Od 2009 r. międzynarodowe Dzieło chrześcijańskie Open Doors pomogło Elizabeth i innym rodzinom występować w obronie swoich praw jako rdzennych Kolumbijczyków. Z powodu błędnej interpretacji prawa, Trybunał Konstytucyjny naruszał ich fundamentalne prawo do ziemi i godności. Liczny udział w czasie Forum na rzecz rdzennych mieszkańców, w którym Elizabeth wzięła udział, przeszedł oczekiwania Open Doors.

Elizabeth, 23-letnia matka i studentka systemów inżynierskich, przemawiała na temat wyrzucania z miejsca zamieszkania i ciągłego złego traktowania, które ona i jej rodzina cierpią nieprzerwanie od 2006 r., kiedy to liderzy miejsowych tradycjonalistów dokonali masowego zatrzymania chrześcijan z ich społeczności lokalnej i trzymali ich bez jedzenia i wody, przez trzy dni. Następnie bojówkarze FARC działający wraz z tradycjonalistami, siłą usunęli ich z ich domów i ziemi.

Partyzanci, jak również liderzy miejscowych tradycjonalistów przeciwstawiają się Kościołowi. Nielegalne uzbrojone grupy kolumbijskich lewaków wierzą, że Biblia służy do prania mózgów chrześcijan, i że są oni informatorami Stanów Zjednoczonych i rządu Kolumbii i w ten sposób uniemożliwiają poparcie dla ich rewolucji. Liderzy miejscowych tradycjonalistów uważają zaś, że chrześcijaństwo zagraża tradycji przodków, dlatego sprzymierzyli się z partyzantami z FARC działającymi w górzystej północno-zachodniej części regionu Cesar, aby usunąć tubylców, którzy przyjęli chrześcijaństwo.

Kilka tygodni po porodzie Elizabeth, jej dziecko i matka, Raymunda, były zatrzymane w więzieniu przez tydzień. Kobiety uciekły stamtąd i znalazły ojca Elizabeth, Juana, w pobliskim mieście.
On sam był więziony przez trzy miesiące, w czasie których doznał dotkliwego niedożywienia, stracił możliwość poruszania się i częściowo wzrok.

Czterdziesci pięć wyrzuconych ze swego miejsca zamieszkania rodzin przybyło do miejscowości Valledupar, gdzie przyłączyli się do Stowarzyszenia Wypędzonych Rdzennych Mieszkańców, założonego w 2007 r. w celu uzyskania pomocy od władz lokalnych. Lecz niezależnie od tych wysiłków, wpływ liderów miejscowych tradycjonalistów powstrzymuje władze państwowe w Valledupar od pomocy chrześcijanom.

Liderzy argumentują to faktem, że zwolennicy chrześcijaństwa wyrzekają się swojej rdzennej tożsamości, w ten sposób tracą wszelkie prawa i korzyści wynikające z faktu bycia prawowitym mieszkańcem kraju, włączając w to prawo do ziemi, żywności i edukacji.

Źródło Open Doors
Tłumacz Małgorzata Zygmańska

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button