Różne

Czy ukraińscy chrześcijanie stracą wolność religijną, jeśli Rosjanie wygrają wojnę?

Lwów Ukraina
Widok Lwowa z lotu ptaka na zachodniej Ukrainie. (fot. Unsplash/Andriyko Podilnyk)

Alan Hall pamięta swoje pierwsze spotkanie z chrześcijanami z Kijowa na Ukrainie.

„Pracowałem z Kościołem Baptystycznym na Ukrainie. Działaliśmy, by zapewnić im materiały potrzebne w ich chrześcijańskim świadectwie” – mówi Hall.

W latach 80. ubiegłego wieku była to ryzykowna praca, a Hall pełnił wtedy funkcję dyrektora rozwoju międzynarodowego w chrześcijańskiej organizacji charytatywnej Open Doors. W tamtym czasie Ukraina była pod kontrolą rozległego, komunistycznego Związku Radzieckiego.

Od ponad 60 lat Open Doors zapewnia wsparcie prześladowanym z powodu wiary chrześcijanom na całym świecie, a na Ukrainie życie dla praktykujących chrześcijan było kiedyś trudne.

Pod rządami ateistycznego Związku Radzieckiego

Pod rządami ateistycznego Związku Radzieckiego, każda forma chrześcijańskiego świadectwa była surowo zabroniona. Lecz jak pamięta Hall, to nie ostudziło ducha chrześcijan.

„W Wielkiej Brytanii często możemy być bardzo pasywni i reaktywni w naszej wierze” – mówi. „Kościół w miejscach takich jak Kijów nie był reakcyjny, chrześcijanie żyli swoją wiarą, aktywnie ją wyrażali”.

Najbardziej poszukiwanym zasobem we wszystkich narodach imperium sowieckiego były Biblie, a Open Doors, w ślad za swoim założycielem Bratem Andrew, przemycało je na Ukrainę tysiącami.

Teraz, już od ponad trzech dekad nie ma potrzeby robić tego dla ukraińskich chrześcijan. W 1990 roku Ukraina opuściła ZSRR. A chociaż niektóre post-sowieckie państwa poszły w kierunku totalitaryzmu, wolność religijna na Ukrainie pozostała nietknięta. Kraj nadal w większości identyfikuje się jako chrześcijański, a prawie dwie trzecie populacji należy do którejś gałęzi kościoła prawosławnego.

Gdy w ciągu ostatnich kilku dni czołgi rosyjskie nacierają na główne miasta, obywatele wyszli na ulice, by walczyć, bojąc się utraty swoich podstawowych wolności, takich jak demokracja. Ale co z wolnością religijną? Czy Ukraina może wrócić do dawnych, trudnych czasów kościołów podziemnych i przemycania Biblii?

Rosja zacieśniła już swoje przepisy prawne dotyczące niektórych form działalności misyjnej, czego przykładem jest kontrowersyjne prawo Yarovaya z 2016 roku. Na jego mocy rząd może nakładać na kościoły ograniczenia prawne i środki kontroli, a przywódcy kościelni mogą być przesłuchiwani.

Jednak według Rolfa Zeegersa, analityka prześladowań w Open Doors, nawet, jeśli rosyjska inwazja się powiedzie, kościoły na Ukrainie prawdopodobnie nie doświadczą powrotu czasów sowieckich.

„Nie sądzę, by Rosja dążyła do zaanektowania Ukrainy, dlatego nie musimy spodziewać się wprowadzenia na Ukrainie rosyjskiej legislacji anty-misyjnej. Będą jednak ograniczenia.

„Kościoły mogą być pozbawione możliwości zdobywania funduszy z zagranicy, przyjmowania pastorów z zagranicy, którzy zapewnialiby szkolenia i importowaną literaturę chrześcijańską. Lecz nawet wtedy nie spodziewam się fali aresztowań i zatrzymań” – mówi Zeegers.

Analityk Open Doors zgadza się jednak, że od 2014 roku, w dwóch „zbuntowanych” regionach, Doniecku i Ługańsku, których nowi liderzy szukają wparcia Moskwy, kościoły zostały pozbawione niektórych swoich wolności.

„Inna sytuacja jest w dwóch zbuntowanych regionach, w których buntownicy rozwijają własne polityki dotyczące religii” – mówi. „Urzędnicy konfiskują literaturę chrześcijańską, a kościoły tracą możliwość spotykania się, gdy regionalne władze odmawiają im koniecznej rejestracji”.

Jedna kluczowa różnica między dniem dzisiejszym, a czasami okupacji sowieckiej jest taka, że Rosja prezydenta Władimira Putina nie jest państwem ateistycznym. Faktycznie, aby utwierdzić swój nacjonalizm, w ostatnich latach Putin zbliża się do starożytnego, Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Przywódcy tej denominacji często marszczyli brwi z powodu obecności innych kościołów, w tym baptystów, a nawet katolików, w regionie, który uważali za słusznie należący się im.

Podobne wrażenie deptania sobie po palcach jest też na Ukrainie, gdzie Rosyjski Kościół Prawosławny funkcjonuje, tak jak w Rosji, od ponad tysiąca lat. Ma tam jednak rywala: Ukraiński Kościół Prawosławny, obecny na Ukrainie od prawie 500 lat. W 2019 roku, Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola oficjalnie uznał go za pełnoprawny kościół prawosławny działający we własnym zakresie, co ostatecznie przecięło jego więzy z patriarchatem moskiewskim.

Hall wspomina, że od czasów komunizmu relacje między tymi dwoma skrzydłami chrześcijaństwa prawosławnego nie są szczególnie serdeczne.

„Gdy w tamtych latach kontaktowaliśmy się z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, mogę powiedzieć, że między kościołem rosyjskim i ukraińskim nie było miłości” – mówi. „Były od siebie bardzo daleko”.

Według Rolfa Zeegersa, to może zwiastować kłopoty.

„Jeśli Ukraina znowu znajdzie się pod płaszczem Rosji, Ukraiński Kościół Prawosławny może być pod presją ponownego zjednoczenia się z Moskwą” – mówi. „A jeśli nie będzie chciał, będziemy mieć problemy”.

Zeegers jednak nie uważa, by Rosyjski Kościół Prawosławny dzierżył dzisiaj tę samą władzę, jaką miał w czasach carskich: „Nie zapominajmy, że 70 lat ateistycznego komunizmu wymazało sporą część dawnych wpływów, jakie Rosyjski Kościół Prawosławny wywierał na organy państwowe. A Putin nigdy nie uznał go za oficjalny kościół państwowy”.

Jak na ironię, obecna zaplanowana inwazja zdaje się zbliżać do siebie oba skrzydła prawosławia, jak też cały chrześcijański kościół na Ukrainie.

„Widzę oświadczenia Ukraińskiego i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego na Ukrainie, które potępiają inwazję” – mówi Zeegers. „Widzę, jak Grecki Kościół Prawosławny i Kościół Rzymsko-katolicki na Ukrainie mówią to samo. Baptyści proszą o modlitwę. Wszyscy są tu jednomyślni; żadna chrześcijańska społeczność nie popiera Moskwy”.

Jedną kwestią, w jakiej nie ma oficjalnego porozumienia, jest sposób odpowiedzi ukraińskich chrześcijan na inwazję. Podczas gdy zwykli mieszkańcy biorą do ręki broń i koktajle mołotowa, jaką rolę powinni odegrać chrześcijanie?

„Pilnie potrzebujemy modlitwy, by ukraińscy wierzący nastawili się na słuchanie głosu Pana, na Jego prowadzenie i mądrość w tej sytuacji – po to, by mogli stać mocno i szerzyć ewangelię pomimo wszystkiego, co dzieje się wokół”.

Hall jest przekonany, że choć od 1990 roku ukraiński kościół może być wolny od sowieckich prześladowań, względne złagodzenie sytuacji w kolejnych dekadach nie wymazało jego żarliwego oddania ewangelii.

„Myślę, że duch tamtych ludzi oznacza, że będą trwać w wierze, i czy starzy, czy młodzi, kościół się ostoi” – mówi. „Kościół będzie rósł i kościół nadal będzie wyrażał swoje chrześcijańskie przekonania”.

„Sądzę, że powinniśmy się modlić, aby [ukraińscy chrześcijanie] byli stanowczy, mądrzy, czujni i gotowi służyć Panu”- podsumowuje Hall.

Módlmy się za kościoły na Ukrainie

• Prośmy Boga, by dał im mądrość w decydowaniu o tym, czy i jak stawiać opór rosyjskiej inwazji.
• Módlmy się, by ten trudny czas działał na rzecz silniejszej jedności między wszystkimi chrześcijańskimi denominacjami.
• Módlmy się, by w obecnym czasie próby Bóg umacniał i inspirował kościoły w służbie swoim społecznościom.

Autor: Ben Cohen

Źródło: Christian Today

Inne: Chrześcijanie z zachodniej Ukrainy otwierają domy i kościoły dla uchodźców

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button