Prześladowania

Chiny: chrześcijanie donoszą o wzroście prześladowań przez władze komunistyczne

chinscy chrześcijanie

Z Chin od miesięcy przedostają się informacje o zaostrzeniu prześladowań i rozprawie z grupami religijnymi w kraju. W ciągu ostatnich lat, władze komunistyczne zamknęły prawie 6 tysięcy podziemnych kościołów, niektóre z nich równając z ziemią, a pastorów i członków aresztując za przestępstwa takie jak „podburzanie do obalenia władzy państwowej” i „nielegalne działania biznesowe”.

Stephen (imię zmieniono) przez dwa lata chodził do jednej z tych 6 tysięcy nieistniejących już, podziemnych wspólnot. Tamtego dnia 2018 roku, gdy władze przeprowadziły na nich nalot, Stephen akurat wracał samolotem z podróży zagranicznej, dlatego nie był obecny przy aresztowaniu pastora i innych członków kościoła. W połowie stycznia spotkał się z „The Christian Post”, by opowiedzieć o nękaniu przez władze i o próbach ucieczki.

Zanim Stephen wrócił do domu, do drzwi jego mieszkania zapukali funkcjonariusze państwowi.

Jego żona przestraszyła się, pozamykała zamki i zgasiła światło. O dziwo, policja nie wyważyła drzwi. Gdy potem Stephen rozmawiał z żoną przez telefon, dowiedział się, że wyłączyli w domu prąd i nie ma ogrzewania, a jest środek mroźnej zimy. Zadzwonił do zarządcy nieruchomości, który zdołał na krótko włączyć prąd, bo zaraz potem znowu go wyłączyli, a Stephen otrzymał wiadomość, że zasilanie zostanie przywrócone, jeśli spotka się z władzami. Poszedł na miejscowy komisariat, spodziewając się aresztowania i odesłania do więzienia. Oto, jak opisuje swoje doświadczenia w rozmowie z reporterem „CP”:

„Miałem na sobie bardzo grubą kurtkę i grube spodnie” – powiedział. „Wchodzę do środka i pytam policjanta: 'Dlaczego wyłączyliście prąd? Mogliście do mnie zadzwonić. Macie mój numer’. On na to: 'Gdybyśmy tego nie zrobili, nie przyszedłbyś'”.

Stephen powiedział, że policjant podsunął mu kartkę papieru i kazał napisać swoje nazwisko i rządowy numer identyfikacyjny, a także nazwiska i numery identyfikacyjne swojej żony i dzieci.

Potem przedstawiono mu trzech „funkcjonariuszy publicznych”, którzy chcieli porozmawiać o sprawach związanych z zamknięciem kościoła i zrzeszonej z nim szkoły, do której chodziły jego dzieci.

Funkcjonariusze zaproponowali, że dadzą jego dzieciom darmowe miejsca w szkole publicznej. Choć niektóre chińskie rodziny pragną posyłać swoje dzieci do dobrej szkoły publicznej, Stephen odrzucił propozycję.

„Powiedziałem: 'Bardzo dziękuję. Wiem, że to bardzo dobra okazja, ale proszę, dajcie ją komu innemu'” – wspomina. „Moja żona i ja jesteśmy chrześcijanami. Chcemy kształcić nasze dzieci w oparciu o Słowo Boże”.

Funkcjonariusze nie wyglądali na zadowolonych z odmowy i opuścili pomieszczenie.

Wtedy policja dała mu do podpisania oświadczenie, że nie będzie więcej kontaktować się z członkami kościoła. Dokument zawierał też nakaz ograniczający swobodę wypowiedzi, zgodnie z którym Stephenowi nie wolno było rozmawiać o sprawach kościoła, ani głosić w miejscach publicznych.

Stephen nie chciał podpisać, wyjaśniając, że „przyjaciele i rodzina potrzebują jego wsparcia”.

„Bali się tego, że nawzajem się odwiedzamy” – powiedział Stephen w rozmowie z CP. „To naturalne, ludzkie zachowanie. Chcę mieć swobodę spotykania się z moimi braćmi i siostrami. Chcę się z nimi kontaktować. Dlatego nie mogłem podpisać”.

Wtedy Stephen powiedział o czymś, co często słyszy się w relacjach chrześcijan doświadczających prześladowań. „Rozumiem, że wykonują swoje obowiązki; że są pod presją” – odniósł się do funkcjonariuszy policji. „Jako chrześcijanie, modlimy się za nich. Muszą robić to, co robią, żeby zarabiać. Dlatego byłem trochę zaskoczony, że pozwolili mi pójść do domu”.

Stephen mówi, że do dzisiaj nie wie, dlaczego tamtego pierwszego dnia funkcjonariusze nie wyłamali drzwi do jego mieszkania, albo, dlaczego po przesłuchaniu pozwolono mu odejść. Chciał zostać w Chinach, ale przywódcy chrześcijańscy nakłaniali go do ucieczki. Obawiali się, że władze znowu go aresztują i wyciągną z niego informacje o służbie kościoła, by mieć mocniejsze argumenty przeciwko jego pastorowi. Ostatecznie, Stephen opuścił swoje rodzinne miasto i przez kilka tygodni przenosił się od miasta do miasta, wiedząc, że policja śledzi jego ruchy. Miesiąc później, on i jego rodzina polecieli do Ameryki, gdzie zamieszkali u krewnego.

Jak relacjonowało CBN News, ataki na chrześcijan i inne społeczności religijne w Chinach przez ostatnie lata wciąż rosną, obejmując wyburzanie kościołów i meczetów, zabranianie tybetańskim dzieciom pobierania buddyjskich nauk religijnych oraz więzienie ponad miliona członków etnicznych mniejszości islamskich w miejscach zwanych „ośrodkami reedukacji”.

Do jednego z najbardziej wyraźnych ataków na chrześcijan doszło w październiku zeszłego roku,

gdy chińskie władze rządowe zburzyły budynek mega-kościoła w Funan w regionie Anhui, rozpoczynając wyburzanie w czasie, gdy wewnątrz nadal przebywali modlący się wierni. Pastorzy kościoła zostali aresztowani i zatrzymani, o czym poinformowała międzynarodowa, niekomercyjna organizacja obrony praw chrześcijan, ChinaAid.

Przedstawiciele rządu nie pokazali żadnych dokumentów, nakazujących wyburzenie budynku kościelnego na 3 tysiące miejsc. Wydali jednak nakazy aresztowania dla liderów Genga Yimina i Sun Yongyao. Obydwaj pastorzy zostali zatrzymani pod zarzutem podejrzenia o „gromadzenie tłumu w celu zakłócania porządku publicznego”.

Za wzrostem prześladowań w Chinach stoi prezydent i lider Partii Komunistycznej, Xi Jinping, który, choć śle uśmiechy w kierunku USA i Zachodu, wydał nakaz „sinizacji” wszystkich religii, by zapewnić ich lojalność wobec oficjalnie ateistycznej partii. Zgodnie z informacjami Open Doors zawartymi w Światowym Indeksie Prześladowań w 2020 roku, oznacza to, że każda grupa religijna, w tym chrześcijaństwo, musi „dopasować [swoje przekonania] do [rządowej] interpretacji komunizmu (…) [znosząc] stały nacisk, podczas gdy rząd zaostrza inwigilację, kontrolę i restrykcje wobec wierzących”.

Według wspomnianego indeksu Open Doors, w 2020 roku Chiny znalazły się na 23. miejscu wśród państw o najwyższym stopniu prześladowań chrześcijan na świecie, przesuwając się z pozycji 27. w roku ubiegłym.

Zgodnie z relacją „The Christian Post”, dyrektor naczelny Open Doors, David Curry, po publikacji ich najnowszego raportu ostrzegł, że przy swoim systemie „społecznej punktacji”- w ramach którego ludzie otrzymują punkty za „dobre” zachowanie i tracą je za brak ścisłego trzymania się linii rządu – oraz przy udoskonalonej zdolności rozpoznawania twarzy, Chiny tworzą „system prześladowań na przyszłość” i są dzisiaj największym na świecie zagrożeniem dla praw człowieka.

„Na własne oczy widziałem inwigilację na ulicy, ale też w kościołach, gdzie obserwuje się zgromadzenia” – powiedział Curry. „Skanowanie twarzy, gdy wchodzisz do środka, po czym śledzenie cię i generowanie raportów z przypuszczeniami, tworzy system sztucznej inteligencji, który śledzi zachowania chrześcijan”.

Curry uważa, że chiński system może być w przyszłości wyeksportowany do innych prowadzących prześladowania rządców z całego świata.

Jeśli chodzi o Stephena, po ponad roku w Ameryce, wierzący mężczyzna chce wrócić do domu w Chinach. Przebywający tam chrześcijańscy liderzy mówią, że w obecnym czasie nie jest to wskazane. Dlatego Stephen nadal mieszka w USA, gdzie wraz z sześcioosobową rodziną korzysta z gościny bliskiego krewnego.

Autor: Deborah Bunting

Źródło: CBN News

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button