Bejrut: ziemie chrześcijan po wybuchu są zagrożone zagarnięciem
Sierpniowa eksplozja w Bejrucie, która pochłonęła około 200 ofiar śmiertelnych i doprowadziła do wysiedlenia około 300 tysięcy rodzin, niesie groźbę zmian demograficznych w dzielnicach chrześcijańskich, ponieważ wielu dąży do wykorzystania ponurej sytuacji i zagarnięcia ziemi.
„Są ludzie, którzy próbują skorzystać na tej katastrofie i kupować domy i ziemie chrześcijan” – informuje katolicka organizacja dobroczynna Aid to the Church in Need, cytując miejscowego partnera, Monsignor Toufica Bou-Hadira.
„Ludzie chcą zostać. Pewna liczba starszych, ale i młodszych, zostaje w swoich domach, nawet tych zniszczonych” – dodał Bou-Hadir, dyrektor Maronickiej Patriarchalnej Komisji ds. Młodzieży.
„Z całym szacunkiem dla ludzi, którzy mają inne przekonania religijne, nie możemy sprzedawać chrześcijańskich domów innym” – stwierdził Bou-Hadir.
„Nie chcemy zmieniać demografii. Ta ziemia ma nie tylko wartość materialną. To nasza godność. To miejsce, w którym mamy swoje korzenie”.
Do eksplozji doszło 4 sierpnia na obszarze portowym, gdzie setki ton saletry amonowej stały się potężną, śmiercionośną siłą. Przyczyną wybuchu było zaniedbanie lub „działania zewnętrzne z użyciem pocisku lub bomby” – powiedział libański prezydent, Michel Aoun.
Roland Alford, dyrektor naczelny Alford Technologies, w wywiadzie dla „Reuters” powiedział, że to jedna z największych, nienuklearnych eksplozji wszechczasów. Jej skutki dotknęły około połowę miasta.
Według informacji z encyklopedii Britannica, Bejrut jest podzielony między chrześcijan i muzułmanów, ze wschodnią częścią „prawie całkowicie chrześcijańską” i zachodnią „dominująco muzułmańską”. Na chrześcijańskiej połowie, kilka osiedli uległo zniszczeniu.
Chrześcijańscy liderzy próbowali niedawno wywrzeć nacisk na polityków, by uchwalili prawo zapobiegające sprzedaży domów przez chrześcijan. Przemawiając podczas nocnego czuwania w zniszczonej katedrze maronickiej w Bejrucie, arcybiskup Paul Abdel Sater wezwał chrześcijan, by nie tracili wiary w swoją przyszłość w mieście.
Tymczasem, jak informuje CBN News, chrześcijańska młodzież ochotniczo pomaga w porządkowaniu obszarów dotkniętych skutkami wybuchu, podczas gdy arabska, chrześcijańska stacja telewizyjna SAT-7 skupia się na niesieniu nadziei.
„Zaczęliśmy nadawać modlitwy – za ludzi i ich bezpieczeństwo, za tych, którzy stracili swoich bliskich i za osoby odpowiedzialne w rządzie, na stanowiskach rządowych, by Bóg otworzył im oczy, byśmy mogli ratować innych z tego nieszczęścia” – powiedział George Makeen, dyrektor Arabic Channels SAT-7.
Juliana Sfeir, kierownik marki SAT-7 Academy w Bejrucie, która relacjonuje z miejsca wydarzeń, mówi, że nawet w ciągu 15 lat wojny domowej Libańczycy nie doświadczyli czegoś podobnego jak ta eksplozja.
„Stracili nadzieję na przyszłość” – napisała Sfeir na Facebook’u.
„Proszę, módlcie się o ochronę przed kolejną wojną domową. Proszę, módlcie się też o ochronę przed emigracją. Wielu naszych młodych ludzi będzie chciało teraz wyjechać. Proszę, módlcie się o nas tu, w SAT-7, byśmy byli kościołem, który niesie uzdrowienie”.
Rami Shamma, dyrektor operacji terenowych w World Vision-Lebanon, we wcześniejszym wywiadzie dla „The Christian Post” przyznał, że odczuł podmuch około 30 kilometrów od Bejrutu. Powiedział, że wybuch przypomniał ludziom o wojnie.
Autor: Anugrah Kumar
Źródło: The Christian Post