Ze świata

AP wierzy, że „mały terroryzm” jest najbardziej efektywny, by pokonać Izrael

W ciągu ostatnich sześciu miesięcy nastąpił wzrost ataków na osiedla izraelskie w Judei i Samarii (Zachodni Brzeg). Chodzi o rzucanie kamieni i bomb benzynowych na przejeżdżające pojazdy. Może wydawać się to nieszkodliwe, ale już pochłonęło życie ludzkie. W dodatku ostrzeliwanie, a także publiczne demonstracje, które często stają się agresywne, mają miejsce coraz częściej. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku Siły Obronne Izraela (IDF) aresztowały w okolicach Betlejem ponad 30 terrorystów z organizacji Tanzim i Fatah. Byli odpowiedzialni za wielokrotne ostrzeliwanie żydowskiego osiedla Migdal Oz.

W tym tygodniu śmierć Abu Hamadiya Misraha, palestyńskiego więźnia trzymanego w więzieniu w Izraelu za udział w ataku terrorystycznym na izraelski coffee shop w 2002 doprowadziła do zamieszek zarówno w więzieniach, jak i poza nimi. Misrah zmarł na raka, ale podobnie jak w przypadku innego więźnia, który zmarł w styczniu po strajku głodowym, przywódcy Autonomii Palestyńskiej obwiniają Izrael za jego śmierć, wzniecając w ten sposób niepokój na ulicach.

Według oficera IDF, Atai Shelacha, zastój w negocjacjach między Izraelem i AP częściowo przyczynia się do wzrostu ataków, a wybuch kolejnej fali przemocy to jedynie „kwestia czasu”. Jednak Shelach wierzy, że fala ta będzie się charakteryzować atakami wzdłuż muru obronnego przy użyciu różnego rodzaju moździerzy i materiałów wybuchowych. Równina przybrzeżna, na której mieszka ok. 70% mieszkańców Izraela, będzie głównym celem ataków. W odpowiedzi Izrael wejdzie do miast i miejscowości, z których wychodzą ataki, aby zniszczyć infrastrukturę terroru.

Komentarz:
Terroryści w Judei i Samarii próbują zamienić ten teren w nową Gazę – scenę, z której można atakować cywilów izraelskich przy użyciu rakiet, a swojej własnej populacji używać jako tarczy przeciwko atakom odwetowym Izraela. Z ich punktu widzenia ta strategia jest świetna – już zadziałała w Gazie. Za każdym razem, gdy Izrael odpowiada na ataki z Gazy, cały świat powstaje, by potępić państwo żydowskie za nadmierne użycie siły. Wykorzystuje się zdjęcia martwych lub rannych dzieci, by nakierować opinię przeciwko Izraelowi. Nikogo nie obchodzi wysłuchanie tej historii ze strony Izraela.

Nie zrobili tego z prostego powodu: Siły Obronne Izraela stacjonują na tym terenie i swobodnie działają. Niektórzy mogą powiedzieć, że za brakiem ataków stoi decyzja przywódców AP. To prawda, że w interesie AP leży utrzymanie względnej ciszy, bo inaczej Zachód może wycofać wsparcie ekonomiczne – przynajmniej symbolicznie na jakiś czas. Ale faktem jest, że AP nigdy nie zajęła zasadniczego stanowiska odnośnie ataków na Izrael. Wręcz przeciwnie, na ostatniej konferencji Fatahu w Betlejem w 2009, „zbrojne zmaganie” zostało przedstawione jako opcja.

Sedno całej tej sytuacji brzmi: przywództwo arabsko-palestyńskie oraz większość populacji arabskiej nigdy nie uznała historycznej sprawiedliwości w ustanowieniu państwa Izrael. Nie uważają, że Izrael ma prawo do istnienia. Przywództwo AP przyzna oczywiście, że Izrael istnieje – ale nigdy nie przyzna, że ma takie prawo. W ich świecie istnienie Izraela to jedynie wyniki przewagi militarnej Izraela i opiera się na kradzieży ziemi.

Dlatego by promować bojkoty gospodarcze i izolację dyplomatyczną Izraela, AP szaleńczo przedstawia obraz Izraela jako brutalnego okupanta i państwa apartheidu. Wszystko po to, by przekazać wiadomość, że Izrael nie ma moralnego prawa do istnienia. To właśnie dlatego AP używa mediów w każdy sposób, by szczególnie demonizować armię Izraela. Jeśli można uczynić tę armię bezprawną w oczach świata, działania IDF można przedstawić jako z definicji nieusprawiedliwione. Wtedy Izrael ostatecznie będzie mieć armię, która może być najbardziej efektywna, prawie najsilniejsza i najbardziej moralna, ale ponieważ jest postrzegana jako niemoralna w swoich działaniach, nie można użyć jej umiejętności. „Mały terror” do którego ucieka się obecnie AP jest środkiem na promowanie niemoralnego obrazu armii izraelskiej. Niestety, AP mocno pomagają w tym zachodnie media.

Z powodu odmowy uznania historycznego i legalnego prawa do istnienia jako państwo żydowskie, stworzenie państwa palestyńskiego nie będzie krokiem w kierunku pokoju, ale w kierunku kontynuacji konfliktu. Trzeba pamiętać, że przywództwo AP i oczywiście przywództwo Hamasu mówi jedynie o „hudnie”, czyli zawieszeniu ognia. W kilku zdaniach wypowiedzianych publicznie ci liderzy odmawiają ogłoszenia formalnego końca konfliktu. Ten prosty fakt powinien przesłać prostą wiadomość wszystkim, którzy wierzą, że stworzenie państwa palestyńskiego jest odpowiedzią.

za 2013 Word of Life w Izraelu

pokaż więcej

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button