Ze świata

„Arabska wiosna” przynosi „jesień chrześcijaństwa” na Bliskim Wschodzie

Mimo ostrzeżeń wielu ekspertów w ostatnim roku o niepokojących tendencjach islamistycznych, które rozpalają tak zwaną arabską wiosnę, politycy i intelektualiści Zachodu mówią o niej w pozytywnym sensie. Dla nich oznacza to pozbycie się dyktatorskich reżimów i przekazanie władzy ludziom. (Nie ma znaczenia, że ci dyktatorzy doszli do władzy przede wszystkim dzięki zachodniej pomocy). W rzeczywistości tak na prawdę pomagają powstać nowym dyktaturom – dyktaturom większości, w tym przypadku dyktaturze islamu. Jeśli przekazanie władzy ludziom oznacza wzrost naruszanie praw człowieka, czy Zachód powinien to popierać?

Prześladowanie i związany z nim exodus chrześcijańskich Arabów z terytoriów Autonomii Palestyńskiej (AP) trwa już od dwóch dziesięcioleci i jest dobrze udokumentowany. Trzech z czterech betlejemskich chrześcijan żyje dzisiaj za granicą. Podobny exodus ma miejsce z krajów arabskich, a liczby pokazują, że dzieje się tak przez ostatnie pół wieku. Jedyny kraj na Bliskim Wschodzie, gdzie społeczność chrześcijańska nie zmniejszyła się (a naprawdę bardzo się zwiększyła) to Izrael. W następstwie islamskiego pochodu w krajach arabskich w ostatnim roku, exodus chrześcijański szczytuje.

Mimo powtarzanych prób uzasadnienia tego poprzez aspekty ekonomiczny i bezpieczeństwa, główną przyczyną chrześcijańskiego exodusu jest islamizm. Fundamentalistyczni muzułmanie na wiele sposobów prześladują chrześcijan, poczynając od odmowy pozwolenia na wybudowanie ich szkół, odmowy budowania nowych lub naprawiania starych kościołów, ograniczenie pozwoleń do nauki arabskiego tylko do muzułmanów, delegalizację druku chrześcijańskiej literatury, kradzież ziemi oraz bojkot przedsiębiorstw aż po prześladowań takich jak gwałty, przymusowe małżeństwa, podpalenia kościołów i chrześcijańskich posiadłości, tortury, okaleczenia i morderstwa. Nawrócenie na chrześcijaństwo w tych krajach jest, jak dobrze wiadomo, karane śmiercią.

Może istnieć tendencja, żeby myśleć o tamtejszych chrześcijanach jako o obcym przeszczepie Zachodu, który postał w wyniku kolonializmu, w krajach muzułmańskich. To dalekie od prawdy. Obecność chrześcijan w tych krajach poprzedza islam o jakieś pół tysiąclecia. W tym sensie muzułmanie to „nowi przybysze”.

Choć historia jest ważna, pilnym staje się w tym przypadku chronić życie i własność mniejszości, która w praktyce straciła swoje prawa w następstwie upadku dyktatorów. Tak, to paradoks, pod rządami dyktatorów prawa chrześcijan były bardziej chronione niż są dziś. Co nam to mówi o nowych systemach? Traktowanie przez nich chrześcijan i innych mniejszości ujawnia ich charakter.

Wspólnota międzynarodowa w większości pozostaje niema w tych sprawach, mimo iż dysponuje głosem, który może być użyty z wielką mocą. Ten głos nazywa się pieniądze. Większość z tych muzułmańskich narodów jest zależna od zachodniej pomocy i porozumień handlowych. Przyszedł czas, aby tę pomoc uzależnić od traktowania chrześcijan i innych mniejszości w krajach muzułmańskich. Właśnie to, razem z jasnym potępieniem zbrodni, polityczną presją oraz z odważnym i nieustającym wsparciem dla mniejszości chrześcijańskich, może przywrócić nadzieję dla tej osaczonej grupy.

za Word of Life w Izraelu

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button