Ze świata

Chiny: Bóg szuka Swoich dzieci wśród mniejszości muzułmańskiej

„Czy dziś są twoje urodziny?”, Tursun* aż usiadł z wrażenia. W pewnym sensie to były jego urodziny. Dokładnie dziesięć lat temu spotkał młodą chrześcijankę, która opowiedziała mu o Jezusie. Zaczął czytać Biblię, ale doszedł do wniosku, że podążanie za Jezusem zbyt wiele kosztuje. Przekonał się jednak, że Bóg chrześcijanom tak łatwo nie odpuszcza. To historia o tym, jak Bóg poszukuje Swoich dzieci wśród chińskich mniejszości muzułmańskiej w ich domach, wioskach, miastach, a nawet więzieniach.

Kiedy Tursun opowiadał swoją historię, nie wierzyłem, w to, co słyszę” – zwierzył się Jun, współpracownik Open Doors. „Byłem w restauracji z miejscowym wierzącym. Dołączył do nas jego przyjaciel, Tursun. Po chwili niezobowiązującej rozmowy ten brat powiedział Tursunowi, że jest na złej drodze. Powinien wziąć na poważnie Słowo Boże wypowiedziane do niego i iść w ślady Jezusa. Siedzieliśmy w ciszy, czekając na jego odpowiedź. Tursun oparł się na krześle i spuścił wzrok. Przyznał, że od dwóch lat obserwuje swoich kolegów, „pobożnych” muzułmanów, którzy upijają się, palą biorą narkotyki i uganiają się za kobietami, i zmaga się z różnymi myślami na temat islamu.

Nagle nasz współpracownik poczuł wewnętrzne ponaglenie, by zapytać Tursuna, czy tego dnia były jego urodziny. „Odpowiedział, że w pewnym sensie tak. Dziesięć lat wcześniej pewna dziewczyna opowiedziała mu o Jezusie. Od tamtej pory czytał Biblię i zastanawiał się nad własną wiarą. Wiedział, że Jezus był kimś więcej niż tylko prorokiem, ale nie mógł zdecydować się na porzucenie wiary, w której wyrósł. Wiedział też, że za przyjęcie Jezusa jako Pana będzie musiał zapłacić. To jeszcze nie wszystko. Po spotkaniu z tą młodą chrześcijanką nasz przyjaciel błagał Boga o poznanie prawdy. I stało się coś niezwykłego. Jezus przyszedł do niego we śnie – i to nie raz, ale aż trzy razy. W każdym ze snów widział Jezusa ubranego w białe, lśniące szaty, otoczonego przez owce. W każdym śnie Jezus spoglądał na niego i przywoływał go do Siebie. Niestety, młody mężczyzna doszedł do wniosku, że cena za wiarę w Jezusa jest zbyt wysoka i dalej naśladował swoich muzułmańskich przyjaciół.

Wszyscy trzej rozmawiali do późna w nocy. Chrześcijanie starali się odpowiedzieć na pytania młodego muzułmanina. W końcu, około godziny 2:30, wzięli się za ręce, dziękując Bogu za to spotkanie i prosili Go, by wlał w serce młodego mężczyzny prawdę. „Mam nadzieję, że wielu ludzi będzie modlić się za tego człowieka, aby opadły ze jego stóp kajdany i mógł się cieszyć wolnością w Chrystusie”.

W Chinach mieszka blisko 25 mln muzułmanów. Większość z nich należy do jednej z licznych tureckich mniejszości etnicznych. Wśród nich żyje kilka tysięcy chrześcijan ukrywających swoją wiarę. Spośród wszystkich chrześcijan najgorzej wiedzie się nawróconym z islamu. Chińskie władze nie wtrącają się w miejscowe tradycje i religię większości, ale nie zezwalają na zmianę wiary. Chrześcijanie spotykają się z wrogością ze strony członków rodziny oraz sąsiadów.

„Większość zmaga się z pytaniem, czy powinni się ujawniać” – mówi Jun, który zbiera dla Open Doors informacje na temat możliwości pracy z prześladowanymi. „Niektórzy mówią, że powinni odważnie wyznać wiarę i zmierzyć się z konsekwencjami, czyli pobiciem, a może nawet więzieniem. Inni uważają, że lepiej jest pozostać w ukryciu, ostrożnie dzieląc się wiarą z tymi, którzy poszukują prawdy. Po zbadaniu ich sytuacji wydaje się, że nowo nawróceni powinni nadal nazywać się muzułmanami, chodzić do meczetów – modląc się tam do Jezusa – i w jakiś sposób próbować pozytywnie wpływać na swoje otoczenie.

Jun mówi, że każde z tych podejść rodzi wiele pytań. „Czy prześladowanie musi być ceną za narodzenie w Chrystusie? Czy rodzina się mnie wyprze? Czy pójdę do więzienia? Jak mogę zaświadczyć o Chrystusie, nie narażając moich braci i sióstr? Czy jeśli nie przyznaję się do wiary, wypieram się Boga? Znam kobietę, która boi się powiedzieć komukolwiek o swojej wierze w Jezusa, zwłaszcza swojemu ojcu. Spodziewa się, że by ją pobił i prawdopodobnie natychmiast wydziedziczył. Ludzie lubią plotkować. Rodzina nie może sobie pozwolić na odstępcę w swoich szeregach”.

Jak Open Doors zamierza pomóc tym braciom i siostrom żyjącym wśród muzułmańskiej mniejszości?

„Pewna kobieta mogła żyć spokojnie w wielkim mieście, gdzie nikt jej nie znał, ale Bóg wezwał ją, by wróciła do rodzinnej wsi. Milicja od razu wzięła ją na muszkę. Na szczęście ta pani nie miała przy sobie żadnych chrześcijańskich broszur, wyczyściła też komputer z „podejrzanych” plików. Milicjanci zapewnili ją, że będą ją mieli na oku. Chcemy pomóc jej założyć własną działalność, by mogła pozostać w swojej wsi, a także podróżować i spotykać się z innymi wierzącymi. Jeśli jedynym jej zajęciem będzie dzielenie się wiarą, szybko się jej pozbędą. Dzięki własnej działalności będzie miała więcej swobody. Zakładamy, że jej świadectwo przyniesie błogosławieństwo całej rodzinie. W tym roku zrozumiałem, że jeśli mam towarzyszyć i umacniać osobę wierzącą, to ta osoba pragnie zbawienia dla całej swojej rodziny. Będę odwiedzać tę osobę, modlić się z nią, w miarę możliwości zaopatrzę ją w odpowiednie materiały i pomogę jej stać się światłem tam, dokąd Bóg ją posyła. Nieważne, czy mówimy o wiosce, mieście czy więziennej celi”.

Bóg działa wśród chińskich muzułmanów, także w więziennych celach. Jun mówi: „Pewna chrześcijanka spędziła całą noc na posterunku milicji. Atmosfera była bardzo napięta, jednak w końcu udało się jej zdobyć zaufanie funkcjonariuszy i resztę czasu spędziła na udzielaniu im porad małżeńskich. Musimy pokazywać, kim jesteśmy w Chrystusie i być Jego światłem, gdziekolwiek nas posyła”.

*Ze względów bezpieczeństwa wszystkie imiona zostały zmienione

Źródło Open Doors
Tłumacz Monika Wilk

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button